O małomównym przesłaniu Franciszka w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie warto nie przestawać myśleć.
Franciszek przyjechał i przyniósł wszystkim chwile oddechu niby paciorki różańca, który rzadko kto odmawia.Chwile oddechu od lęków świata, w którym żyjemy, niezależnie od tego, jak te lęki definiujemy prywatnie i wspólnie. Ale setkom tysięcy młodych ludzi dał również chwile oddechu od szalonej zabawy na ulicach Krakowa.
Nasz papież Franciszek mówił mało, w odróżnieniu od naszego papieża Jana Pawła, który mówił niegdyś dużo. Nieprawdą jest – jak to się dziś zdarza twierdzić malkontentom – że mówienie Jana Pawła przed laty nikomu nie zapadło w serce, ale ile pamiętamy z bogactwa jego przesłania?
Małomówne przesłanie Franciszka też na pewno zapadło w serce wielu ludziom – prawdopodobnie nie mniej, ale i nie bardziej niż słowa papieża Wojtyły.
Warto jednak o tym przesłaniu Franciszka nie przestać myśleć. Ja staram się o nim myśleć prosto, na sposób franciszkański, czyli bez analitycznej przesady intelektualnej. Uprawnia mnie do tego po ponad czterdziestu latach fakt, że kiedyś wybrałem sobie do sakramentu bierzmowania imię Franciszek.
Milczenie
Małomówność papieża sięgnęła zenitu w Auschwitz, gdzie po prostu bardzo długo milczał. Bo czy w tym miejscu, po tylu dziesięcioleciach mówienia, ktoś może mieć jeszcze coś nowego do powiedzenia? O dziwo okazało się, że tak.
To coś nowego to prośba skierowana do Franciszka przez byłych więźniów obozu o modlitwę, żeby nie było wojny. Prosty wyraz dość powszechnego i bardzo aktualnego lęku, do którego rzadko kto chce się przyznać.
Ale milczenie to również gest – przemieszczanie się przez Franciszka stosunkowo skromnym samochodem w potężnej kolumnie aut ochrony i ceremonialnej asysty.
Kuriozalny spektakl? Raczej chyba przesłanie skierowane do pasterzy Kościoła i w ogóle wszelkich ważnych osób w społeczeństwie chrześcijańskim. Można je wyrazić, parafrazując znane słowa Jana Pawła II : „Musicie być skromni, nawet jeśli inni tego od was nie wymagają!”.
Pamięć
Pamięć pojawiła się po raz pierwszy w przemówieniach małomównego Franciszka, gdy zwrócił się na Wawelu do polityków, czyniąc rozróżnienie między złą a dobrą pamięcią.
Przede wszystkim mówił o dobrej pamięci, wspominając zwłaszcza list biskupów polskich do biskupów niemieckich sprzed pięćdziesięciu lat, który rozpoczął polsko-niemieckie pojednanie, dwadzieścia lat po okropnej wojnie.
„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – napisali wtedy polscy biskupi. Polski zwrot „nie pamiętam ci” tego czy owego nie oznacza bowiem amnezji, lecz właśnie przebaczenie. Naprawdę nie tylko politycy są adresatami tego chrześcijańskiego wezwania.
Słowa o pamięci skierowane później do młodzieży to natomiast dramatyczny manifest ożywczego konserwatyzmu Franciszka. To tak jakby mówił: wasi rodzice zdążyli się już pogubić w świecie, który oszalał; wsłuchujcie się w doświadczenie waszych dziadków, bo w nim macie jeszcze jakąś szansę odnalezienia wartości godnych kontynuowania.