Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 16/04/2024 |
Św. Marii Bernadety Soubirous
Aleteia logo
Kultura
separateurCreated with Sketch.

Robić „zwykłe rzeczy z niezwykłą miłością”. Nowa książka o Matce Teresie jest jak zeszyt ćwiczeń z miłosierdzia

web-matka-teresa-franciszek-papiez

Konrad Sawicki - 27.10.16

Matka Teresa już kilkadziesiąt lat temu zaczęła robić to, do czego dziś wzywa nas papież Franciszek.

Gdy z Watykanu słyszymy w ostatnich tygodniach katechezy poświęcone kolejnym uczynkom miłosierdzia, do naszych księgarń trafiła książka doskonale korespondująca z naukami Franciszka. „Matka Teresa. Wezwani do miłosierdzia” to wydawnictwo, które można potraktować jako coś w rodzaju zeszytu ćwiczeń. Jak uczniowie do szkoły wraz z podręcznikiem noszą zeszyt zadań praktycznych, tak my obok papieskiego przesłania otrzymujemy dodatkową pomoc w postaci zapisów, świadectw i medytacji, które uczą nas naśladowania konkretnych form miłości bliźniego.

Nie ma w tej zbieżności przypadku. Ks. Brian Kolodiejchuk MC – postulator procesu kanonizacyjnego albańskiej zakonnicy, który opracował tę książkę – jest przekonany, że obecny papież czas ogłoszenia Matki Teresy świętą wybrał bardzo precyzyjnie i z konkretnym zamysłem. Kanonizacja w Roku Jubileuszowym „to świetny moment, by zaprezentować jej nauki dotyczące miłosierdzia i sposób przełożenia tych nauk na praktykę w codziennych działaniach” – pisze duchowny w przedmowie. Zatem oddanie w ręce czytelników podobnego materiału – i to przygotowanego przez człowieka najlepiej do tej pracy przygotowanego – wydaje się mądrą konsekwencją.

Franciszek w głoszeniu przesłania Bożego miłosierdzia działa bardzo metodycznie. Mówi o tym przy każdej okazji; pokazuje konkretne sytuacje życiowe, w których może ono się objawić; swoimi wizytami, odbywanymi w ramach tzw. piątków miłosierdzia, nakreśla kolejne pola możliwego działania; za pośrednictwem watykańskiego jałmużnika pomaga konkretnym osobom w potrzebie; angażuje się w sprowadzenie do Rzymu syryjskich uchodźców… Długo by można wymieniać.

Papież dobrze wie, że „czyny mówią głośniej niż słowa” – co słusznie przypomina ks. Kolodiejchuk. Stąd wyeksponowanie postaci Matki Teresy z Kalkuty w tym konkretnym czasie staje się gestem niezwykle symbolicznym. Zobaczcie – mówi w ten sposób następca św. Piotra – to, o czym do was nieustannie mówię, nie jest niczym abstrakcyjnym, bo w sposób doskonały czyniła to ta piękna kobieta; nie jest niczym odległym, bo przecież żyła ona między nami jeszcze kilkanaście lat temu; nie jest niczym niemożliwym, bo polega na wykonywaniu najprostszych czynności. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, chorych nawiedzać…

A że to było w indyjskich slumsach, gdzieś daleko, w okolicznościach, które większość z nas zna tylko z telewizji? Nie szkodzi. Tak naprawdę „Kalkuta jest wszędzie” – przekonuje ks. Kolodiejchuk w rozmowie przeprowadzonej dla Aletei. I dalej mówi tak: „Nie musimy koniecznie jechać do Kalkuty, aby znaleźć biednych. Są wśród nas, w naszym sąsiedztwie, w naszej parafii, w naszej społeczności, nawet w naszej rodzinie. Ktoś potrzebuje odrobiny uśmiechu, małego gestu miłości, kwiatka lub poczytania gazety, odwiedzenia kogoś, kto może być samotny… Ona powiedziałaby, że jeśli jesteśmy uważni, jeśli szukamy takich możliwości, jest ich pełno wokół nas”.

Postać zakonnicy, która poruszyła świat inspiruje i zadziwia nas na wiele sposobów. Przez prawie pięćdziesiąt lat nie tylko pracowała dla ubogich, ale i żyła między nimi. Skąd czerpała siły? Jak odnajdywała w sobie motywację? Od pewnej starej kobiety z ulicy usłyszała pewnego razu: „Ty – Matko, ty – wielka Matko zostałaś jedną z nas”. Jak to możliwe?

Postulator jej procesu kanonizacyjnego podsuwa taki trop: „Zdumiewające jest to, że przez te prawie pięćdziesiąt lat zupełnie identykowała się z biednymi, którym służyła, dzięki własnemu doświadczeniu bycia pozornie niechcianą i niekochaną przez Boga. W jakiś mistyczny sposób, przez tę bolesną wewnętrzną ciemność, sama doznawała największej nędzy bycia niechcianym, niekochanym, o którego nikt się nie troszczy. To doświadczenie sprawiło, że nie widziała znaczącej różnicy między sobą a biednymi, którymi się opiekowała”.

„Matka Teresa. Wezwani do miłosierdzia” to książka – jak na porządny zeszyt ćwiczeń przystało – bardzo praktyczna. Następujące po sobie rozdziały – skonstruowane na wzór kolejnych uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy – ukazują codzienne życie świętej widziane z perspektywy osób będących obok niej. Świadkowie opowiadają, jak wykonywała „zwykłe rzeczy z niezwykłą miłością”. A my w ten sposób widzimy, jak sami możemy w prosty sposób praktykować wszystkie uczynki miłosierdzia.

Dodatkowo na końcu każdego rozdziału mamy pytania do osobistej refleksji oraz modlitwy. Wszystko – jak wiadomo – zaczyna się w ludzkim wnętrzu. Także tu cel tych medytacji jest ściśle określony. I znów doskonale pasujący do tego, co mówi papież Franciszek. Jak pisze w bulli „Misericordiae Vultus”, w Roku Jubileuszowym chodzi o to, by „obudzić nasze sumienie, często uśpione w obliczu dramatu ubóstwa”.

matka-teresa_wezwani-do-milosierdza_3d
Materiały promocyjne Wydawnictwa Znak

Tags:
Boże MiłosierdzieksiążkaMatka TeresamiłosierdziePapieżpapież Franciszekrecenzja
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail