separateurCreated with Sketch.

Święty Maksymilian, patron start-upów?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 14.07.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Grupa polskich biznesmenów pracuje nad tym, żeby jak najwięcej osób usłyszało nie tylko o heroicznej śmierci Kolbego, ale również o jego talentach organizacyjnych i przywódczych.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kiedy dostał pięć morgów pola pod Sochaczewem, przez 10 lat zbudował w tym miejscu największy klasztor katolicki na świecie. Kiedy postanowił wydawać gazetę, po kilku latach to pismo (Rycerz Niepokalanej) wychodziło w 750 tys. egzemplarzy i było częścią koncernu medialnego, w którym ukazywało się kilkanaście tytułów i działała ogólnopolska radiostacja. Gdyby nie wybuch II wojny światowej, prawdopodobnie założyłby telewizję.

Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco” – gdyby znał piosenkę braci Golców, mógłby ją śpiewać przez całe życie, bo wciąż zaczynał od „łysego pola” i przeprowadzał projekty, w których powodzenie nikt poza nim nie wierzył. Był franciszkaninem, ale swoje San Francisco nazwał Niepokalanowem – od przydomka Matki Bożej. To właśnie dla Niej i dla Jej Syna tak się starał. I dla zbawienia dusz.

Jednak jako przedsiębiorca jest mało znany i doceniany. Może nie ma się czemu dziwić – wszystko to, co robił za życia, przyćmił tym, jak umarł. Zgłosił się na śmierć głodową w zamian za współwięźnia w obozie Auschwitz.

Teraz grupa polskich biznesmenów pracuje nad tym, żeby jak najwięcej osób usłyszało nie tylko o heroicznej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego, ale również o jego talentach organizacyjnych i przywódczych, które tak udatnie wykorzystywał za życia. Chcą, żeby papież ogłosił franciszkanina patronem start-upów i przedsiębiorców. Petycję w tej sprawie planują wręczyć Franciszkowi podczas jego wizyty w Krakowie.

Wszystko zaczęło się od dwóch problemów: zdrowotnego i zawodowego. Ten pierwszy miał nienarodzony syn Macieja Gnyszki – architekta, przedsiębiorcy i doradcy biznesowego. Akurat trwał wtedy w Polsce Rok Kolbiański, więc Gnyszka postanowił modlić się o zdrowie dla dziecka za pośrednictwem św. Maksymiliana.

„To była umowa sponsorska – obiecałem, że syn dostanie imię po św. Maksymilianie” – wspomina dzisiaj. Postanowił też, że przez rok będzie codziennie czytał fragment z pism franciszkanina. Mały Maksio urodził się zdrowy, dzisiaj ma cztery lata. Gnyszka senior jednak szybko doszedł do wniosku, że jego część umowy była zbyt skromna. Trzeba zrobić ze św. Maksymiliana patrona przedsiębiorców! „Miał zapał i pomysłowość, jakie trudno znaleźć u jakiegokolwiek biznesmena – tłumaczy Maciej Gnyszka. – To najlepszy pośrednik dla przedsiębiorców, którzy chcą modlić się o pieniądze, aby za ich pomocą zmieniać świat na lepsze”. I chociaż bohaterska śmierć franciszkanina była perłą w koronie jego życia, to warto pamiętać nie tylko o tej perle, ale również o całej koronie.

maciej_gnyszka-1

Miał zapał i pomysłowość, jakie trudno znaleźć u jakiegokolwiek biznesmena – tłumaczy Maciej Gnyszka.

Mniej więcej w tym samym czasie Szymon Pawlica myślał o otwarciu firmy internetowej. Jedną już prowadził, ale przy jej zakładaniu zrobił sporo błędów i zastanawiał się, czy porywanie się na coś kolejnego jest dobrym pomysłem.

„Postanowiłem zawierzyć przedsiębiorstwo św. Maksymilianowi. Chociaż ‘zawierzyć’ to nie do końca precyzyjne słowo – zawiązałem z nim relację jak ze wspólnikiem. ‘Ja zakładam firmę jako żywy pomnik dla ciebie, a ty pomagasz mi ją rozwijać’ – tak to mniej więcej wyglądało” – opowiada.

Czuł się szczególnie związany z tym świętym zwłaszcza od dnia, kiedy w Niepokalanowie zobaczył w muzeum planszę przedstawiającą inicjatywy św. Maksymiliana. „Przyglądałem się jakiś czas i coraz bardziej do mnie docierało, jak niezwykłym był przedsiębiorcą. Wszystkie techniki i mechanizmy, jakie stosował, wyprzedzały swoje czasy o co najmniej dwie dekady” – wspomina.

Pawlica podziwia franciszkanina także za umiejętność łączenia głębokiej duchowości z organizacją pracy. Orędownictwo św. Maksymiliana okazało się bardzo skuteczne. Po roku działania firmy efekty przeszły najśmielsze oczekiwania jej właściciela. Pawlica i Gnyszka spotkali się przy jakiejś okazji i okazało się, że przypadkowo – tak to nazwijmy, choć chyba trudno tu wierzyć w przypadki – mają bardzo podobne doświadczenia i przemyślenia związane z postacią św. Maksymiliana Kolbego. Nie pozostało im nic innego, jak zacząć działać.

Założyli stronę start-up na maxa, na której zbierają podpisy pod petycją o ogłoszenie św. Maksymiliana patronem przedsiębiorców i początkujących firm. Starają się przekonać do tego pomysłu jak najwięcej osób. Mają im w tym pomóc między innymi … brody. Gnyszka i Pawlica chcą nakręcić animowany film o św. Maksymilianie jako przedsiębiorcy. Potrzebują na to 75 tys. zł. Umówili się więc, że obaj nie będą się golić do czasu, aż uzbierają potrzebną kwotę. Na razie mają 15 tys. „Ze względu na to, że nasze małżonki zdecydowanie wolą nas ogolonych, prosimy o liczne i wysokie wpłaty” – piszą na stronie.