Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Wielki Piątek
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Adwent Maryi – 9 miesięcy radości, wahań, wątpliwości. Zupełnie jak w naszym życiu

NAWIEDZENIE ŚWIĘTEJ ELŻBIETY

Giotto/Wikipedia | Domena publiczna

Łukasz Kobeszko - 03.12.16

A może by tak spojrzeć na tygodnie i dni poprzedzające wieczór wigilijny jak na czas oczekiwania Matki Bożej na rozwiązanie?
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Na Adwent warto spojrzeć jako na szczególny czas oczekiwania Matki Bożej na przyjście na świat Jej Syna. W tym aspekcie Maryja staje się niezwykle bliska wszystkim kobietom i rodzicom szykującym się na przyjście na świat swojego dziecka.

Adwent – czas oczekiwania

Od kilku dni czytamy sporo o propozycjach owocnego przeżycia okresu przygotowującego nas do świąt Narodzenia Pańskiego. Można uczęszczać na roraty, modlić się Liturgią Godzin, poświęcić więcej czasu na refleksję nad sobą i próbę zmiany życia, szykować wieniec adwentowy lub zapalać wieczorem świecę, symbolizującą postawę czuwania.

Wierni ze Wschodu, oczekując na przyjście na świat Chrystusa, podejmują 40-dniowy, dosyć surowy post. Rzadko jednak patrzymy na tygodnie i dni poprzedzające wieczór wigilijny i bożonarodzeniową radość jako na czas oczekiwania Matki Bożej na rozwiązanie.

Trwało ono dłużej niż cztery adwentowe tygodnie, bo przecież cały dziewięciomiesięczny okres ciąży. Czas, w którym zapewne towarzyszyły Maryi potężne, czasem sprzeczne uczucia, tak dobrze znane kobietom i rodzicom spodziewającym się dziecka lub długo wyczekującym jego poczęcia.

Radosna cisza

O czasie swoistego „maryjnego Adwentu” Ewangelie mówią nam w zasadzie niewiele. Opisując zwiastowanie, Święty Łukasz Ewangelista zwraca uwagę, że przyszła Matka Zbawiciela, słysząc słowa Archanioła Gabriela, „zmieszała się i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1, 29).

Po wyjaśnieniach anioła o wypełnieniu za jej pośrednictwem obietnic mesjańskich wobec Izraela, Maryja zadaje logiczne pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Zakończenie dialogu, podczas którego Boży posłaniec – Gabriel powiedział Maryi, że jej niepłodna krewna poczęła dziecko i jest już w szóstym miesiącu ciąży, zwieńczone deklaracją pokornej zgody Maryi na wypełnienie misji od Pana nie rozwiązuje jednak od razu wszystkich wątpliwości rodziny z Nazaretu.

Święty Ewangelista Mateusz lakonicznie i subtelnie, ale obiektywnie opisuje w pierwszym rozdziale swojej Ewangelii wątpliwości Świętego Józefa, który jako człowiek prawy i odpowiedzialny nie chce narazić małżonki na skandal obyczajowy i zastanawia się nad oddaleniem jej zgodnie z prawem mojżeszowym. Anioł, który przychodzi do niego we śnie, przekonuje jednak przyszłego opiekuna Jezusa, że „z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło” (Mt 1, 20).

Ocean emocji, wahań lub wątpliwości, które przeżywali w tej sytuacji Maryja i Józef, nie jest zapewne możliwy do opisania w kilku ewangelicznych zdaniach. Ta zagadkowa cisza Ewangelii jest jednak niezwykle bliska kobietom, które znalazły się w stanie błogosławionym. Czy będę dobrą matką? Czy ciąża przebiegnie bez komplikacji? Jak zachowa się mój mąż? Czy spisze się w roli ojca, zapewniając nam bezpieczeństwo?

Czas pytań i radzenia sobie z lękiem

Wbrew pozorom odpowiada też sytuacjom bardziej dramatycznym: lękowi kobiety opuszczonej podczas ciąży przez męża lub partnera czy tej, która dowiaduje się o swoim stanie w trakcie poważnej choroby lub nosi w sobie dziecko ze schorzeniami wykrytymi w okresie prenatalnym. Takie milczenie koresponduje z bólem rodziców nie mogących począć potomstwa, a także tych, którzy decydują się na adopcję nieznanego dziecka.

Święty Łukasz pokazuje jednak od razu pewną receptę na poradzenie sobie – przynajmniej częściowe – z tego rodzaju burzą uczuć. Bezpośrednio po zwiastowaniu opisuje scenę nawiedzenia Świętej Elżbiety. Brzemienna Maryja podejmuje wysiłek dotarcia do swojej krewnej, którą Bóg obdarzył łaską macierzyństwa.

Przychodzi do niej i dzieli się z radością, wygłaszając w finale piękny hymn „Magnificat” sławiący Boga za wypełnianie danych człowiekowi obietnic i przerywający radością dotychczasową ciszę Ewangelii.

Co mogę zrobić?

Jest w tej scenie jakaś nauka dla nas, oczekujących na Boże Narodzenie? Może wśród naszych koleżanek znajduje się osoba w ciąży? Warto się z nią spotkać, niekoniecznie nawet na wspólnej modlitwie, ale choćby idąc razem na grudniową kawę? Zapewnić o wsparciu i wspólnie cieszyć się z nowego życia?

Czy my, mężczyźni, nie mamy obok siebie kolegi, który wkrótce zostanie ojcem? Czy nie potrzebuje on naszej rozmowy, przyjaznego i życzliwego gestu? A może jest też obok nas para od lat nosząca krzyż niepłodności i moglibyśmy zaproponować im wspólną kolację? W końcu, może słyszeliśmy o kimś, kto rozważa podjęcie adopcji, ale obawia się, że nie podoła jej ze względów psychologicznych lub finansowych? Czy potrzebuje naszej pomocy lub współobecności?

Wizerunek Matki Bożej – gdzie ta ciąża?

Zastanawiająca jest duża wstrzemięźliwość, z jaką sztuka sakralna na Zachodzie i Wschodzie starała się pokazywać Matkę Bożą w stanie brzemiennym. Wierząc w cudowność poczęcia Chrystusa, być może nie chciano sprowadzać tego aktu do cech ściśle fizycznych.

Czas oczekiwania na Boże Narodzenie to szczególny moment nadziei rozpostartej pomiędzy teraźniejszością a przyszłością, podobny do ciąży i oczekiwania na pojawienie się dziecka. Czas, w którym wszyscy powinniśmy być bliżej siebie i pielęgnować łaskę kochania bliźnich, w których zawsze tli się płomień Bożego światła.


MALARKA BRADI BARTH

Czytaj także:
Takiej Maryi nigdzie nie zobaczysz! Obrazy Bradi Barth

Tags:
adwentBoże NarodzenieciążacierpienieemocjeMaryjawigiliazwiastowanie
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail