separateurCreated with Sketch.

A może to nie przypadek?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 31.07.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

ŚDM kończy się 31 lipca. Gdyby nie niedziela, wspominalibyśmy dziś dwóch świętych i dwóch błogosławionych.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kulminacyjny dzień Światowych Dni Młodzieży w Polsce – 31 lipca. Gdyby to nie była niedziela, która ma w kalendarzu liturgicznym wyższą rangę niż święta i wspomnienia świętych, obchodzilibyśmy wspomnienie dwóch świętych i dwóch błogosławionych.

Jeśli przyjrzeć się tym postaciom, trudno oprzeć się wrażeniu, że mówią nam one coś ważnego. Jeśli Światowe Dni Młodzież to – jak chcą organizatorzy – coś więcej, niż wesoła impreza małolatów, jeśli mają one stać się okazją do nawrócenia dla Polaków i innych narodów, a miejsce, w którym się odbywają, nie jest przypadkowe, to warto zatrzymać się na chwilę nad takimi znakami. Może to przypadek? A może nie?

Męczennicy

Błogosławieni to ofiary dwóch totalitaryzmów. Polski ksiądz, Michał Oziębłowski, który zmarł w niemieckim obozie w Dachau i słowacka zakonnica, Zdzisława Cecylia Schelingowa, więziona i torturowana przez komunistów za pomoc w ucieczce księżom skazanym na wywózkę na Syberię.

Oboje zmarli w skutek chorób, których nabawili się podczas uwięzienia i bestialskiego traktowania. Ksiądz Michał w 1943 roku, siostra Zdzisława dziesięć lat później. Cierpienia przyjmowali z wiarą i pokorą, a nawet wspierali innych więźniów. Ich losy i męczeńska śmierć są jak streszczenie współczesnej historii Europy. Z tą tylko różnicą, że o ile z brunatnym socjalizmem udało się Europie uporać dość szybko, to skutki czerwonego socjalizmu wloką się za nami od dzisiaj.

Świętego, którego wspomnienie przypada w niedzielę, zapewne uczci podczas ŚDM przynajmniej jedna osoba – papież Franciszek. 31 lipca jezuici wspominają swojego założyciela, św. Ignacego Loyolę.

Jak wiadomo, zakon założony przez św. Ignacego zrekatolicyzował w XVI i XVII wieku większość starego kontynentu, doprowadzając zapewne miliony dusz do Boga. Zakon prowadził niezwykle aktywną działalność misyjną. Patrząc na dzisiejszą Europę można powiedzieć, że Ignacy Loyola jest świętym na nasze czasy. Jasno pokazuje, co dzisiaj jest najważniejszego do zrobienia.

Inspiracja

Kolejny święty, Justyn de Jacobis, żył w pierwszej połowie XIX wieku. Nas, żyjących dwa wieki później, może on inspirować, jak radzić sobie z zagrożeniem ze strony islamu. Justyn był Włochem, należał do zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. W wieku niemal 40 lat poprosił przełożonych o zgodę na wyjazd do Abisynii. Tamtejsza ludność dzieliła się na wyznawców islamu, Koptów i pogan. Zamieszkał wśród nich incognito, żył, pracował i ubierał się jak Abisyńczyk.

Nauczył się trzech lokalnych języków i poznał tamtejsze zwyczaje. Kiedy zdobył zaufanie ludzi, mówił im o Jezusie i ujawnił, kim jest. Został potajemnie wyświęcony na biskupa i otrzymał prawo udzielania sakramentów w etiopskim rycie koptyjskim. Wkrótce miał pod opieką pięć tysięcy osób, otworzył szkołę i seminarium. Paradoksalnie, prześladowania spotkały go nie ze strony muzułmanów, ale chrześcijańskich Koptów. Został uwięziony, a potem wypędzony.

Czego może nas nauczyć postać pokornego, cichego i pracowitego sługi Pańskiego, który wierzył, że dla każdego znajdzie się miejsce w Kościele? Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy – czy zdobyłabym się na to, żeby pojechać dzisiaj do Syrii, Sudanu albo Pakistanu, zamieszkać wśród tych ludzi, pracować razem z nimi i z prostotą i naturalnością mówić im o Bogu?

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.