Niełatwo jest być mamą. To prawda. To takie zadanie, na które trudno się przygotować. Oczywiście, można przeczytać miliard mądrych książek, których autorzy podpowiedzą kilka „niezawodnych” macierzyńskich porad, a potem na świat przychodzi dziecko, które całkiem wywraca zastany porządek do góry nogami, a w dodatku – wszystko jest zupełnie inaczej niż w tych mądrych poradnikach.
Macierzyński challenge
Bycie mamą jest naznaczone mieszanką rozmaitych, czasem całkiem sprzecznych emocji. Z jednej strony ekscytacja, radość, oczekiwanie, szczęście, z drugiej – ogromny niepokój, lęk, czy wszystko będzie dobrze, czy dziecko będzie zdrowe, w końcu: czy poradzę sobie z tym? Czy będę dobrą mamą? Do miliona wątpliwości dochodzą jeszcze powszednie, „przyziemne” troski – jak zrzucić te wszystkie nadprogramowe, ciążowe kilogramy, jak nie wypaść z obiegu, kiedy wrócić do pracy…
A przecież bycie mamą to życiowy challenge, który nie kończy się wraz z uzyskaniem przez dziecko samodzielności. Ba, on nigdy się nie kończy! Już zawsze będziesz mamą, która z troską i lękiem spogląda na swoje dziecko. Nawet jeśli ono chodzi w wytartych jeansach, zapuszcza brodę i zbiera kasę na zrobienie tatuażu (wtedy to już szczególnie!).
Z nami, mamami, już tak jest, że się zamartwiamy i troszczymy o masę spraw. I właściwie, to nic złego, bo w końcu chcemy dla naszych maluchów wszystkiego, co najlepsze. A jedną z lepszych rzeczy, które możemy dla nich zrobić, by zapewnić im dobry start jest… odpowiednie żywienie.
(Nie)prawidłowe odżywianie
Wydawać się może, że to banalne. W końcu wszyscy wiedzą, że w ciąży nie wolno pić alkoholu, palić papierosów, a najlepszym pokarmem w pierwszych miesiącach życia dziecka jest wyłącznie mleko matki. Niby to wszystko wiemy, ale jak wygląda stosowanie wiedzy w praktyce? Jak wynika z badań zleconych przez Fundację Nutricia, nie jest wcale kolorowo.
Tylko 54 proc. polskich mam karmi piersią przynajmniej do 6. miesiąca. 61 proc. polskich niemowląt jest zbyt wcześnie odstawianych od piersi i za szybko są im podawane posiłki dla dorosłych. Niemal wszystkie polskie dzieci po 1. roku życia (94 proc.) otrzymują wraz z dietą niewystarczającą ilość witaminy D. Aż 88 proc. – za mało warzyw. 3/4 z nich (75 proc.) spożywa zbyt wiele cukru. Aż 83 proc. dzieci po 12. miesiącu życia dostaje posiłki dosalane. W efekcie aż co trzecie dziecko w Polsce (32 proc.) w wieku 5-36 miesięcy ma niewłaściwą masę ciała.
Celem kampanii edukacyjnej „1000 pierwszych dni” (chodzi o 1000 dni od poczęcia) zrealizowanej przez Fundację Nutricia jest podkreślenie, jak ogromne znaczenie ma prawidłowe odżywianie kobiety w ciąży, okresie karmienia piersią oraz jak ważne są zdrowe, zbilansowane posiłki dla malucha, kiedy można już myśleć o rozszerzaniu jego diety.
Znak z brzucha
„1000 pierwszych dni” to niezwykle wzruszający spot. Rolę narratora gra w nim maluch, który mówi do swojej mamy. „Mówi”, kiedy jest w brzuchu i wtedy, kiedy jeszcze mówić nie potrafi. Pociesza, kiedy kobieta płacze, bo boi się, czy będzie dobrą mamą i zapewnia, że chciałby ją przytulić, kiedy nie mieściła się w spodnie. A skoro nie mógł tego zrobić, to mocno wyprostował nogi, żeby dać mamie znak, że jest.
Pewnie większość kobiet w ciąży zastanawia się, co powiedziałby im malec, którego noszą właśnie pod sercem. Ja też zadawałam sobie to pytanie, szczególnie w chwilach zwątpienia, niepewności, lęku o to, czy będę dobrą mamą. I zwykle wtedy mój malutki synek, który w jakiś niezwykły, intuicyjny sposób wyczuwał moje nastroje, dawał mi „znak” efektownym kopniakiem albo spektakularną czkawką, czym w mig rozwiewał moje wątpliwości.
Taki drobiazg może przywrócić wiarę w to, że każda mama jest dla swojego dziecka najlepszą mamą, jaką może on mieć. A co więcej, mamą, która ma wielką moc. W końcu, jak mówi bohater spotu, „to, jaki będę w przyszłości zależy od ciebie, mamo”.