separateurCreated with Sketch.

Więźniowie uciekli z celi, żeby… pomóc strażnikowi

Play the video
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Tomasz Reczko - publikacja 12.07.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

8 więźniów ryzykowało życiem, wydostając się ze swojej celi. Było warto?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Budynek sądu w Teksasie, a dokładniej w niewielkim hrabstwie Parker. Ośmiu mężczyzn, stłoczonych w niewielkiej celi tamtejszego sądu, oczekuje na ogłoszenie swoich wyroków. Jeden uzbrojony strażnik, usytuowany naprzeciwko krat, pilnuje grupy więźniów. Wszyscy wydają się być znudzeni wolno upływającym czasem.

Nagle jeden z osadzonych zrywa się na równe nogi. Zauważył, że po drugiej stronie krat strażnik powoli osuwa się na krześle. Wygląda, jakby stracił przytomność, choć nikt do końca nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło.

Nie wiedzieli także inni strażnicy, którzy słysząc krzyki i hałasy ze znajdującej się piętro niżej sądowej “poczekalni”, przybiegli sprawdzić, co się stało. Zastali ośmiu więźniów, poza celą, stłoczonych nad bezwładnym ciałem leżącego na ziemi wartownika.

“Obawialiśmy się, że przyjdą z bronią, żeby nas uspokoić” – opowiada w zamieszczonym materiale wideo jeden z więźniów. Rzeczywiście, między wejściem do pomieszczenia a pociągnięciem spustu broni mogło nie wystarczyć czasu na wytłumaczenie zastanej przez strażników sytuacji.

Ci jednak skupili się na swoim koledze, który stracił puls. Gdy więźniów wtłaczano z powrotem do celi, jeden z przybyłych stróżów prawa przystąpił do reanimacji nieprzytomnego. Po chwili przybyli ratownicy medyczni, którzy na oczach niespodziewanych bohaterów przywrócili strażnikowi puls.

Sam szeryf hrabstwa Parker kpt. Mark Arnett nie miał wątpliwości, komu jego podwładny zawdzięcza życie:

– Mógłby tam leżeć nawet 10-15 minut, zanim jakiś inny strażnik czy ktoś z personelu sądu wszedłby tam i znalazł go.

Miał szczęście, że tego dnia pilnował ośmiu… Samarytan.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!