PRL trzeba było jakoś ominąć, znaleźć sposób na system, przejść przez niego boso, ale w ostrogach. Moim idolem lat dziecinnych był mój dziadek Ignacy, mimo AK-owskiej przeszłości próbował brać czasem PRL na wesoło.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Było biednie, ciężko czasem, żyliśmy z emeryturki dziadka (zdrobnienie oddaje wielkość tej kwoty) i pensyjki mamy, co to była za pensja najlepiej obrazuje fakt, że moja mama jako pracownica służby zdrowia nosiła ciągle jedne pończochy do repasacji i łatania, zawsze mówiąc: – Boże, jak zemdleję na ulicy, co za wstyd będzie na Izbie Przyjęć!
Trzeba było sobie radzić więc patenatami, jak obniżyć koszty i ominąć różne higieniczne zasadzki PRL. Np. wnuczek Szymuś chciał się napić gruźliczanki – wody z owianych złą sławą kultowych saturatorów, dobrze, ale o ile sok z wodą gazowaną wydawał się pyszny, o tyle kubeczki wielorazowego użytku myte były krótkim strumyczkiem wody. Dziadek jednak miał na to sposób, otóż zawsze latem nosił dla wnusia jego własny kubek. Podchodziliśmy do saturatora i dziadek zamawiał wodę z sokiem dla Szymka. Normalnie taka radość kosztowała 1,50, ale z własnym naczyniem – 1 zł!
Tylko dziadek, na wakacjach, gdy kiedyś w barze mlecznym nie było widelców (!), potrafił pójść do lasu i wystrugać dla mnie i dla siebie komplet drewnianych widelczyków!
Jednak mistrzem świata został, gdy byliśmy na wakacjach na Zwolakach, niedaleko Ośrodka Huty Stalowa Wola nad Tanwią. Mijając ośrodek w drodze na obiad, często chcieliśmy pograć w piłkarzyki. I tu zawsze były trzy przeszkody. Pierwsza: piłeczka była tylko dla mieszkańców ośrodka. Druga: piłeczki z reguły nie było. Trzecia: wynajęcie piłeczki kosztowało 3 zł. Co zrobił dziadek ? Wyrzeźbił piłeczkę z drewna! Zajęło mu to chyba cztery dni, ale tak się zaparł, że się udało. Wyciął w lesie kawałek kijka dębowego i tak pracował swoim scyzorykiem, że piłka była jak oryginalna. Teraz pewnie zrobiłaby to drukarka 3D. Wtedy zrobił to mój dziadek. Mój kochany Dziadek w 3 D. Piłka nie była może idealna i jestem pewien nawet, że w sensie geometrycznym nie była może kulą, ale się toczyła!
Wszyscy nam zazdrościli tej piłki, a moment chwały, gdy Szymek wraz z miejscowymi podjeżdżał pod ośrodek i z kieszeni wyjmował dębową futbolówkę był bezcenny!
W tym czasie gdy graliśmy w piłkarzyki dziadek Ignalek rzeźbił dla mnie łódeczkę z kory lub reperował rowery, mógł też robić spławiki z gęsiego pióra.
PRL miało patenty na obywatela, dziadek Ignacy miał patenty na PRL!
Gdy wspominam mojego dziadka, to zawsze widzę go pochylonego ze scyzorykiem albo z innym narzędziem reperującego coś, od garnka poprzez prodiż albo okulary.
Myślę, że teraz nie zamieniłby tego wszystkiego na oglądanie telenoweli, a jak by trzeba było, zreperowałby nawet internet!