Agnieszka Musiał w zaskakującej piosence. Czy zostanie hymnem feministek? Drugi singiel z nadchodzącej płyty „błogo” jest swoistym manifestem wolności. „Wolnym tempem” można odczytać na dwa sposoby – każdy z nich będzie dobry.
Wyzwolenie przyjdzie wtedy, gdy ja, dam powiedzieć sobie samej, że nie kubek jest kobiety, ale we mnie cały dzbanek.
Wywrotowa piosenka, powiem więcej – chrześcijańska do głębi. Artystka śpiewa „Ja jestem wolna” i „że być sobą to rzecz święta”. Zapytacie, gdzie tu chrześcijaństwo? Nie widzicie? To może przypomnę – „ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1).
Słów zaćmienie zniknie wtedy, kiedy ja, otworzę serce swoje, na to czego dusza pragnie, a nie innych paranoje.
Jest to piosenka wyzwalająca. Z tego co myślą o mnie inni, ale też z tego co myślę o sobie ja. Pozwala się zatrzymać i spojrzeć we wnętrze. Poszukać tego, co w gonitwie codzienności często gubimy. I zachęcam Was do tego!
Niezależnie od słowa, muzyka porywa i przyciąga – płynie zgodnie ze słowem. Rozwija się od spokojnego fortepianu, przez dodanie gitary, by w kulminacyjnym momencie dołożyć wszystkie niezbędne chórki, gitary basowe, perkusję i perkusjonalia. Z mocą, energią i dynamicznie. Agnieszka daje pokaz swoich możliwości wokalnych i interpretacyjnych – bardzo, bardzo to jest. Piękne.
W nagraniu teledysku wzięły udział kobiety i ich pasje. Różnorodne, często niekoniecznie kojarzone ze stereotypem kobiecości… i bardzo dobrze! Agnieszka Machalica pokazała freeride, Olga Weber pasję stolarstwa, Bernadetta Jarocińska tańczyła, a Adriana Karasińska biegała. Chyba o to chodziło autorom obrazu.
„Wolnym tempem” zaprasza mnie do z-wolnienia, zatrzymania się na dłuższą chwilę. Jednocześnie prowadzi do u-wolnienia ze schematów, które nie pozwalają spojrzeć głębiej, dalej. W tym sensie, obydwa rozumienia tytułu są prawdziwe.