separateurCreated with Sketch.

Czy świat ulegnie pandemii?

„Od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie”. Tak się modlimy. A naukowcy próbują uchronić człowieka przed powietrzem skażonym chorobotwórczymi wirusami.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Badacze już od XVIII wieku starają się opisać proces rozprzestrzeniania epidemii. Pierwszy zrobił to szwajcarski matematyk, Daniel Bernoulli w 1760 roku. Jego opis był oparty na równaniach różniczkowych, których współczynniki charakteryzowały własności choroby zakaźnej.

Na początku ubiegłego wieku, w 1927 roku, Kermack i McKendrick udoskonalili ten model. Zauważyli, że każda epidemia podlega fazie narastania, potem osiąga punkt szczytowy i stopniowo zanika. Dzieje się tak nawet wtedy, kiedy proces rozprzestrzeniania choroby pozostawimy samemu sobie.

Czas trwania tego cyklu może jednak zmienić człowiek przez swoją ingerencję. I nie musi nią być wcale wynalezienie cudownego leku. Okazuje się, że na rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych wpływa nie tylko zjadliwość mikrobów, ale również sposób życia społeczeństwa.

To znaczy, że jeśli odpowiednio pokierujemy zachowaniami społecznymi, sceny z filmów grozy, takich jak „Pandemia” Stevena Soderbergha, nigdy się nie wydarzą. Nawet jeśli nie uda się wynaleźć cudownego leku na groźną chorobę.

“Cykl epidemii jest sterowany głównie poprzez własność wirusa oraz układ immunologiczny człowieka. Po pierwsze, nieprawdziwe jest często używane sformułowanie – śmiertelny wirus szybko się rozprzestrzenia. Im bardziej śmiertelny wirus, tym szybciej wygasa epidemia, bo osoby, które ponoszą śmierć z powodu choroby, nie roznoszą zarazków. Po drugie, osoby zainfekowane nabierają odporności w kontakcie z wirusem, a gdy większość społeczeństwa jest uodporniona, wirus nie ma szansy przetrwania i wycofuje się” –  wyjaśnia dr Franciszek Rakowski. Wraz z innymi naukowcami z Międzynarodowego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego udało mu się stworzyć model rozprzestrzeniania się epidemii grypy w Polsce.

„Na podstawie badań Głównego Urzędu Statystycznego odtworzyliśmy wirtualną Polskę z autentyczną liczbą gospodarstw domowych, instytucji, szkół i przedszkoli. Obserwując rozprzestrzenianie się grypy w realnej rzeczywistości, tam, gdzie pojawiał się pierwszy zakażony, wpuszczaliśmy wirtualnego wirusa i obserwowaliśmy go. Jednocześnie za pomocą jednego przycisku mogliśmy „wyłączyć” podróżowanie naszych wirtualnych obywateli oraz zamknąć szkoły i przedszkola, z których dzieci przynoszą zarazki do swoich domów – dodaje  badacz.

Okazało się, że wystarczy, by ludzie przez około tydzień się nie przemieszczali, a już epidemia wygasa. „Kierując w ten sposób zachowaniami społecznymi nie dopuszczamy do punktu kulminacyjnego epidemii, a tym samym zmniejszamy zakres zakażeń” – podkreśla.

Mieli rację średniowieczni władcy, którzy podczas epidemii zamykali bramy miasta i zakazywali podróżowania. Likwidowali dzięki temu gorący „tygiel”, w którym rozprzestrzeniały się choroby.