Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Św. Agnieszki z Montepulciano
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Nie chcę być jak mój ojciec/moja matka. Co robić? Rozmowa z księdzem

web-mezczyzna-zamyslony-trawa-odpoczynek-unsplash-cc0

Tomasz Reczko - 09.09.16

Być może macie problem z rodzicami, którzy – choć nie reprezentują żadnej patologii – to jednak ciągną was w dół. Co w takiej sytuacji zrobić? Na te i inne pytania odpowiada ks. Zbigniew Kapłański.

Z warszawskim duszpasterzem, katechetą i nauczycielem matematyki, a mniej oficjalnie spowiednikiem i kierownikiem duchowym wielu młodych ludzi i małżeństw, rozmawiam o toksycznych rodzicach. Co robić, gdy nie chcemy być tacy, jak oni; gdy nie możemy się od nich uwolnić i, co gorsza, wybaczyć?

Tomasz Reczko: Gdy ktoś przychodzi do księdza i mówi, że nie chce być taki, jak jego ojciec, to jest to sukces czy porażka?

Ks. Zbigniew Kapłański: Dla mnie obiektywnie jest to po prostu smutne.

A dla tej osoby?

Klęska z przeszłości i szansa na sukces w przyszłości.

Często zdarzają się takie sytuacje?

Żeby ktoś to otwarcie powiedział, to rzadko. Ale żeby ktoś to czuł – częściej.

Po czym ksiądz to poznaje?

Po wypowiedziach. Człowiek nie umie dążyć do abstrakcji. Jeżeli odwołuje się do jakiejś wartości, to w rozmowie widać, czy ten człowiek zna to z praktyki. Ja nie zastąpię ojca. Ojciec musi być wzorcem zachowania, które można obserwować na co dzień.

Dlaczego czasem nie warto jechać do domu?

Mam wielu znajomych, którzy w trakcie studiów mówili mi, że nie chcą jeździć na weekendy do domu, bo wracają stamtąd przybici, smutni.

Nie dziwię się, też takich studentów spotkałem. Powiem więcej, jednemu sam zdecydowanie odradzałem jeżdżenie do domu, nawet na święta. Jego tata jest alkoholikiem, a mama ma depresję, ponieważ tata jest alkoholikiem. Chłopiec w ogóle nie był przygotowany do życia, nie potrafił podjąć decyzji, nie umiał np. iść do sklepu i kupić butów, prosił mnie o pomoc. Wracał z domu przygnębiony i zgaszony. Jako ciekawostkę dopowiem, że osoby które nie znały bliżej tego chłopaka, w życiu nie podejrzewałyby, że pochodzi z takiej rodziny.

A co, kiedy ojciec nie jest alkoholikiem i nie reprezentuje żadnej innej patologii, ale po prostu nie jest takim ojcem, jakim ja chciałbym w przyszłości być?

Jednym z zadań, które stawiam – gdy już ktoś wychodzi z etapu samopoznania – jest wypisanie na kartce 30 cech dobrego męża i ojca. Potem rozmawiamy sobie o nich, patrzymy, które z nich wynikają z obserwacji rodziców, które z podążania za jakimś ideałem, jak do nich dążyć. Ta praca jest niezależna od pochodzenia i otoczenia.

Rodzice zawsze coś w nas zepsują?

To bardzo trudne pytanie. Można powiedzieć, że tak. W wielu przypadkach zupełnie nieświadomie. Ideałem pedagogiki jest odkrycie i rozwijanie cech, które ma dana osoba. A nie każdy umie znaleźć dobre cechy u swojego dziecka, więc zaczyna kształtować je według siebie. I to jest błąd.

Czcij ojca i matkę

W internecie znalazłem wiele wpisów młodych osób poniżanych przez swoich rodziców, zmagających się z brakiem wiary w siebie. To jest już chyba coś więcej niż tylko kształtowanie dzieci według siebie.

Przede wszystkim zacząłbym od tego, że trzeba szukać wzorca. Tu nieco łatwiej jest wierzącym, bo jest nim Stwórca. Jakie znaczenie ma taki wzorzec w tym wypadku? Jest to osoba, która uzna moją godność. Pan Bóg uznaje moją godność, mądry ojciec też uznaje moją godność. Jeżeli tata był niemądry i tę godność poniżał, to kolejnym, dojrzałym krokiem jest rozdzielenie osoby ojca i jego zachowania.

Czyli nie dość, że mamy pracować nad sobą, to jeszcze pomóc naszemu ojcu?

Trzeba wiedzieć, że on jest godny czci i szacunku, niezależnie od tego, jak się zachowuje. Uznanie jego wartości może być dla niego kolejnym szczeblem do wzrastania. Mało tego, jak ktoś kogoś poniża, to zwykle wynika to stąd, że ma zaburzone odbieranie siebie. Stare powiedzenie psychologiczne mówi: „Nie krzywdzi człowiek szczęśliwy”. Czyli jeżeli krzywdzi, to spróbujmy znaleźć to, z czym jest mu źle.

Rodzice zawsze coś w nas zepsują, czyli musimy ciągle nad sobą pracować. A skoro zepsują, to znaczy, że musimy jeszcze im pomóc. Nie łatwiej po prostu zaakceptować siebie i ich takimi, jakimi jesteśmy?

To trzeba odróżnić. Do zaakceptowania są rzeczy, które można nazwać dziwactwem. Ale jeżeli coś we mnie jest źródłem zła, mojego czy cudzego, to wtedy muszę to coś zmienić. W moim ojcu drażniło mnie to, że robił wszystkie poranne czynności zawsze dokładnie w tej samej kolejności. W związku z tym ja przez 5 lat życia robiłem codziennie rano wszystko w innej kolejności. A to wcale nie takie proste. Do końca życia nie zabraknie nam powodów do pracy nad sobą. Mało tego, praca nad tym, co trzeba w sobie zmienić, nie jest niczym innym jak fascynującą przygodą.

Nie rozpamiętuj przeszłości!

Fascynującą przygodą?! Czy kiedykolwiek jakaś osoba, która mówiła księdzu o swoich problemach w rodzinie, słysząc, że musi pracować nad sobą, traktowała to od razu jako fascynującą przygodę?

Połowa osób tak! Co jest ważne, ciekawe i fascynujące? Mówienie o mojej dobrej przyszłości. Jestem pewien, że jestem w stanie wymienić wiele osób, które odniosły na tym polu mnóstwo zwycięstw.

A o przeszłości trzeba zapomnieć?

O, nie! Przeszłość ma być przestrogą. Nie wolno jej jednak rozpamiętywać. Mówię to często podczas spowiedzi, gdy ktoś zaczyna opowiadać jakieś niepotrzebne rzeczy o swoich grzechach, po tym, jak już je nazwał i wyznał. Analiza grzechu jest na tyle sensowna, na ile pozwala uniknąć tego grzechu w przyszłości. Rozpamiętywanie jest na pewno sprzeczne z myślą Pana Jezusa. Proszę mi znaleźć fragment w Piśmie Świętym, w których Jezus mówi „a nie mówiłem”, „a trzeba było uważać”. Nie ma czegoś takiego. „Idź i nie grzesz więcej”, a zatem pomyśl, jak uczynić przyszłość bardziej świetlaną.

Co jeśli nie mogę wybaczyć?

A jak ktoś przychodzi do księdza na spowiedź i mówi, że nie może wybaczyć swoim rodzicom, to ma szansę na rozgrzeszenie?

Mnie uczył profesor, dominikanin, o. Jacek Salij, takiego mądrego sformułowania: Czy żałujesz, że nie żałujesz? Czy żałujesz, że nie umiesz wybaczyć? Czy będziesz się modlił, żeby wybaczyć? Jeśli ktoś się zaprze i powie „nie”, to wtedy rozgrzeszenia być nie może.

Czy jest taki moment, gdy jest już za późno na to, by poprawić w sobie coś po naszych rodzicach?

Nie ma, póki człowiek jest młody. A młodość nie zależy od numeru PESEL. Przypomina mi się taka anegdota z tramwaju. Czteroletni chłopiec, siedzący babci na kolanach, pyta: „Babciu, czy ty jesteś stara?”. A babcia na to odpowiedziała, po dłuższym namyśle: „Maciusiu, ja jestem młoda, tylko od bardzo dawna”.

Jeżeli człowiek jest młody, nawet od dawna, to zawsze może coś zmienić. Wszystko jedno, czy po rodzicach, czy po własnych błędach. Jeżeli ktoś skostnieje i zacznie mówić takie głupoty, jak: „już się taki urodziłem i już się nie zmienię”, to znaczy, że mu się nie chce.

Tags:
przebaczenierelacjerodzicewychowanie
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail