separateurCreated with Sketch.

Jedno spojrzenie św. ojca Pio i… rewolucja w życiu gotowa!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Esprit - 23.09.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Gdy żona modliła się na mszy odprawianej przez o. Pio, Valentino stał w pobliżu świątyni i ostentacyjnie palił papierosa za papierosem. Pewnego razu wydarzyło się jednak coś, co kompletnie wytrąciło go z równowagi.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ojciec Pio jednym słowem lub ukradkowym spojrzeniem potrafił dokonać w życiu człowieka duchowej rewolucji. Zobacz, w jaki sposób odmienił życie dwojga ludzi. To niesamowite historie, które poruszają i zaskakują. Dowodzą też, że cuda mogą wydarzyć się w naszym życiu każdego dnia!


GEMMA GALGANI, OJCIEC PIO
Czytaj także:
Św. Gemma Galgani. 5 rzeczy, których nauczył się od niej ojciec Pio

 

Spojrzenie ojca Pio

Jedna z takich historii przydarzyła się pewnemu Włochowi o imieniu Valentino. Jako dobry mąż regularnie zawoził swoją żonę do San Giovanni Rotondo, by zgodnie ze swoim pragnieniem mogła wyspowiadać się u Ojca Pio, a następnie wziąć udział w mszy świętej.

Valentino traktował te pragnienia ukochanej żony jako rodzaj fanaberii, wszak sam uważał się za osobę bardzo twardo stąpającą po ziemi i nie wierzył, by człowiek był w stanie sprawić cud. Szczególnie zaś nie mógł uwierzyć w historie, jakie opowiadano o Ojcu Pio. Inna sprawa, że Valentino bardzo różnił się od swojej pobożnej żony. Słynął z arogancji i pychy. Jego charakter był jednym z głównych powodów, dla których jego małżonka jeździła do San Giovanni Rotondo – modliła się tam o nawrócenie męża.

Valentino, gdy przywoził żonę na mszę z Ojcem Pio, miał swój stały rytuał. Gdy jego ukochana się modliła – on, stojąc w pobliżu świątynnych murów, dość ostentacyjnie oddawał się tytoniowemu nałogowi, paląc papierosa za papierosem i popijając kawę. Pewnego razu wydarzyło się jednak coś, co kompletnie wybiło go z równowagi.

Był wyjątkowo chłodny dzień, gdy żona Valentino zwróciła się do niego z prośbą, by ten zabrał ją do San Giovanni Rotondo. Widząc, co dzieje się za oknem, mąż bardzo niechętnie przystał na tę prośbę. Gdy przyjechali do sanktuarium, Valentino tradycyjnie wyjął papierosa i zapałki. Rozejrzawszy się jednak, roztarł ręce i stwierdził, że jest zbyt zimno, by stać przed świątynią. Postanowił więc wejść do przedsionka kościoła. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego…

Valentino spojrzał prosto w oczy Ojca Pio, odprawiającego mszę świętą. Chwila, w której spotkały się ich oczy, trwała ledwie ułamek sekundy, ale krnąbrny Włoch miał wrażenie, że minęło przynajmniej kilka minut. Ten wzrok złamał w nim pychę, wypalił sceptycyzm i dojrzewającą w nim niechęć do zakonnika z Pietrelciny. Ta chwila zdecydowała o przyszłości Valentino. Następnym razem, gdy przyjechał do San Giovanni Rotondo, wziął udział we mszy i przyjął Komunię świętą.


ŚWIĘTY OJCIEC PIO
Czytaj także:
Ojciec Agostino: kierownik duchowy o. Pio i świadek jego mistycznych przeżyć

 

Grzech i dar

Inna niezwykła historia dotyczy pewnego dobrodusznego Włocha, Biagio Fusco, który spotkawszy na swej drodze Ojca Pio, zapragnął zbliżyć się do Kościoła. Zaczął więc regularnie przystępować do spowiedzi właśnie u zakonnika z Pietrelciny.

Minęło kilka lat od nawrócenia Biagio, gdy podczas jednej ze spowiedzi Ojciec Pio zaskoczył penitenta: „Wyznałeś przed chwilą grzech, który popełniłeś dwa lata temu. Znowu wracasz na złą drogę?” – zapytał kapucyn. Biagio poczuł na skórze gęsią skórkę. „Jak to możliwe, że ojciec pamięta moje grzechy sprzed dwóch lat? Przecież spowiada ojciec wielu ludzi, po kilka godzin dziennie?” – bardziej pomyślał niż powiedział.

Innym razem Biagio spowiadał się u Ojca Pio w przeddzień jednego z przełomowych momentów w życiu. Miał zdawać egzamin na stanowisko nauczyciela. Była to praca, o której marzył, a w dodatku nieźle płatna, co – wziąwszy pod uwagę, że utrzymywał żonę i sześcioro dzieci – miało dla niego istotne znaczenie. „Ojcze, pomódl się za mnie, bym mógł zadać egzamin” – poprosił Biagio. Zakonnik jednak milczał. Po chwili wzniósł oczy ku niebu, a jego oblicze się rozjaśniło.

Biagio mógłby przysiąc, że dostrzegł wyraźny blask, bijący od kapucyna. Doświadczywszy tak niezwykłego spotkania, wracał do domu spokojny. Wiedział, że za przyczyną Ojca Pio Pan Bóg będzie miał go w swojej opiece.


ŚWIĘTY OJCIEC PIO
Czytaj także:
Autentyczne nagrania przedstawiające ojca Pio. Życie codzienne w klasztorze i ostatnia msza

 

Krzysztof Gędłek

Powyższe historie zostały opisane w książce Diane Allen „Módl się, ufaj i nie martw się 2. Nowe historie o Ojcu Pio”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!