„Czy kiedykolwiek przytulałeś drzewo?” – bezdomny mężczyzna zawołał brata Izajasza, kiedy ten szedł dolnym Manhattanem w Nowym Jorku. Ten człowiek był muzykiem rockowym, pokryty tatuażami, z kolczykami w uszach. „Ja przytulam wszystkie drzewa w Central Parku” – mówił dalej.
Brat Izajasz i bezdomny
Kiedy zobaczył gitarę zakonnika, szybko poprosił o piosenkę. Brat Izajasz uklęknął pośrodku ruchliwego chodnika Manhattanu i zagrał utwór, który możesz zobaczyć na powyższym filmie.
Większość osób dookoła nich nawet nie zatrzymała się w biegu; ale dla tych dwóch mężczyzn czas stanął w miejscu. To nie był koncert dla przechodniów. To była modlitwa miłości i solidarności z tym bezdomnym.

Czytaj także:
Jak bracia z Bronxu łamią wszelkie bariery w jednym ruchu
Zaśpiewasz coś jeszcze?
Gdy piosenka się skończyła, brat Izajasz wraz ze swoim współbratem dali bezdomnemu cudowny medalik, pomodlili się i poszli dalej w swoją stronę. Po kilku krokach usłyszeli, że ktoś za nimi idzie.
Hej, możesz zaśpiewać coś jeszcze?– powiedział bezdomny.
Brat Izajasz spojrzał na mężczyznę, a chwilę później obrócił głowę. Stali przed kościołem. W środku kościoła mogli dać mężczyźnie uzdrowienie w Eucharystii.
Wiesz, muzyka jest tam – odpowiedział brat, kierując się do kościoła.
Dobrze – odparł mężczyzna i wbiegł po schodach do kościoła, wpadając dosłownie na Pana obecnego w Eucharystii.
Miał na imię Jakub. I to jest jego piosenka.
„Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść. Cierpiącemu człowiekowi Bóg nie daje wyjaśniającej wszystko argumentacji, ale swoją odpowiedź ofiaruje w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła” (Papież Franciszek, Lumen fidei, 57).
Libby Reichert

Czytaj także:
Ten franciszkanin (niechcący) o mało nie skrzywdził Matki Teresy!