Odpowiedź na to kłopotliwe pytanie możemy odnaleźć na wystawie “Biblia pauperum” prezentowanej w warszawskim Muzeum Etnograficznym.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Według ludowych podań było to tak: wszystko, co stworzył Bóg, zostało sparodiowane przez diabła. Na przykład odpowiednikiem pracowitej pszczoły jest diabelski pomysł – osa. Te szkodliwe zwierzęta miały zostać zniszczone w wodach potopu. Zadaniem kobiety było, by wypełniony nimi worek wyrzucić z arki. Zamiast to zrobić, przechowała jednak worek, a na dodatek w swej niepohamowanej ciekawości rozwiązała go po potopie. Zamknięte w nim zwierzęta nie zwlekały i znowu rozpierzchły się po świecie.
Nie jest to na pewno odpowiedź ortodoksyjna. Więcej niż o Bogu powie nam ona o samych snujących takie historie ludziach. To właśnie sposób, w jaki chrześcijaństwo rozumiały i przeżywały społeczności wiejskie, odczytamy dzięki rzeźbom i obrazom zebranym na wystawie. Naszą uwagę zwraca na to już jej pełny tytuł: „Biblia pauperum. Sztuka ubogich i wykluczonych. Obraz Boga w sztuce ludowej”. Nie zdziwmy się zatem, że znajdziemy tu wiele wyobrażeń czerpiących bardziej z apokryfów i legend niż z biblijnego kanonu.
„Koślawce Twoi” – to określenie z piosenki Maryli Rodowicz nasuwa się na myśl od razu po wejściu na wystawę. Sytuacja jest o tyle specyficzna, że do grona koślawców w tym wypadku należą święci, aniołowie, Maryja, a także sam Jezus. Przedstawienia plastyczne, które wyszły spod pędzla czy dłuta twórców ludowych, mają zwykle formę daleką od perfekcji. Bywa, że wywołują na twarzy uśmiech, szczególnie gdy wyraźnie widać w nich nawiązania do dzieł wielkich mistrzów (zwiedzającym wystawę polecam poszukać rzeźby, w której jak w krzywym zwierciadle przejrzała się „Madonna Sykstyńska” Rafaela). Nierzadko jednak wprowadzają w świat autentycznych przeżyć wewnętrznych – to właśnie różni je od produkowanego seryjnie komercyjnego kiczu.
Kontakt z tego rodzaju twórczością wymaga przestawienia myślenia na inne tory, uświadomienia sobie, w jakim otoczeniu działają artyści ludowi. Pomaga w tym urządzenie ekspozycji w ten sposób, że droga na nią wiedzie przez inną wystawę – „Porządek rzeczy”. Zgromadzono tu narzędzia związane z pracą na roli, hodowlą zwierząt, kowalstwem czy stolarstwem.
Między grubo ciosanymi rzeźbami prezentowanymi w ramach „Biblii pauperum” wyróżniają się prace Romana Śledzia o subtelniejszym modelunku, bogate w szczegóły, dynamiczne. Twarze przedstawianych postaci mają u niego cechy bardzo indywidualne – w scenie Ostatniej Wieczerzy czy przejścia przez Morze Czerwone mamy chęć przypatrzyć się dokładnie każdej z nich. Szczególny rodzaj ekspresji, nieco przesadna mimika i gestykulacja pozwalają przypuszczać, że mogłyby posłużyć za modeli do filmu animowanego.
Wśród ponad stu prac, które możemy zobaczyć na wystawie, znalazły się też realizacje z nurtu art brut, czyli sztuka tworzona przez osoby chore umysłowo i wykluczone społecznie. Wyróżniają się one na tyle, że choć nie zostały oznaczone przez kuratorów, zapewne sami zwrócimy na nie uwagę przyciągnięci zaskakującą siłą ekspresji i nietypowymi ujęciami tematu. Jest to bowiem sztuka głęboko własna, niepodlegająca modom i wpływom, odcięta od rozwiązań przyjętych w chrześcijańskiej ikonografii. Nie chciałabym w tym miejscu odbierać czytelnikom emocji, jakich może dostarczyć samodzielne ich odkrywanie. Ostrzegam więc, że następny akapit zawiera spoiler.
Przywykliśmy do przedstawień Trójcy Świętej pod postacią starca, młodego mężczyzny z brodą i białej gołębicy (tak naprawdę nie powinniśmy przywyknąć, bo choć spory ikonoklastyczne zakończyły się stwierdzeniem, że Wcielenie Chrystusa pozwala na przedstawianie Go w fizycznej postaci, to o wizerunkach Boga Ojca nie było mowy). Na wystawie trudno przegapić obraz, z którego dzikie spojrzenia rzuca na nas trzech mężczyzn o czarnych włosach i brodach. Gdyby nie tytuł, trwalibyśmy w przekonaniu, że mamy przed sobą przywódców bandy górskich zbójników. To niepokojąca „Święta Trójca” Marii Wnęk, artystki chłopskiego pochodzenia, której życie naznaczyła choroba psychiczna i odrzucenie przez społeczność. W sekcji „Ostatnia wieczerza” rysunkiem, na którym tłoczno od drobniutkich twarzy, zaskoczy nas z kolei inny przedstawiciel art brut, Edmund Monsiel.
W muzeum także dzieci znajdą coś dla siebie. Podczas warsztatów „Arka Noego” będą mogły się dowiedzieć, jaką rolę w opowieści o potopie odegrały ptaki, przyjrzeć się pracy rzeźbiarza, a następnie samodzielnie ozdobić drewniane figurki. Przy okazji dwóch spotkań na temat Bożego Narodzenia poznają z kolei technikę malowania na szkle i nauczą się, jak zbudować krakowską szopkę.
Poprzez wystawę „Biblia pauperum” Muzeum Etnograficzne włącza się w ogólnopolskie obchody 1050-lecia Chrztu Polski. Jest to także przymiarka do stałej ekspozycji prezentującej kolekcję sztuki ludowej i nieprofesjonalnej.
Wystawę można obejrzeć do 31 grudnia 2016 r.