Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 18/04/2024 |
Św. Ryszarda Pampuri
Aleteia logo
Aktualności
separateurCreated with Sketch.

Tuli Luli. Pierwszy ośrodek dla porzuconych maluszków

Teddy bears sitting on the beautiful garden with love. Concept about love and relationship

© Pavinee Chareonpanich / Shutterstock

Marta Brzezińska-Waleszczyk - 29.06.16

Priotytetem jest to, by te dzieci jak najszybciej znalazły swój dom.

W Łodzi powstał Interwencyjny Ośrodek Adopcyjny Tuli Luli. Pierwsze maluszki zamieszkają w nim już w październiku.

Ośrodek przeznaczony jest dla dzieci w wieku od trzech dni do pierwszego roku życia, zostawianych przez rodziców w szpitalach. „To pierwsze miejsce dla porzuconych, osieroconych dzieci stworzone głównie po to, by nie trafiały one do domów dziecka” – mówi portalowi Aleteia Anna Rajska-Rutkowska, rzeczniczka prasowa Fundacji Gajusz będącej twórcą ośrodka.

Lepsze niż dom dziecka

Idea interwencyjnych ośrodków adopcyjnych opiera się na sprawnym uregulowaniu sytuacji prawnej niemowląt. „Priorytetem jest to, by dzieci jak najszybciej znalazły dom” – podkreśla Rajska-Rutkowska. Ośrodek wesprze też rodzinę biologiczną, by – jeśli to możliwe – dziecko mogło wrócić do naturalnego domu. Jeśli nie, poszukiwana będzie rodzina zastępcza lub adopcyjna.

Powstanie IOP to krok do przodu, jeśli chodzi o likwidację domów dziecka w Polsce. Jak przypomina Anna Rajska-Rutkowska, ustawa o pieczy zastępczej mówi, że dzieci do 7. roku życia w ogóle nie powinny przebywać w domach dziecka. Brakuje jednak systemu, który usprawniłby kwestie adopcyjne. Sytuacji nie da się rozwiązać z dnia na dzień. Matka ma czas na cofnięcie decyzji. Rodzina biologiczna również otrzymuje możliwość przyjęcia dziecka z powrotem. „To trwa tygodnie, czasem miesiące. Ośrodki mają być punktem wyjścia, by ten problem rozwiązać” – mówi rzeczniczka prasowa Fundacji Gajusz.

Przytulanie jest ważne

Tuli Luli to placówka kameralna. Pomieści maksymalnie dwadzieścioro maluszków. To wyjątkowo ważne, bo ośrodki dla porzuconych dzieci są po prostu przepełnione.  „Mamy taką trudną sytuację w łódzkim domu przeznaczonym dla 120 dzieci. Personel jest niewielki. Nie ma szans na indywidualną opiekę. A dzieci potrzebują noszenia, tulenia, kontaktu z drugim człowiekiem” – ubolewa Anna Rajska-Rutkowska.

Jedna lub dwie opiekunki na 15-osobowej sali mogą skupić się jedynie na karmieniu i przewijaniu. Pracy nad emocjami, rozwojem nie ma. To skutkuje dramatycznymi konsekwencjami w przyszłości – dzieci nie są przystosowane do funkcjonowania w społeczeństwie. Z punktu prawnego czy emocjonalnego interwencyjne ośrodki adopcyjne są zdecydowanie lepsze. Co więcej, ustawodawca przewidział, że dziecko może przebywać w takim miejscu maksymalnie do pierwszych urodzin – to sprawia, że procedury adopcyjne muszą toczyć się szybko.

Stałe wsparcie dzieci i rodzin

Co z chorymi dziećmi, pozostawionymi przez rodziców w szpitalu? Podstawowym obszarem działalności Fundacji Gajusz jest opieka nad dziećmi długotrwale i nieuleczalnie chorymi. Organizacja prowadzi niewielki stacjonarny oddział szpitalny dla dzieci. Jest więc przygotowana, by we współpracy ze szpitalami prowadzić szczegółową diagnostykę.

„Planujemy stałe wsparcie dzieci i rodzin, nawet wieloletnie, by rozwiązywać bieżące problemy. Trzeba pamiętać, że zazwyczaj w szpitalach zostawiane są dzieci z tzw. trudnych ciąż, z rodzin z problemami, jak alkohol, narkotyki, bezdomność, przemoc, etc. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że większość naszych podopiecznych będą stanowiły dzieci z problemami, np. neurologicznymi, psychologicznymi, emocjonalnymi. Jesteśmy na to przygotowani. Nasz zespół będzie składał się ze specjalistów” – zapowiada Anna Rajska-Rutkowska.

Fundację Gajusz można wesprzeć dokonując wpłaty na konto Pekao 80 1240 1545 1111 0010 6257 1028Więcej informacji na gajusz.org.pl

Tags:
adopcjadzieciŁódź
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail