separateurCreated with Sketch.

Kwiaty w Bronksie: historia piosenki, która powstała dzięki Matce Teresie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Brother Isaiah - 02.10.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

“Receive Me (I’m Yours)”

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Brat Izajasz CFR powrócił z kolejną kompozycją łagodnego, akustycznego brzmienia i głębokiego przesłania wiary. Ostatnio udostępnialiśmy nagranie braci franciszkanów “Jacob’s Song” i opowiedzieliśmy o opatrznościowym spotkaniu, które mu towarzyszyło.

Inspiracją do stworzenia najnowszego nagrania – “Receive Me (I’m Yours)” była Matka Teresa, „mały hinduski kwiat Kalkuty”. Brat Izajasz podzielił się tą historią z nami:

“W tym roku lato na Bronksie było wyjątkowo gorące. Czułem się zmęczony fizycznie i psychicznie z powodu ciągłego żaru bijącego z ulic i rozgrzanych cegieł fraterni na East 155th Street. Postanowiłam wybrać się wieczorem na spacer po okolicy z nadzieją na znalezienie ulgi i pokonanie lipcowych upałów.

Poszedłem trasą, którą chodzę zazwyczaj, mijając dobrze znane scenki bawiących się na ulicy dzieci, strumyki wody płynącej wzdłuż krawężników z otwartych hydrantów przeciwpożarowych i słysząc niekiedy głośne dźwięki z okien. Samochody policyjne przejeżdżały bardzo często i widziałem co najmniej dwie sytuacje aresztowań tego wieczoru. Zawsze było wiele takich scen w promieniu dziesięciu bloków wokół fraterni.

Mijając kolejne skrzyżowanie, prawie wpadłem na dwie hinduski z twarzami okolonymi niebiesko-białym materiałem. Siostry Matki Teresy miały klasztor niedaleko fraterni i dość często widywaliśmy je w naszej okolicy. Wymieniliśmy pozdrowienia i rozeszliśmy się w przeciwnych kierunkach. Gdy szedłem dalej, zacząłem dostrzegać na chodniku coś czerwonego. Przyjrzawszy się temu, odetchnąłem z ulgą, że to nie jest krew, ale byłem jeszcze bardziej zaskoczony odkryciem – leżały tam płatki róży. Idąc szlakiem czerwonych płatków, dostrzegłem dwie siostry znikające za rogiem bloku.

Zajęło mi chwilę, aby zrozumieć całą tę scenę, ale kiedy połączyłem fakty, nie mogłem powstrzymać uśmiechu i zachwytu. Jakie piękne! Siostry, spacerując, rozrzucały wzdłuż chodnika płatki róż. Proste piękno tego szlaku kwiatów na tle śmietników i połamanych chodników spełniło swoje zdanie i przyniosło do mojego serca proste i głębokie orzeźwienie – znalazłem ulgę i odświeżenie, których tak szukałem. To było piękne doświadczenie.

To nie był pierwszy raz, kiedy – dzięki życiu i pracy Matki Teresy i jej wspólnoty – zostałem pokonany przez piękno. Pierwsze nasze spotkanie miało miejsce w siódmej klasie. W tym czasie moim największym pragnieniem było jeździć na własnym rowerze z sześciopakiem cherry coke w plecaku. Kiedy nasz nauczyciel pokazał nam film dokumentalny o Świętej z Kalkuty, wkrótce okazało się, że moje horyzonty, początkowo bardzo ograniczone, szybko się rozszerzają.

W moim sercu zagościły radość, pokój i pragnienie czegoś więcej. Obserwując scena po scenie tę zmęczoną, ale promienną kobietę, trzymającą osierocone dzieci, umierających ludzi i chorych psychicznie, poczułem się zakłopotany. Moje serce wydawało się wołać, że to jest właśnie to, co powinienem robić. Takie myśli mnie samego bardzo zaskoczy, ponieważ tuż przed projekcją filmu powiedziałbym raczej, że jestem stworzony do popisów na rowerze. To był przełomowy moment w moim życiu.

Siedem lat później, w czasie pełnych niepokoju poszukiwań w okresie studiów, znów poczułem ukłucie w sercu, spotykając się ze świadectwem Matki Teresy. Znowu moje ciasne horyzonty się rozszerzyły. Chciałem być z ubogimi. Zacząłem się modlić. Doświadczyłem wtedy takiego pokoju, jakiego nigdy wcześniej nie znałem.

Przykład i prosta mądrość Matki Teresy stały się dla mnie jak ścieżka z płatków róż ciągnąca się wzdłuż brudnych chodników mojego serca. Zapraszały mnie do podjęcia nowej drogi do źródła piękna, które znów obudzi mój wewnętrzny świat. Im więcej dowiadywałem się na temat jej życia i czytałem proste cytaty pełne mądrości, tym więcej świeżości doświadczałem w moim sercu. I jeszcze większego pragnienia. Jej życie zdobywało mnie coraz mocniej. Ostatnio trafiłem na słowa Matki Teresy, które najtrafniej to wszystko podsumowują:

“Modlitwa to nie prośba. Modlitwa jest oddaniem się w ręce Boga, do Jego dyspozycji i słuchanie Jego głosu w głębi naszych serc”.

Cecilia Music

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: