Drodzy Rodzice, mam dla Was przykrą wiadomość – dla rozwoju mózgu nie ma znaczenia, czy dziecko wkuwa angielskie słówka, czy nazwy pokemonów.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Co moje dzieci najbardziej zapamiętały ze Światowych Dni Młodzieży? Flagi. Nie pojechaliśmy do Krakowa, ale oglądaliśmy w telewizji.
Byłam co chwilę informowana, że w kadrze pojawia się flaga Hondurasu, Estonii, Gujany albo Surinamu („Surinam? To jest taki kraj?” – zdziwiłam się. „Maaaamo” – chórem odpowiedzieli z politowaniem).
Dochodziło też do sporów, np. Mali czy Kamerun. Zasięgano u mnie opinii w sprawie tego, czy w Afryce jest więcej państw, które mają we fladze czarny kolor, czy tych, które nie mają czarnego; oraz w sprawie tego, jak czerń na fladze ma się do liczby czarnoskórych mieszkańców.
W wychowywaniu małych człowieków jest wiele rzeczy fascynujących, ale chyba nic nie fascynuje mnie bardziej niż ich zapał do zdobywania informacji i nieosiągalna dla dorosłych, zdolność przyswajania danych. Czasami te zainteresowania idą w zgoła nieoczekiwanym kierunku.
Gdzie leży Łomża?
A z tymi flagami to było tak… Kiedy nasza najstarsza córka miała sześć czy siedem lat, razem z małżonkiem zorientowaliśmy się, że nie mamy w domu porządnego, aktualnego atlasu, żeby jej pokazać, na przykład, gdzie mieszkają babcie albo gdzie w Polsce są góry.
Trzeba kupić. Skoro tak, to może od razu szarpnąć się na coś większego i atrakcyjnego? Kupiliśmy największą mapę, jaka była dostępna w rozsądnych cenie i rozmiarze, czyli taką, jaką oboje pamiętamy ze szkoły, i powiesiliśmy ją w dziecięcym pokoju.
Odbyło się kilka pokazów, a potem zapał dydaktyczny w nas osłabł i mapa wisiała sobie i się kurzyła. Tak mi się przynajmniej wydawało – aż do dnia, w którym rozmowa w samochodzie zeszła na temat Bydgoszczy, przez którą mieliśmy przejeżdżać.
Dziecię najstarsze powiedziało, że nie trzeba jej tłumaczyć, gdzie leży Bydgoszcz, bo przecież ma w pokoju mapę. Szybki test wykazał, że wie dużo więcej. „Tak sobie czasami stoję przed mapą i się przyglądam” – wyjaśniła. Oczywiście w te pędy nabyliśmy jeszcze dwie mapy – Europy i świata – do pokoi młodszych dzieci.
Największym przebojem okazała się mapa świata, ale nie z powodu państw albo kontynentów, tylko z powodu flag, które znalazły się jako dodatek na samym dole. Dzieci analizowały kolory, porównywały wzory, wyszukiwały podobieństwa. Minęły już prawie trzy lata, a temat jest wciąż aktualny i żywo dyskutowany.
Pokemony i wulgaryzmy
Po co zapamiętywać 200 flag? A po co nie? –odpowiedziałby nasze i wszystkie inne dzieci. Uczenie się jest dla dziecka sposobem na życie. I nie chodzi wcale o naukę szkolną. Mały człowiek codziennie przyswaja nowe rzeczy – słowa i zwroty z ojczystego języka, obyczaje panujące w rodzinie i wśród kolegów, aktywności fizyczne, takie jak chodzenie po krawężniku i zaplatanie palców.
Ucząc się, dziecko poznaje świat, w którym kiedyś przyjdzie mu samodzielnie żyć, rozwija zdolności poznawcze i inteligencję. Dlatego ma ku temu naturalny pęd. My, rodzice oczywiście chcielibyśmy, żeby dzieci uczyły się tylko dobrych i pożytecznych rzeczy.
Tymczasem mały kibic wkuwa na pamięć wyniki meczów FC Barcelona z ostatnich dziesięciu lat, a fanka Barbie zna imiona wszystkich plastikowych przyjaciółek lalki. Drodzy Rodzice, mam dla Was przykrą wiadomość – dla rozwoju mózgu nie ma znaczenia, co dziecko przyswaja. Cenny jest sam proces zapamiętywania. Im więcej, tym lepiej.
Miecz ze straganu
To oczywiście nie znaczy, że nie trzeba otaczać dzieci mądrymi i ciekawymi informacjami. Warto z nimi rozmawiać o historii i przyrodzie, podsuwać im dobre książki – nie tylko bajki i powieści, ale też atlasy, przewodniki (na rynku jest sporo świetnych książek do rozpoznawania gatunków roślin i zwierząt), mapy, encyklopedie.
Warto dzieci zabierać do muzeów i na wycieczki. Można mieć czasem wrażenie, że takie zabiegi są bezsensowne, bo po zwiedzaniu zamku dziecko mówi tylko o straganie, na którym tata kupił mu drewniany mieczyk. Ale chyba każde doświadczenie zostawia jakiś ślad, który może się kiedyś objawić i okazać sensowny i pożyteczny. W końcu moje dzieci jednak wiedzą, że istnieje Surinam.
Ucz się, dziecko
I jeszcze jedna obserwacja. Mam wrażenie, że uczenie się na pamięć jest dzisiaj trochę niedoceniane w systemie szkolnym. Lekcje i prace domowe mają być rozrywkowe, kolorowe i pełne przeżyć. Poza tym po co się uczyć, skoro wszystko można wyguglać?
Słyszałam opowieść ojca dorosłych już dzieci, którego syn i córka dopiero na studiach zetknęli się z sytuacją, kiedy wymagano od nich nauczenia się czegoś na pamięć. Byli tym wymaganiem tyleż zdumieni, co oburzeni.
Zrozumienie mechanizmów i procesów jest ważne w procesie zdobywania wiedzy, ale pamięciowe opanowanie informacji jest nie mniej istotne. Przecież nie zawsze siedzi się przed komputerem. Niektóre rzeczy trzeba po prostu wiedzieć. Poza tym, nawet jeśli jakieś fakty ulegną zapomnieniu, przydaje się świadomość, że kiedyś już się daną rzecz wiedziało, oraz wiedza, gdzie można ją znaleźć.