separateurCreated with Sketch.

„Żyj lepiej niż dobrze”. Nauka z samochodowego zderzaka

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 15.11.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Może w tych chwilach, kiedy życie na krótko przestaje być dobre, mam okazję, żeby stało się lepsze?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pochmurny jesienny dzień. Sznur samochodów w korku. Pada. Nad zderzakiem samochodu, który wlecze się przede mną, jakiś napis. Intrygująca jest ta moda na przyklejanie różnych znaczków i napisów na samochodach. Zdanie, które teraz mam przed nosem, to coś nowego: „Żyj lepiej niż dobrze”. Zadumałam się. Czy ja żyję lepiej, czy tylko dobrze?

Żyć dobrze – to już jest trudne zadanie. Trzeba zadbać o tyle rzeczy, tyle razy się wysilić. Zarobić na samochód, na którym można by sobie przykleić coś błyskotliwego. Spłacić kredyt. Dowieźć dzieci do szkoły, ugotować obiad. Spacyfikować stertę prania. I w miarę możliwości nie zwariować. To wszystko jest dobre, prawda?

Ale kiedy pacyfikuję pranie, oganiając się od dziecka, które chce ze mną porozmawiać, to chyba jednak wybieram dobre zamiast lepszego. Albo kiedy przeglądam Facebooka zamiast ugotować obiad. Także wtedy, kiedy stoję w korku i zgrzytam zębami albo myślę o niebieskich migdałach, a przecież mogłabym się pomodlić. Czy przeglądanie Facebooka jest złe? Oczywiście, że nie. Ale nie bez powodu mówimy, że można zgrzeszyć nie tylko myślą, mową i uczynkiem, ale również zaniedbaniem.

Walka między dobrym a lepszym czasem odbywa się bez mojego udziału. Niekiedy tracę w życiu coś dobrego, ale mam wówczas nadzieję (czy raczej – powinnam mieć nadzieję), że chodzi o to, żeby mogło mnie spotkać coś lepszego. Kiedy przychodzą trudności, kiedy coś mnie boli. To naturalne, że nikt nie chce cierpieć, martwić się, przeżywać kłopotów finansowych czy rodzinnych.

Każdy chce żyć dobrze i stara się to osiągnąć. Ale kim bym była, gdybym nie doświadczała różnych problemów i egzystowała jak ameba w odżywce albo jak pączek w maśle – wiecznie syta i bez trosk? Czy faktycznie byłabym szczęśliwa?

Ludzie, którym niczego nie brakuje i którzy od dzieciństwa dostają wszystko podane na tacy, często bywają najbardziej skwaszeni i nieszczęśliwi. A ci, którzy muszą się zmagać z przeciwnościami, mają w sobie radość i energię.

Gdyby w moim życiu wszystko było zawsze dobre, to czy zainteresowałabym się tym, dokąd zmierzam i po co żyję? Czy dałabym się wtedy odnaleźć i porwać Bogu? Może w tych chwilach, kiedy życie na krótko przestaje być dobre, mam okazję, żeby stało się lepsze?