Co właściwie znaczy słowo “aletheia”?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
We włoskim miasteczku Velia, założonym przez jońskich uciekinierów, opowiada się do dziś ciekawą legendę. U jego zarania żył tam pewien człowiek, imieniem Parmenides, który bardzo pragnął dowiedzieć się, czym jest prawda. To pragnienie było tak silne, że gdy pewnego dnia zasnął, ukazała mu się bogini Aletheia i na rydwanie zaprzężonym w przepiękne konie poprowadziła go przez bramę mniemań i niepewności aż do swojego królestwa. Mimo, że historia ta ma symboliczny charakter, doskonale oddaje naturę Alethei – tej, która dla całej ludzkości na zawsze stała się symbolem prawdy.
Czym zatem jest prawda? Άλήθεια (aletheia) znaczy: „to, co nieskrywane”, „to, co niezatajone”.
Parmenides w swoim poemacie opisał Prawdę jako kulę doskonale okrągłą o niewzruszonym sercu. Obraz ten świetnie oddaje podstawowe cechy prawdy – jej niezmienność, dostępność i adekwatność. Prawda to próba odpowiedniego ujęcia w słowa tego, co jest przed oczyma, co się nie kryje i nie zmienia, a wymaga opisania.
W spotkaniu Parmenidesa jest jeszcze jeden element prawdy – trzeba jej poszukiwać, podjąć drogę, pokornie nastawić uszu i oczu. Bo jeśli prawda wynika z nieskrytości świata, a świat raczej spotykam niż wymyślam, to poznawanie jej odbywa się poprzez odbieranie.
Żeby to lepiej zrozumieć, posłużmy się pewnym obrazem. Wyobraź sobie, że budzisz się w wielkim labiryncie. Otwierasz oczy i orientujesz się, że otaczają cię długie na trzy metry, murowane ściany. Stoisz sam w szerokim korytarzu. Okazuje się, że jedyne, co masz w ręku, to mapa.
Spojrzawszy na nią, zdajesz sobie sprawę z kilku rzeczy – że labirynt jest niezwykle skomplikowany (ma piętra, ślepe zaułki, podwójne wejścia), ale jest z niego wyjście; że są na mapie oazy – miejsca, gdzie jest woda, gdzie możesz zjeść, odpocząć i poczuć się dobrze. Czy nie skupiłbyś wszystkich sił na tym, by za wszelką cenę zorientować mapę? I choć pewnie ponosiłbyś porażki, mylił się, błądził, to nie spocząłbyś, dopóki nie dopasowałbyś mapy do labiryntu i nie rozgryzł, gdzie są oazy, a gdzie wyjście.
Właśnie tym jest prawda – ciągłą próbą dopasowania mapy (czyli naszego języka, pojęć, praw) do otaczającego nas labiryntu. Różnica polega na tym, że nie jesteś sam, a labirynt jest najbardziej skomplikowany na świecie. Budzisz się w świecie, który już istnieje i wcale się przed tobą nie chowa. Starasz się jak najlepiej odkryć, co się w nim dzieje. Chcesz go poznać, ogarnąć umysłem i opisać – tylko po to, żeby najdokładniej oddać zachodzące w nim przemiany. Tu konieczna jest pokora. Będziesz błądził, denerwował się, że nie możesz zadowolić się czymkolwiek, tylko musisz odczytywać, śledzić zgodność mapy z korytarzami. Ale dopóki nie jest ci wszystko jedno – masz szansę znaleźć drogę na zewnątrz.
Przed ukrzyżowaniem Piłat zapytał Jezusa, czym jest prawda. Dziś można by mu odpowiedzieć: rozejrzyj się wokół siebie, obserwuj i nie bądź obojętny na to, co ci się przydarza. Prawda jest obok ciebie, jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko umieć ją dostrzec. Trzeba umieć zapytać i nie bać się odpowiedzi. Prawda to nieobojętność, to otwartość i czujność, to pokora odczytywania i mylenia się. To wreszcie odwaga, by tę nieskrytą treść odkryć i przedstawić dokładnie tak, jak się nam jawi, a potem przekazać innym historię Alethei. I dlatego nie powinno nam być obojętne, jaka to będzie historia.
Jezus w trakcie ostatniej wieczerzy, żegnając się z najbliższymi, powiedział, że jest Prawdą i użył tego samego słowa – Aletheia. Dlaczego? Czy też jest nieskryty? Może niezmienny? A może zna drogę na skróty, prowadzącą do wyjścia z labiryntu?