separateurCreated with Sketch.

„Różyczka była z nami parę godzin”. Głos ojca ws. aborcji

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - publikacja 26.09.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zastanawiałem się, jakby się nasze życie potoczyło, gdybyśmy skorzystali z rady „zatroskanego lekarza” – pisze na Facebooku Tomasz Stachura. U jego córki zdiagnozowano poważne wady wrodzone. I zalecono aborcję.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Jest to najtrudniejszy post w moim życiu, ale stwierdziłem, że muszę go napisać, ponieważ jest to sprawa życia lub śmierci” – zaczyna swój wpis na Facebooku Tomasz Stachura. Tym samym zabiera głos w trwającej w Polsce dyskusji na temat przepisów dotyczących aborcji.

Cztery lata temu Tomasz wraz z żoną czekał na narodziny małej Różyczki. Czas radosnego oczekiwania przerwała dramatyczna diagnoza. Ciężkie wady wrodzone. Tak poważne, że po urodzeniu dziewczynka nie miałaby żadnych szans na przeżycie.

Małżeństwo nie otrzymało od lekarzy oczekiwanej pomocy. Wsparcie? Udzielenie informacji na temat choroby? Porady, jak przygotować się na tą trudną sytuację? Jedynym, co doradził specjalista, u którego rodzice konsultowali diagnozę, była aborcja. W dodatku lekarz zastrzegał, że trzeba się spieszyć, bo dziecko miało niebawem skończyć 21. tydzień ciąży, a wtedy – zgodnie z obowiązującym prawem – zabieg przerwania ciąży stałby się niemożliwy.

 

 

„Ta porada, którą otrzymaliśmy, była chyba dla nas jeszcze gorszym ciosem niż informacja o ciężkich wadach naszej Córeczki” – wspomina w poście na Facebooku Stachura.

Mężczyzna zastanawia się też, co by się stało, gdyby wraz z żoną skorzystali z porad lekarza. Nie mógłby potrzymać na rękach swojego dziecka. Nie spędziłby z nim kilku najcudowniejszych chwil, które, jak pisze, całkiem zmieniły jego podejście do życia. Dziewczynka pewnie nie miałaby swojego grobu, przy którym teraz rodzina może zapalić świeczkę. A co najważniejsze – pewnie do końca życia zastanawiałby się, czy diagnoza lekarzy była trafiona, czy jednak nie. I czy dziecko naprawdę by nie przeżyło?

Tomasz Stachura pisze też, że gdyby z żoną podjęli decyzję o aborcji, to raczej nie zdecydowaliby się potem na kolejne dzieci, a on sam obraziłby się na Pana Boga za to, że zesłał na niego takie doświadczenie.

Wybraliśmy życie. Różyczka urodziła się i była z nami parę godzin, które były jednymi z najtrudniejszych i zarazem najpiękniejszych na świecie – podsumowuje mężczyzna.

Ojciec Róży w przejmujący sposób opisuje moment trzymania w objęciach swojej córki, która niebawem miała odejść: w takim momencie „doświadcza się tak wielkiej miłości, że nie jest się w stanie jej przyjąć i cały czas płacze się ze szczęścia i smutku jednocześnie. Była to chwila, w której doświadczyłem czystej bezinteresownej Miłości.”

„Życie jest wielkim darem – nie odbierajmy innym do niego prawa” – kończy swój post Tomasz Stachura. Jego post został udostępniony na Facebooku ponad sześć tysięcy razy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!