Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 28/03/2024 |
Wielki Czwartek
Aleteia logo
For Her
separateurCreated with Sketch.

Jak budować bliską relację, czyli szczęście we dwoje

Beata Pawłowicz - 20.04.17

Jeśli nie umiemy być blisko drugiego człowieka, nie umiemy też być blisko Boga. Jak przekroczyć ten mur? Wyjaśnia ksiądz dr Grzegorz Kudlak, psychoterapeuta.
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

„Wyobraźmy sobie małżeństwo: wspólne życie, dom, kolacje, zobowiązania, ale miłości nie ma. Jest pustka, a w niej poczucie skrzywdzenia, że ta druga osoba tej miłości mi nie daje.

Nazwijmy ten stan dewocją małżeńską. Dewocja w relacji z Bogiem polega na czymś podobnym – mówi ks. dr Grzegorz Kudlak. – Chodzimy do kościoła, ale z lęku, z poczucia winy, z obowiązku. Nie z miłości. Tej nie ma w naszej relacji. Jest pustka związku bez niej. W obu wypadkach taka sama. Jak ją przekroczyć?”.

Gdy mówimy, czym jest miłość i czym jest Bóg, najważniejsze to dostrzec, że Bóg w Trójcy Świętej jest w relacji.

„To istota chrześcijaństwa – mówi ksiądz dr Kudlak. – Bóg nie jest samotnikiem. Wciąga nas w rozumienie Siebie, jako Kogoś, kto jest w relacji. W relacji jest Ojciec z Synem, w relacji jest Syn z Duchem Świętym. Razem stanowią Jedno. Dla nas to niepojęte – na ten temat powstawały i powstają traktaty teologiczne. Jednak istota tajemnicy Trójcy świętej tkwi w tym, że Bóg przychodzi i mówi: Jeśli chcesz być blisko ze mną, to musisz być otwarty na relację„.




Czytaj także:
To nie moja wina, ale moja odpowiedzialność

Jestem wsobny, czyli sam

Wyobraźmy sobie: jesteś w związku, ale czujesz się samotnikiem? „Nie jest to stan naturalny, który Bóg dał człowiekowi – mówi ksiądz Kudlak. – Może więc wybrałeś go w dzieciństwie, po to, aby przeżyć? Miałeś agresywnych, krytykujących opiekunów i od relacji z nimi wolałeś samotność? Teraz chcesz być blisko z drugim człowiekiem albo nawiązać osobistą relację z Bogiem, ale obie te rzeczy okazują się niezwykle trudne? Masz dobre intencje, bo to też najgłębsze pragnienie człowieka – bliskość, jeśli jednak z rodzicami nie byłeś blisko, trudno ci zrozumieć, czym osobista relacja jest, a tym bardziej – jak ją zbudować. Musisz sięgnąć po coś, czegoś nie masz i czego nie znasz”.

Pseudo relacje

Z nieumiejętnością bycia blisko człowieka i Boga radzimy sobie na różne sposoby. Próbujemy więc być razem bez relacji osobistej. Te „niby-relacje” opierają się na handlu wymiennym: „Daj mi!”, „ja ci to…, a ty mi to…”, na oczekiwaniach: „Jeśli kochasz mnie, to ma mi być wygodnie”, albo na szantażu: „Daj mi to albo przestanę cię kochać!”.

„Różnie mogą te niby-relacje wyglądać, zależnie od tego, czego nauczyliśmy się w rodzinnym domu lub od osób dla nas ważnych – dodaje ks. Kudlak. – Mogliśmy nauczyć się, że kocha się warunkowo, bo nas kochano zawsze za coś np. za wyniki w nauce, za bycie grzecznym, za realizowanie wizji tatusia i mamusi. Dlatego myślimy, że z miłością tak to już jest i tylko taką warunkową bliskość dajemy innym.

Mogliśmy też być okrutnie traktowani i teraz pozwalamy się krzywdzić, albo sami zadajemy ból. Nie jesteśmy jednak potępieni za życia brakiem szansy na bycie blisko”.




Czytaj także:
Niczego nie żałujesz? A czasem warto…

Lekcja 1: Budowania osobistej relacji możemy się nauczyć, doświadczając jej

„Takim doświadczeniem jest modlitwa. Stajemy wówczas wobec Boga, zwracamy się do Niego świadomie, zaczynamy traktować Go jako realną Osobę. Możemy nawet nic nie mówić, ale otwieramy się na to, że On jest tuż. To może być nauka bliskości, osobistego, żywego dla nas kontaktu tu i teraz – mówi ks. dr Kudlak. – Wierzymy, że On jest naszym ratunkiem, Siłą Wyższą, która przekracza nasze możliwości, a nawet pomysł na to, czego potrzebujemy. Jest obok”.

Bóg wie, jak się ma narodzić w nas. Nie mamy Bogu podpowiadać, żądać, wymuszać, oczekiwać, czy nawet prosić o cokolwiek. Mam tylko być blisko Niego i z tego czerpać radość. Na tym polega osobista relacja. Zdajemy się na Jego miłość. Mówimy: „Bądź wola twoja!”, a nie: „Ja chcę!”. Bóg nie potrzebuje naszej podpowiedzi. Wie.

„Otwarcie się na relacje w rodzinie polega na czymś podobnym – dodaje ks. dr Kudlak. – Akceptuję partnera, takim, jakim jest. Nie mam pomysłu, jaki ma być. Co ma robić, a czego nie?”.

Prawdziwa bliskość to przestrzeń wolności, bo otwieram się bez ograniczeń na to, co płynie od drugiego człowieka – dzięki temu uwalniam też siebie. Czy mi się to zawsze podoba? Czy wszystkim jestem zachwycony? Nie. Mogę mówić o tym. Ale nie porywam się na partnera z własną, lepszą wizją.

Nie trzymam się kurczowo własnych wyobrażeń, jaki ma być, czego od niego chcę, co ma mi dać, w co mnie koniecznie zabezpieczyć. A te wyobrażenia mnie i moje bycie z drugim człowiekiem zubożały, wyznaczały wąską przestrzeń spotkania. Teraz, kiedy niczego nie narzucam możemy cali być blisko.




Czytaj także:
Czym się inspirujesz i gdzie szukasz autorytetów?

Być blisko: niczego nie chcieć

„Wiele razy z pacjentami doświadczałem tego momentu, kiedy odkrywali w sobie miejsce na prawdziwą bliskość z drugim człowiekiem i z Bogiem – mówi ks. dr Kudlak. – Mówią wtedy: Wcześniej nie rozumiałem, na czym ta bliskość ma polegać. Nawet nie wiedziałem, że to może tak być. Czuję ulgę, radość, dużo sił„.

Samotność prowadzi do tego, że chcemy przewidzieć każdą sytuację, jaka może nas spotkać. Jesteśmy przekonani, że muśmy sami sobie radzić, liczyć na własne siły. Dlatego wciąż jesteśmy czujni i przewidujemy, co się może stać i jak zareagować. To pochłania masę energii.

Bycie w relacji polega na czymś odwrotnym, na otwartości, zaufaniu i akceptacji tego, co świat przyniesie. Jesteśmy blisko z innymi ludźmi, z Bogiem, a więc nie jesteśmy zdani tylko na siebie. Dlatego to relacja, a nie samotność, jest elementem wolności, bo nie musimy wciąż być czujni.




Czytaj także:
5 rzeczy, których każdy z nas może nauczyć się od mistyków

Lekcja 2.  Pustka relacji bez miłości jest bolesna

Pragnienie bliskości – ogromne. I to ono może stać się przestrzenią, w której narodzi się Miłość, czyli Bóg. Ale czy to wystarczy, by naprawić związek?

„Bóg nie zrobi niczego za nas – mówi ks. Kudlak. – On mówi: Ja Jestem, korzystaj więc z tego i zajmij się swoim życiem. Pomogę ci, właśnie tym, że będę z tobą w relacji, będę obecny, ale to ty masz starać się, działać. Dojrzałość wynika z relacyjności człowieka, bo oparta jest na tym, że ja staram się najlepiej, jak umiem, a Ty mi pomagasz tym, że jesteś ze mną blisko. Jak jednak mam działać, jak się starać, by Bóg był blisko? Najprościej ujął to Jan Chrzciciel: Po prostu bądź dobrym człowiekiem, tam gdzie teraz jesteś„.

Bóg nie zrobi niczego za ciebie, ale jeśli będziesz świadomy siebie, jeśli będziesz gotów zacząć pracę nad sobą, zmienić się, to zmieni się cały system rodzinny. Pusta przestrzeń stanie się pałacem.

Pytanie o szczęście

„Relacja z Jezusem prowadzi nas do pytania: czy jestem szczęśliwy? – mówi ks. dr Kudlak. – Czy umiem się zmienić, żeby to szczęście odnaleźć? Co składa się na moje poczucie nieszczęścia? Kiedy patrzę na siebie, nie czuję się wolny, ale znerwicowany, napięty, zalękniony. Nie jestem sobą w tej relacji, w której powinienem być. Kiedy patrzę na żonę, widzę, że ona też jest napięta, zalękniona, patrzy na mnie dziwnie. A dzieci? Siedzą w swoich pokojach. To mnie niepokoi. Zastawiam się: czy ja chcę tak żyć?”.

Dojrzałość polega na tym, że nie szukam winy w żonie czy dzieciach, nic im nie każę, do niczego nie zmuszam na siłę, ale mówię do siebie: „Co ja takiego robię lub czego nie robię, czego nie umiem, i czego mam się nauczyć, by żona śmiała się przy mnie swobodnie, a dzieci chciały ze mną gadać?

„Kiedy stawiam sobie te pytania, otwieram przestrzeń dla pracy nad sobą – mów ks. dr Kudlak. – Mogę wtedy zastanowić się, czy przypadkiem nie odtwarzam tego, czego nauczyłem się, co dostałem w domu rodziców?”.

Jeśli zobaczę, że powielam to, co niedobre z dzieciństwa, mogę przerwać ten łańcuch krzywd, który idzie przez pokolenia. Kiedy uświadomię sobie, co się ze mną dzieje, zaczynam robić miejsce dla bliskości z drugim człowiekiem.



Czytaj także:
Zobacz, jak można ucieszyć się ze… spinacza! Ta dziewczynka uczy, jak doceniać małe rzeczy

Moje wewnętrzne dziecko

Żeby zbudować bliską relację trzeba uświadomić sobie, czemu jestem na dystansie? Zobaczyć dziecko, które jest we mnie, skontaktować się z emocjami z czasów dzieciństwa, odkryć, które z moich potrzeb czy uczuć nie były zaspokojone i wyrażone? Czy to był lęk, brak miłości, brak bezpieczeństwa, złość? Ważne by poczuć, ile z tego powodu wycierpiałem. Oczywiście – dałem radę! Nawet stałem się silny. Nauczyłem się radzić sobie, tak jak moja matka, jak mój brat. Radziłem sobie do tego momentu, kiedy zapragnąłem innego życia. Miłości, szczęścia.

„To bardzo ciekawe – dodaje ksiądz dr Kudlak – że to, co w dzieciństwie pomagało nam przetrwać, jak np. izolacja, zamrażanie uczuć, dystans, dzisiaj nam szkodzi, bo przez to nie czujemy się blisko z nikim, nawet z Bogiem”.

Wyobraźmy sobie Adama: przyszedł, bo żona go wkurzyła, sprowokowała. Nie rozumie więc, dlaczego psychoterapeuta uważa, że znaczenie ma alkoholizm ojca Adama, a nie złośliwość Anki? Dlaczego sugeruje, że Adamowi od dzieciństwa brak poczucia bezpieczeństwa i brak umiejętności wyrażania złości? Czemu łączy jego nieudane małżeństwo z uzależnieniem od pornografii? Twierdzi, że Adam nie może z niej wyjść, bo to daje mu poczucie bezpieczeństwa. Pomaga radzić sobie z trudnym emocjami, ale jest jak gruba ściana. Żona Adama nie może się do niego zbliżyć, dlatego czuje się zawiedziona, zła, ale też zatroskana, stęskniona – Adam przyznaje, że to widzi, ale mimo to nie wpuszcza jej do swojego świata.

„Adam w dzieciństwie nie otrzymał od rodziców prawa do wyrażania złości i nie umie jej dziś odróżnić od agresji. Dusi ją w sobie tak długo, aż mu wywalają korki. Musi nauczyć się, że czym innym jest czuć złość, a czym innym być agresywnym. Złość można wyrazić nie krzywdząc innych, mówiąc o tym, co czujemy. Jeśli na bieżąco mówi się o tym, co się czuje ataki agresji mijają. Pojawia się też miejsce dla drugiego człowieka, wspaniałe chwile bliskości – doceniamy wtedy te zmiany, jakie wprowadziliśmy do swojego życia”.




Czytaj także:


Lekcja 3. Kiedy trzymamy w sobie emocje, mamy poczucie, że jak je puścimy, to się rozpadniemy

Nikomu więc o tym, co czujemy, nie mówimy. Bywa, że terapeuta jest pierwszą osobą, którą wpuszczamy do siebie, czyli opowiadamy, co czujemy, co dusimy w sobie. A ponieważ terapeuta to przyjmuje, nie ucieka z krzykiem i nie odrzuca, pojawia się myśl, że może jednak warto rozmawiać szczerze? To jest czasem pierwsze doświadczenie relacji. Może następne będzie z tym, kto jest nam bliski?

„Psychoterapia zaczyna się zawsze od pytania: Co sprawia, że nie jestem blisko z nikim? Skąd ten lęk przed drugim człowiekiem? – mówi ks. Kudlak. – Przyczyna zawsze okazuje się taka sama: złudzenie samowystarczalności, przekonanie, że tylko ja sama, sam dam sobie radę ze swoim lękiem, złością, zagubieniem, rozładuję je sobie tylko znanymi metodami jak np. alkohol, zakupy, seks czy agresja. Nie będę potrzebował nikogo, bo dotąd wiązało się to tylko z bólem, wstydem, zawodem, porażką. Bóg mówi zupełnie co innego. Mówi effatha – otwórz się. Pokaż się. Podziel się. Pozwól mi być blisko i zobaczyć, dotknąć. Pozwól innym ci towarzyszyć. Wówczas używki przestają być atrakcyjne. Pojawia się miejsce dla siebie, dla innych i dla Boga. Pojawia się miejsce na relację.

Ks. dr Grzegorz Kudlak – doktor nauk humanistycznych, psycholog, psychoterapeuta, w ReligiaTv prowadził „Rozmównicę”.

Tags:
miłośćsamotnośćterapiawiara
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail