Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 28/03/2024 |
Wielki Czwartek
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Adventus, czyli przybycie cesarza. Zobacz, jakie zwyczaje dworskie przetrwały w naszej liturgii!

web-cyceron-catilina-rzym-senat-cesare-maccar-wikipedia

Cesare Maccari/Wikipedia

Ks. Michał Lubowicki - 01.12.16

Cały ten protogwiazdkowy rejwach ma prawdopodobnie więcej wspólnego z pierwotnym znaczeniem Adwentu, niż nam się kiedykolwiek śniło w najbardziej konsumpcyjnie obrazoburczych snach.
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Irytujemy się nieraz z powodu osławionej przedświątecznej gorączki. W sklepach inwazja czekoladowych Mikołajów, szał lampek i tysiące jedynych takich okazji na niepowtarzanie banalny prezent. Okołoświąteczne hity idą w zawody z doprowadzającymi do obłędu dzwoneczkami sań przejeżdżających przez co drugą reklamę i co trzecią sklepową witrynę. Szlag nas trafia, promienisty niczym betlejemska kometa, bo oto znowu kradną nam nasz cichy, radosny, pogodnie refleksyjny Adwent. Tyle tylko, że cały ten protogwiazdkowy rejwach ma prawdopodobnie więcej wspólnego z pierwotnym znaczeniem Adwentu, niż nam się kiedykolwiek śniło w najbardziej konsumpcyjnie obrazoburczych snach.

Łacińskie słowo adventus, od którego wprost wywodzi się nasz Adwent, oznaczało przybycie cesarza do poddanego mu miasta. Przybycie z całym majestatem i pompą. Wyobrażacie sobie, co to oznaczało dla takiego miasta. Generalne porządki, zamiatanie ulic, pospieszne remonty, malowanie trawy na zielono, transparenty, girlandy, chorągiewki, kwiaty, dzieci w strojach ludowych, całonocne próby spontanicznych okrzyków. Impreza na sto dwa. Nerwówka na sto trzy. Namiestnik i senat nie śpią po nocach, napięcie sięga zenitu, bo przybywa cesarz.

Jasne, że nasz Pan inny, że tak naprawdę to On dopiero przychodzi naprawiać i porządkować. Ale Adwent wcale niekoniecznie musi oznaczać sielankę w blasku roratniego lampionu. Nie na darmo nazwano ten czas tak a nie inaczej, zapożyczając nazwę od starorzymskich przygotowań na przybycie władcy. Przecież idzie Władca. Potężny Władca jest już niedaleko, będzie lada chwila. A Jego przyjście to nie byle co, nie przelewki.

To zresztą niejedyna pozostałość po rzymskim imperium, jaką mamy w naszej liturgii. Msza Święta jest oczywiście w swym podstawowym kształcie połączeniem nabożeństwa synagogalnego (Liturgia Słowa) z żydowską wieczerzą świąteczną (Liturgia Eucharystyczna – taką ucztą była przecież Ostatnia Wieczerza). Ale wiele elementów, które weszło na stałe w strukturę chrześcijańskich obrzędów wywodzi się z ceremoniału dworskiego cesarzy. Ukłony i okadzenia, uroczyste procesje, w których niesiono symbole i insygnia władzy, znane i regularnie praktykowane były na długo przedtem zanim pierwszy rzymski biskup wkroczył do pierwszej chrześcijańskiej bazyliki.

Tak przy okazji, architektoniczna forma bazyliki, jako przestronnej, kilkunawowej budowli z absydą to też spadek po imperium. Tym chętniej przejęty i zaadaptowany na potrzeby liturgiczne, że chrześcijanie uniknąć chcieli w kształcie swoich świątyń wszelkiego podobieństwa z pogańskimi budowlami sakralnymi. Bazylika, w starożytnym Rzymie miejsce publicznych zebrań, sądów, obrad, handlu i rekreacji, nadawała się idealnie.

Starożytny rodowód mają również nasze stroje liturgiczne. Prototypem ornatu była paenula, czyli podróżny płaszcz chroniący przed niepogodą. Dalmatyka przywędrowała z Dalmacji, gdzie była wcześniej nieco elegantszą wersją zupełnie świeckiego stroju. Stułę, czyli łacińską stolę nosili urzędnicy imperium.

Prostota i jasność obrzędów przy jednoczesnej ich dostojności od wieków były cechami rozpoznawczymi rzymskiej liturgii. Trudno nie domyślać się w nich echa praktycznego zmysłu twórców imperium, którego organizacja do dziś robi na nas wrażenie. Zwięzłość modlitw liturgicznych idąca w parze z teologiczną głębią nie przypadkiem charakteryzuje teksty, które wyszły spod piór późnych wnuków rzymskich retorów i prawników. Nawet greckie Kyrie eleison było pierwotnie pochwalno-błagalnym okrzykiem na cześć nowego cesarza, tyle że na Wschodzie.

Większość tych zapożyczeń dokonała się między IV a VI wiekiem, gdy Cesarstwo Zachodnie chyliło się już ku upadkowi. Nie jest to bez znaczenia. Z jednej strony zachowywano w ten sposób pewną spuściznę kulturową stanowiącą istotną część ludzkiej świadomości. Z drugiej władza cesarzy na Zachodzie była już przeszłością. Oznaki czci można było więc oddawać prawdziwemu Władcy bez ryzyka popadania w dwuznaczność. Jesteśmy rzymskimi katolikami nie tylko dlatego, że w Rzymie rezyduje papież. W praktyce jesteśmy bardziej rzymscy niż nam się wydaje.

Tags:
adwentliturgiaRzym
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail