Kilka dni po tym, jak mały Marshall obchodził swoje pierwsze urodziny, jego mama, Stephanie, zauważyła dziwną wysypkę na jego głowie. Nie zastanawiając się ani chwili, zawiozła swojego syna do szpitala. Niestety, na miejscu nie mieli dla niej dobrych wieści. Chłopczyk zachorował na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, wywołane przez meningokoki. To niezwykle groźna choroba, która w 24 godziny może doprowadzić do zgonu.
W ciągu kilku kolejnych dni lekarze dwukrotnie reanimowali Marshalla z powodu spustoszenia w organizmie, jakie siały meningokoki. Mówili, że to najbardziej chore dziecko, jakie kiedykolwiek widzieli.
To, że chłopiec przeżył, jest wręcz cudem dla jego najbliższych. W trakcie leczenia trzeba było jednak amputować Marshallowi obie ręce i nogi. Mimo to chłopiec rozwijał się tak, jak jak każde inne dziecko, rozwijając swoje zainteresowania i marzenia. Jednym z nich była gra w piłkę nożną na pozycji bramkarza.
„Najpierw bał się grać w piłkę. Myślał, że ludzie będą się z niego śmiać – co jest dość dziwne, bo na co dzień jest bardzo pewnym siebie chłopcem” – mówiła jego mama w wywiadzie dla „The Mirror”. By przełamać ten strach, rodzice nagrali wideo na którym Marshall popisuje się swoimi umiejętnościami, kopiąc piłkę w podkoszulku angielskiego zespołu Tottenham Hotspur.
Jak nietrudno się domyślić, przejmujące nagranie stało się w krótkim czasie hitem internetu. Oprócz setek tysięcy lajków Marshall dostał od anonimowego dobroczyńcy bilety na ostatni mecz Tottenhamu w sezonie. Gdy władze klubu dowiedziały się, kto będzie im kibicował, zaproponowano chłopczykowi trening z zespołem.
W przerwie meczu pomiędzy Tottenhamem a Southamptonem na boisko wbiegł, w towarzystwie jednego z piłkarzy, Marshall Janson. Przy owacjach kibiców kopał piłkę razem z gwiazdami angielskiego zespołu. „Marshall chce zostać bramkarzem, gdy dorośnie, więc w ten sposób spełniają się jego marzenia” – podkreślała po meczu jego matka.
Dziś świętujemy...