Zdawałoby się, że ciągle żyjemy wśród ludzi – w pracy, na studiach, w szkole, w rodzinie. Jednak jest pewna istotna różnica pomiędzy przebywaniem “wśród” ludzi a “z” ludźmi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na początek dwie na pozór różne sytuacje.
Sytuacja nr 1: Wprowadzają Cię z zamkniętymi oczami do pomieszczenia. Siadasz na krześle i pierwsza rzecz, którą czujesz to to, że ktoś opiera się o Ciebie plecami. Po chwili pozwalają Ci otworzyć oczy – widzisz światła, kamery, kilkuosobową ekipę. Reżyser prosi Cię, byś zapoznał się z osobą siedzącą za Twoimi plecami.
Sytuacja nr 2: Wchodzisz do windy z szeroko otwartymi oczami, bo inaczej zdeptałbyś szczekającego na twoje trampki ratlerka starszej kobiety, która wsiada razem z Tobą. Opierasz się o ścianę i pierwsza rzecz, którą czujesz, to dyskomfort, bo widzisz, że ona wcisnęła guzik Twojego piętra. Dwunaste. Odruchowo sięgasz do kieszeni, żeby wyciągnąć broń na niepożądane dyskusje, ale niestety okazuje się, że telefon zostawiłeś w mieszkaniu. Trzecie piętro dopiero. To zbyt dużo czasu, by kontemplować esy-floresy na ścianach windy. Zresztą jeszcze może nieopatrznie spojrzysz na nią i zachęcisz tym samym do rozmowy. Szóste piętro, ratlerek z nudów rzuca się na twoje sznurowadła. Trzeba się będzie do niej odezwać, psia mać – myślisz.
Jak te dwie sytuacje mają się do siebie? W zasadzie różnią się tylko obecnością kamer, bo nawet fakt, że nie patrzymy na siebie, w obu przypadkach się zgadza. No i może jeszcze ta presja reżysera, żeby ze sobą pogadać. Choć nie, on jest jak ten ratlerek.
Znany wszystkim skandynawski producent i sprzedawca mebli, Ikea, zrealizował fascynujący projekt. Otóż wraz z youtuberem Reżyser Życia, który tworzy nagrania intrygujących eksperymentów społecznych (dla przykładu, stawia lustro na ruchliwej ulicy i pyta przechodzących ludzi, co sądzą o osobie widzianej w odbiciu), zaaranżował pomieszczenie, w którym spotykały się po dwie osoby.
Ich zadaniem było zapoznać się ze sobą, ale osoby te wzajemnie się nie widziały, ponieważ siedziały odwrócone do siebie plecami. Do pogawędki nie zachęcała zapewne też sama atmosfera – dookoła światła, kamery, kilkuosobowa ekipa nagraniowa. No ale siedzieć tak i się nic nie odzywać, kiedy wszyscy od ciebie tego oczekują? Wypada jakoś zagadać… I powoli, od słowa do słowa, zaczęły się pogawędki. Zresztą zobaczcie wideo.
Po wszystkim okazywało się, że siedzący do siebie plecami ludzie to sąsiedzi. Nigdy jednak nie mieli okazji albo odwagi, by ze sobą porozmawiać. A tu nagle okazało się, jak interesująca może być ta osoba, którą codziennie mijamy na korytarzu, w windzie czy w sklepie. Ta, która dotychczas była anonimową staruszką z ratlerkiem, może stać się naszą dobrą znajomą.
Taki jest też cel szerszej akcji Ikei, której to wideo jest tylko częścią. Organizując w całej Polsce serię spotkań sąsiedzkich, promuje w ten sposób otwartość na drugiego człowieka. Na stronie www.spotkania-sasiedzkie.pl czytamy:
Mówiąc #dobrzemiecsasiada zachęcamy do śmiałości. Chodzi o podążanie własną drogą i słuchanie swojego wewnętrznego głosu. Chodzi o to, by każdy był sobą. Przełamujmy stereotypy i… ciszę w windzie z sąsiadem.
O ile sytuacja z panią i ratlerkiem była wymyślona, o tyle ja w podobny sposób dowiedziałem się, że mój sąsiad gra na cymbałach. Ma na imię Jan(kiel) i wkrótce mam wpaść do niego na mały koncert.