Podróże nie są zarezerwowane tylko dla wybranych. Każdy ma to, na co się odważy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ludzie czekają cały tydzień na weekend, czekają cały rok na wakacje, czasami całe życie na szczęście – a ja podróżuję. Staram się wykorzystać każdy wolny moment, aby wyjechać z miasta. Każde wolne popołudnie, aby wędrować po Kampinosie albo innym podmiejskim zakątku.
Odkąd zaczęłam podróżować, poznałam mnóstwo wspaniałych osób, wiele pięknych miejsc w kraju i zagranicą. Apetyt rósł w miarę jedzenia, więc z czasem odkrywałam coraz więcej sposobów na niskobudżetowe podróżowanie. Przez ostatnie trzy lata udało mi się odwiedzić ponad dwadzieścia pięć krajów, objechać Polskę wzdłuż i wszerz,
i pogłębić swoją wiedzę na temat planowania budżetu podróży oraz pokonywania różnych barier.
Zmieniłam się na lepsze. Stałam się bardziej otwarta na ludzi, kreatywna, odkryłam, co mnie uszczęśliwia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że spełniam swoje marzenia i jestem szczęśliwa. Jestem zwykłą, przeciętną kobietą. Jedną z wielu Polek, które podróżują po świecie. Nic w tym nadzwyczajnego. Każda/każdy z nas może podróżować tak, jak ja.
Co sprawia, że jedni ludzie cały czas są w podróży lub poświęcają tej pasji każdą wolną chwilę, a inni nie mają motywacji, aby wyjechać choćby na jeden weekend do innego miasta w Polsce? Nie ma recepty na to, jak zrobić pierwszy krok. Po prostu trzeba spakować plecak
i ruszyć w drogę. Nie ma w tym żadnej filozofii.
W mojej rodzinie nikt nie podróżował. Wbrew pozorom nie jestem też spokrewniona
z podróżnikami pokroju Wojciecha Cejrowskiego czy Martyny Wojciechowskiej. Od nauczycieli czy znajomych z czasów dorastania także nie pamiętam konkretnej zachęty do podróżowania. Dopiero wakacyjne wyjazdy na rekolekcje oazowe czy na obozy stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia otworzyły mnie na świat. Moje pierwsze samodzielne wyjazdy bez rodziny, podczas których mogłam mieszkać w różnych miastach Polski, zaszczepiły we mnie pasję do podróżowania. Później było bardzo różnie. W okresie studiów, nawet pomimo skromnego budżetu, udawało się od czasu do czasu coś jednak wymyślić. Tak jest po dziś dzień. Choć w tym momencie mojego życia to brak czasu, a nie pieniędzy jest największą barierą. Mimo to staram się uszczknąć choć 1-2 dni w tygodniu lub jeden weekend w miesiącu, aby spędzić go w drodze lub na łonie natury.
Wiele osób mówi, że dobrze im tak, jak jest. Że są domatorami. Z zamiłowaniem do podróżowania trzeba się urodzić, podróżowanie jest zarezerwowane dla „wybranych”. Zapewne często słyszeliśmy od rodziców czy wychowawców, że jesteśmy zdolni, ale duże sukcesy są zarezerwowane dla innych. Z czasem zaczynamy wierzyć w te słowa. Zwłaszcza osoby pochodzące z małych miejscowości mają podcinane skrzydła na początku swojego dorosłego życia.
Cudze wizje na temat naszej przyszłości wcale nie muszą się spełnić. Pracujemy na własny rachunek i od naszych decyzji będzie zależeć szczęście i przyszłe sukcesy. Wychowanie i otoczenie, w jakim dojrzewamy, mają duży wpływ nasze potrzeby i marzenia. Prawdziwe oczekiwania kształtują się już w wieku dojrzewania. To wtedy budzi się w nas chęć do decydowania o swoim życiu bez udziału innych.
Do podróżowania czasami trzeba dojrzeć. Podróżnikiem stanie się na pewno ten, kto ma chęć odkrywania czegoś więcej w swoim życiu – zwłaszcza podczas wypraw, wędrówek czy rejsów. Każdemu chciałabym powiedzieć jedno – nic w życiu nie spada z nieba, a jeśli już tak dzieje się, to jest to jeden przypadek na milion. Samodzielna organizacja podróży wcale nie jest skomplikowana, a sama podróż nie musi być kosztowna, przeznaczona tylko dla silnych, młodych osób z dobrym stanem zdrowia, mających czas, nieposiadających zobowiązań wobec współmałżonka czy dzieci. Pamiętaj: każdy ma to, na co się odważy.