separateurCreated with Sketch.

Na początku myślałam, że jest kompletnym głupkiem – mówi żona Gleasona

Steve Gleason z rodziną
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Steve Gleason jest gwiazdą futbolu amerykańskiego. Jednak film dokumentalny “Gleason”, który wchodzi w Polsce na ekrany kin, opowiada przede wszystkim o walce, jaką sportowiec toczy z własną chorobą.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czasem wystarczy chwila, aby mieć pewność, że zapowiada się coś wyjątkowego. Taką obietnicę składa zwiastun filmu dokumentalnego, który przedstawia losy byłego zawodnika futbolu amerykańskiego, Steve’a Gleasona. Obraz od 23 czerwca można oglądać w polskich kinach, po roku od premiery światowej.

 

https://youtu.be/vdIxFpjzGrE

 

Steve Gleason choruje na stwardnienie zanikowe boczne.

– Czy myślałeś o tym, jak długo będzie ci jeszcze dane żyć? – zapytał go dziennikarz telewizyjny.

– Tak. To dobra rzecz do rozmyślań – odpowiedział Gleason powoli zanikającym już głosem.

– Dlaczego?

– Ponieważ wszyscy mamy swoją ograniczoną ścieżkę życia (we all have timeline – ang.). Jednak większość z nas nie żyje tak, jakby ona istniała.

 

Stwardnienie zanikowe boczne

Ten dialog (w wolnym tłumaczeniu) to końcowy fragment materiału telewizji NBC wyemitowanego przed Super Bowl w 2012 r., czyli przed najważniejszym wydarzeniem sportowym w USA.

Jednak program z udziałem Gleasona nie był poświęcony zmaganiom sportowym, lecz zmaganiom ze śmiertelną chorobą. Futbolowy heros, niegdyś umięśniony i twardy jak skała, wtedy już od ponad roku cierpiał na poważną chorobę neurologiczną – stwardnienie zanikowe boczne. Jego istotą jest porażenie neuronów ruchowych, które prowadzi do stopniowego zaniku mięśni, a w konsekwencji do śmierci.

Przebieg tej choroby można wyjaśnić również za pomocą sportowej analogii: na początku pojawiają się problemy ze złapaniem piłki, a później ze złapaniem… oddechu.

 

„Święty” z Nowego Orleanu

Może się wydawać, że film „Gleason” to historia o stracie, rozpamiętywaniu dawnej sławy, niesprawiedliwości losu, rozpaczy… Ale nic z tych rzeczy. To nie w stylu byłego gracza New Orleans Saints, czyli popularnych „Świętych” z Nowego Orleanu.

„Wierzę, że moja przyszłość będzie większa niż moja przeszłość” – mówi w filmie Gleason. Ani myśli, by poddać się powolnemu zanikowi funkcji ruchowych oraz zbliżającej się śmierci.

W początkowej fazie choroby zaczyna spełniać swoje marzenia. Po pewnym czasie dociera do niego, że powinien zrobić także coś dla innych. Tak powstaje fundacja „Team Gleason”, której misją jest organizowanie wypraw dla innych chorych na stwardnienie zanikowe boczne. Chodzi o to, by dać im motywację do dalszego życia oraz pokazać światu, że osoby z tą chorobą nadal mogą realizować swoje cele. I spełniać swoje marzenia.

 

Małżeństwo na dobre i na złe

Śmiertelnie chory Steve Gleason wspólnie z żoną decydują się na dziecko. Jest to świadoma decyzja. Relacja ojca z synem, pokazana w filmie, bardzo wzrusza. Z jednej strony widzimy byłego sportowego herosa – tracącego głos i możliwość poruszania się, coraz bardziej zniedołężniałego i wymagającego stałej opieki. Z drugiej syna, który – odwrotnie niż ojciec – uczy się chodzić, zaczyna mówić i z każdym rokiem zwiększa poziom swojej samodzielności.

Jest też żona, która nie zamierza rozpaczać i wspiera męża w trudach choroby. Tu dochodzimy do przesłania pojawiającego się na samym początku filmowej zapowiedzi: ważne w małżeństwie jest nie tylko to, jak się zachowujemy, gdy jest dobrze, ale przede wszystkim to, jak się zachowamy, kiedy przyjdą ciężkie chwile.


Na zdjęciu Chiara
Czytaj także:
Jak w lawinie nieszczęść znaleźć szczęście? Historia Chiary Corbelli Petrillo