Gorbaczow, uwalniając w 1991 r. na czas ŚDM w Częstochowie radziecką granicę, nie spodziewał się chyba, że chętnych na tę „wycieczkę” będzie tak wielu. W końcu ZSRR to kraj dumnego ateizmu.
Przedziały wypełnione rozśpiewaną młodzieżą, ale i takie, gdzie mniej lub bardziej oficjalnie leje się alkohol. To nie relacja z ciągnącego do Kostrzyna nad Odrą „Woodolino”. To młodzi ze Wschodu zjeżdżają na polski ŚDM. 25 lat temu. Do Częstochowy.
Niektórzy, jak Małgosia Kaupe, chowają przed celnikami w różnych częściach garderoby jednodolarówki. Inni, jak młody Sierioża Zujew i jego koledzy, wiozą na handel tak chodliwe po tej stronie Buga grzałki do wody i budziki. Zawsze takie dobra wymienić można na jeansy, wciąż trudno dostępne w konającym pod własnym ciężarem Związku Sowieckim. Jeden z kumpli Sierioży ma nawet plan, by prysnąć przez zieloną granicę do Niemiec.
Pieniędzy wielkich nikt przy sobie nie wiezie, bo też i na wizę turystyczną wiele wziąć nie można. Nikt, zresztą, za wiele ich nie ma.
„Byli kompletnie nieprzygotowani: bez namiotów, śpiworów, materaców, jedzenia” – opowiadał o swoich pielgrzymkowych podopiecznych ze Wschodu ks. Bogdan Bartołd.
Wielu chętnych na „wycieczkę” do Częstochowy
Gorbaczow, uwalniając na czas ŚDM-u radziecką granicę, nie spodziewał się chyba, że chętnych na tę „wycieczkę” będzie tak wielu. ZSRR to w końcu kraj dumnego ateizmu. „Wstydem było klękanie w miejscu publicznym” – wspominała kilka lat temu siostra Małgosi Kaupe, Maria.
Łatka homo sovieticus, obywatela wyhodowanego przez komunizm, i związanej z nim mentalności ciążyła w pierwszych dniach na relacjach przybyłej ze Wschodu młodzieży z ich rówieśnikami z przeciwnej strony żelaznej kurtyny.
Początkowa nieufność młodych przybyszów sięgała wręcz absurdu, gdy np. grupa Marii bała się wysiąść z krakowskiego tramwaju za księdzem, który przedstawił się jako ich opiekun.
„Szczera radość, otwartość, sztuka cieszenia się bez pomocy alkoholu, i w tym wszystkim ja – przeciętny sowiecki człowiek. (…) Na każdym kroku młodzież śpiewała, bawiła się, zapraszała; to było coś porażającego” – wspominał moment swojego przybycia pod jasnogórskie mury Sierioża.
Wiara jeszcze w uśpieniu
Ale dla pielgrzymów z republik ówczesnego ZSRR częstochowski ŚDM to nie tylko pierwsze spotkanie z „wolnymi” równolatkami. To również pierwszy, i dla wielu przełomowy na drodze ich wiary, kontakt z Ojcem Świętym.

„O papieżu Janie Pawle II nie wiedziałam nic, dosłownie nic, nawet o zamachu na jego życie z maja 1981 roku” – mówiła niedawno Małgorzata Kaupe. I choć urodziła się w dalekim Irkucku, dla niej, dla jej siostry Marii i dla całej ich syberyjskiej grupy wyjazd na Światowe Dni Młodzieży w 1991 r. był przede wszystkim pierwszą okazją do odwiedzin w kraju przodków.
Wiara pozostawała jeszcze w uśpieniu. Dość powiedzieć, że siostry Kaupe przyjęły chrzest ledwie pół roku wcześniej.
Wolność zaczyna się od serca
Tego rodzaju świadectw można by znaleźć zresztą więcej. Bo choć bez namiotów i śpiworów, to wielu młodych ze Wschodu przyjechało z otwartymi, poszukującymi sercami. Ks. Bartołd chrzcił ich w trakcie pieszej drogi z Warszawy na Jasną Górę. Częstochowski ŚDM wydał owoce, zanim jeszcze się rozpoczął.