Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Św. Agnieszki z Montepulciano
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

Drogie Hollywood, dlaczego chcesz mojej śmierci?

Archiwum prywatne

Redakcja - 19.06.16

List (prawie) dwunastoletniej niepełnosprawnej Elli do twórców filmu „Zanim się pojawiłeś”.

Drogie Hollywood,

dlaczego chcesz mojej śmierci? Nie zaprzeczaj. Twoje dzieła pokazują mi, co tak naprawdę o mnie myślisz. W kinach można teraz obejrzeć film „Zanim się pojawiłeś”. Nie czytałam książki, na której jest oparty, lecz fabułę opowiedziała mi mama, a ja sama czytałam recenzje w necie. Jest to historia faceta, który ulega wypadkowi, łamie sobie kręgosłup i do końca życia jest przykuty do wózka. Jest to więc ktoś, kogo życie bardzo przypomina moje, a kto według Ciebie w zasadzie powinien chcieć umrzeć.

Dlaczego niby moje życie miałoby być nic niewarte?

Mama mi powiedziała, że to nie jest pierwszy film, uśmiercający osobę z niepełnosprawnością właśnie dlatego, że jest sparaliżowana. Na przykład w filmie „Za wszelką cenę” bohaterka ma niedowład czterokończynowy i podejmuje decyzję, że woli umrzeć, nić wieść niedoskonałe życie.

No to jeszcze raz pytam: dlaczego niby moje życie ma być gorsze od innych? Dlaczego uważacie, że mogłabym chcieć ze sobą skończyć?

Siedzicie sobie wygodnie w fotelach i patrząc na nas, ludzi na wózkach, odczuwacie współczucie. Myślicie, że nasze życie jest mniej wartościowe i smutniejsze. Tak naprawdę jesteście po prostu przerażeni – nie chcecie dopuścić do siebie myśli, że pewnego dnia możecie być tacy, jak my teraz. Wierząc we własną doskonałość, zadufani w sobie uważacie, że lepiej jest umrzeć, niż mieć niesprawne ciało. To smutne.

Jesteście tak bardzo przekonani o tym, że wiecie, jak wygląda moje życie, że nawet nie staracie się pokazać prawdy o nim w „Zanim się pojawiłeś”. Czy naprawdę widzowie mogliby zacząć kręcić się niespokojnie albo nawet poczuć przerażenie, gdybyście pokazali, jak ktoś przesiada się do auta z wózka inwalidzkiego, jest opuszczany na krzesełku rehabilitacyjnym do wanny lub korzysta z pomocy innych na podjeździe dla wózków? Myślicie pewnie, że takie obrazki ukazują słabość ludzi takich jak ja, a wy przecież brzydzicie się słabością.

Czy chociaż zapoznaliście się dobrze z tematem? Zapytaliście ludzi poruszających się na wózkach, czy woleliby być martwi, czy jednak woleliby być kalekami? Założę się, że słysząc takie pytanie popatrzyliby na was jak na szaleńców.

Jestem kaleką. To tylko słowo. Nie trzeba się nim podniecać. I tak myślicie, że nie chce mi się żyć, więc to czy inne słowo nie sprawia wam chyba różnicy? Pewna pani obruszyła się kiedyś na mnie. Powiedziała, że „kaleka” to obraźliwe słowo i kazała mi mówić „sprawny inaczej”.

Bzdura! Wysiadły mi nogi. Jestem kaleką. To prawda o mnie, i trzeba z tą prawdą żyć. Nie dla mnie poprawność polityczna, która pomaga osobom mającym sprawne ciała jakoś mnie zdefiniować. Jeśli naprawdę interesowałoby was, co myślę i czego pragnę, i potraktowalibyście mnie jak człowieka, nie kręcilibyście filmów sugerujących, że wyrządziłbym swojej rodzinie prawdziwą przysługę odbierając sobie życie. Wstydźcie się!

Być może nie wierzycie w Boga. Nie ma takiego przymusu. Jednak ja sama w Boga wierzę, przez co wierzę też w wartość człowieka. Wierzę, że wszyscy jesteśmy stworzeni na Boży obraz i podobieństwo. I właśnie dlatego wierzę, że każdy z nas ma swoją wartość. Skoro sądzicie, że naszą wartość wyznaczają inni ludzie, uważajcie, bo mogą chcieć ją nam odebrać. Jeśli jednak nasza wartość jest z Boga, nikt nie ma prawa twierdzić, że osoba swobodnie chodząca jest warta więcej niż ktoś, kto nie potrafi postawić choćby jednego kroku.

Być może powinniście spróbować na nowo odkryć Pana Boga – żyjąc bez Niego staliście się niegodziwi.
A to mógł być całkiem dobry film. Mogła to być historia miłosna dwojga ludzi, z których jedno jeździ na wózku. Ciągle słyszymy takie historie. Zakochani kompletnie nie myślą o wózku. To inni ludzie myślą o nim aż za bardzo.
A przecież wózek to tylko przedmiot. To moje nogi. To mój środek lokomocji. I tyle.

I kiedy wy w swoich biurach podkreślacie, jak wielką odwagą wykazał się bohater filmu, odbierając sobie życie (i pogrążając wiele osób w żałobie, co mnie osobiście wydaje się szczytem egoizmu), ja żyję swoim życiem. A ono – o czym nie macie bladego pojęcia, bo nie staraliście się go poznać – jest niezwykłe. Mam przyjaciół, chodzę na domówki. Prowadzę normalne życie. I wcale nie mam ochoty umierać. Jestem szczęśliwa, że mam takie właśnie życie.

A jeśli chcecie się przekonać, jak naprawdę wygląda życie na wózku, przyjedźcie w lipcu na zawody wózkarzy, podczas których będę broniła tytułu. Wy jesteście przekonani o tym, że życie niepełnosprawnych prowadzi do myśli samobójczych. A ja zająłem się wyczynową jazdą na wózku, ucząc się w skateparkach jazdy na tylnych kołach i po poręczy.

Wszystko to, co myślicie o moim „przykuciu” do wózka, to bzdury. Moje krzesło nie tylko pozwala mi śmigać po podjazdach, ale i pokazuje, kto dopuszcza się największego hejtu. Nie podnoście oczu, bo właśnie na was wskazuję.
Mam nadzieję, że następnym razem dopracujecie scenariusz,

Ella Frech

Tags:
niepełnosprawność
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail