Oto 83 minuta starcia Dawida z Goliatem i nagle piłka wystrzelona przez legionistę szybuje niczym kamień z procy i trafia w światło bramki. Goliat został ugodzony i upokorzony!
Środowy wieczór. Mimo że mamy 2 listopada, czyli Dzień Zaduszny, tablica na moim Facebooku jest pełna życia i radości. Co chwilę wyświetlają mi się takie posty znajomych: „Cud!”, „Czy ktoś w to wierzy?”. Nie, to nie dyskusje nad życiem wiecznym ani nowe rewelacje kościelne. To komentarze po meczu Legii Warszawy z Realem Madryt. Meczu, który rzucał na kolana, aby za chwilę wznosić do nieba.
Co się wydarzyło na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie? Zawodnicy Realu, niczym wojsko faraona na rydwanach ścigające bezbronnych Izraelitów, od samego początku ruszyli z impetem, aby wdeptać legionistów w murawę. Gareth Bale już w pierwszej minucie strzelił bramkę dla klubu z Madrytu. Niewierzący w jakiekolwiek możliwości Legii pewnie już wtedy utwierdzili się w swojej niewierze, a nikły płomyk, który tlił się w sercach wierzących, pewnie właśnie został ugaszony.
Drugi gol Realu w wykonaniu Karima Benzemy był jak błysk noża, który Abraham za chwilę ma wbić w Izaaka, aby złożyć go w ofierze. Wydawało się, że nie ma już żadnych szans, by uniknąć tej egzekucji. Jednak zaledwie pięć minut później gol Vadisa Odjidji-Ofoe niczym gołąb w czasie potopu przyniósł promień nadziei na ocalenie.
Dla wielu była to jednak nadzieja wbrew nadziei. Być może kibice, przecierając oczy ze zdumienia, chcieli śpiewać tak jak Izraelici w czasie Paschy, gdy wspominają wyjście z niewoli egipskiej: „Dayenu, dayenu”, czyli „to już by nam wystarczyło, już by wystarczyło”.
Ale cudów nigdy dosyć, więc Miroslav Radović strzelił kolejnego gola dla Legii i mieliśmy remis. A oto 83 minuta starcia Dawida z Goliatem i nagle piłka wystrzelona przez legionistę Thibaulta Moulina szybuje niczym kamień z procy i trafia w światło bramki Keylora Navasa. Goliat został ugodzony i upokorzony przez Dawida. Legia strzela trzecią bramkę i wychodzi na historyczne prowadzenie.
Ten moment w domach wielu Polaków najlepiej oddaje początek Psalmu 126: „Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydawało się nam, że śnimy. Usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości.” Niestety tym razem Goliat podniósł się jeszcze i walczył dalej. Trzy minuty później Mateo Kovacić doprowadził ostatecznie do remisu.
Może przy Łazienkowskiej w Warszawie nie toczyła się historia zbawienia, ale na pewno był to historyczny mecz, po którym w naszym kraju nie powinno już być ludzi, którzy nie wierzyliby w cuda.