separateurCreated with Sketch.

Jak mój tata stał się moim przyjacielem? Oto nasz sekret…

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Czy to w ogóle możliwe? Czy rodzic może być partnerem swojego dziecka, czy zawsze będzie patrzył na nie trochę z góry?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czy słyszeliście powiedzenie “małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot”? Albo chociaż straszono Was, że “teraz to jeszcze nic, zobaczysz jak dorośnie!”? Nie cierpię tego, choć przyznaję, że jest w tym ziarno prawdy.

Gdy trzymasz noworodka czy niemowlaka na rękach, wiesz, że jesteś jego całym światem. Więź z maluchem po prostu jest, to całkowita, kompletna miłość. To chyba jedyny etap, w którym nie robiąc nic, jesteś obdarzony tak bezgranicznym uwielbieniem. A potem?

Potem, to już nie wiadomo. To właśnie jest coraz trudniejsze z wiekiem dziecka – relacja z nim. Nie oparta na kontroli, zależności, a na zaufaniu i szczerości. Wymaga ona dużo większego zaangażowania, więcej mądrości, więc obawiamy się, jak „po drodze” nie stracić zaufania, zbudować mocną i prawdziwą przyjaźń.

Czy to w ogóle możliwe? Czy rodzic może być partnerem swojego dziecka, czy zawsze będzie patrzył na nie trochę z góry? Gdy myślę o przyszłości moich dzieci, miesza się we mnie obawa z ogromną ekscytacją i ciekawością. Czekam na poważne dyskusje, dzielenie się tym, co nas porusza, dorosłe rozmowy o wszystkim i o niczym. Czekam, bo jestem pewna, że dziecko może z rodzicami łączyć nie tylko miłość, ale też głęboka przyjaźń i mam nadzieję, że zbuduję taką z moimi córkami. Wiem, że to możliwe, bo taka przyjaźń łączy mnie i mojego tatę. W czym tkwi sekret? Oto jak mój tata nie stracił, a umocnił relację ze swoją dorosłą córką.

  1. Nie doradza

Gdy opowiadam, co u mnie, z jakimi aktualnie mierzę się wyzwaniami, nie mówi mi: “zrób tak”, “powinnaś to” lub “ja to załatwię”. Po prostu słucha. Czasem wręcz trzeba go ciągnąć za język, gdy potrzebuję jego rady, muszę powiedzieć o tym wprost. A gdy już radzi…

  1. Daje wolność

Nie wiem, ile miałam lat, kiedy tata pierwszy raz tak powiedział, ale na pewno mówił tak, zanim dorosłam: “To ty ponosisz konsekwencje swoich decyzji, mogę ci doradzić, powiedzieć, co uważam, ale to ty wybierzesz, jak postąpisz i zmierzysz się ze wszystkim co ten wybór niesie”.

To zdanie zawsze wywoływało we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony dumę, że szanuje mnie i traktuje jak osobę dorosłą, a z drugiej strony strach, z tego samego powodu. Może łatwiej jest zdecydować za dziecko, jednak dając mu wolność, uczysz je odpowiedzialności i dajesz mu ogromny kapitał. Czułam, że z tym zdaniem otrzymuję cenny i kruchy dar – zaufanie i wiarę taty w to, że jestem wystarczająco mądra i dojrzała, by podjąć samodzielną decyzję. To było dla mnie nobilitujące i dużo bardziej zobowiązujące niż jakiekolwiek zakazy. Zamiast liczyć, że ktoś zdecyduje za mnie, uczyłam się brać odpowiedzialność za siebie.

  1. Myli się

Nie udaje, że wie najlepiej, że jest nieomylny. Nigdy nie stawiał się w roli autorytetu i może właśnie dlatego stał się nim w moich oczach. Wielu rodziców uważa, że niezależnie od ich wieku, wie, co jest dla dzieci najlepsze. To nieprawda. Miłość nie sprawia, że wiesz, tylko że chcesz dla kogoś jak najlepiej. Wcale nie objawia Ci w magiczny sposób, która decyzja jest najbardziej odpowiednia w danym wypadku. Nie jesteś w stanie przewidzieć przyszłości.

Nie obawiam się poprosić tatę o radę, bo on nie narzuca swojego zdania ani swojej woli. Jak sam mówi: “zrobiłbym tak, ale lepiej porządnie to przemódl, bo ja mogę się mylić. Jest za to Ktoś, kto się nie myli i rzeczywiście wie najlepiej, Jego zapytaj”. Pamiętaj, jesteś rodzicem, nie Bogiem.

  1. Troszczy się, ale nie troska

Nie wiem, czy tata się o mnie boi. Na pewno czasem się martwi, w końcu jak każdy rodzic chciałby mi nieba przychylić. Nie daje mi jednak odczuć, że moje problemy go obciążają, dzięki czemu mogę się nimi szczerze dzielić. Wiem, że traktuje je poważnie, jednak nie spędzają mu snu z powiek. Wielu rodziców tak bardzo przeżywa życie swoich dorosłych dzieci, że zamiast ich wsparciem – stają się dodatkową troską. Tymczasem dorosłe dziecko ze swoim problemem musi się uporać samo i chodzi mu nie tyle o poradę, co o możliwość wygadania się. Mam nadzieję, że nie zapomnę o tym za te kilkanaście lat.

  1. Jest przyjacielem

Nie można przyjaźnić się z kimś, kogo nie znasz, a jednak z tatą nie rozmawiamy często. Nie wiemy o wielu swoich sprawach dnia codziennego ani jakie plany mamy na weekend. A jednak, gdy już się zdzwonimy, potrafimy przegadać kilka godzin. Nie o pogodzie, nie o serialu, a o tym, czym naprawdę żyjemy, co nas porusza, co nam w duszy gra. Wiem, że mogę przed nim otworzyć swoje serce, bo i on otwiera swoje przede mną. Ciężko by było zwierzać się przed kimś, kto nie ufa mi na tyle, by dzielić się ze mną. Chcesz mieć w swoim dziecku przyjaciela, stań się nim dla niego. Dlatego tak cenię szczerość mojego taty – wiem, że jest moim przyjacielem, bo ja jestem jego.

 

To dla mnie prawdziwy zaszczyt.