„Poznałem go w szczególnej sytuacji, można powiedzieć, że razem służyliśmy w slumsach” – mówi Juan Grabois. Argentyński prawnik i wykładowca akademicki to zaufany współpracownik Jorge Bergoglio, gdy ten był biskupem Buenos Aires.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Matusz: Kiedy wchodzisz do refektarza w hotelu św. Marty i widzisz papieża, to machasz mu ręką i mówisz: „hola”?
Juan Grabois*: Może nie aż tak. Podchodzę do niego, witam się z nim. Bardzo często jest tak, że siedzi w towarzystwie innych osób i wtedy tylko się witamy. Ale kiedy tylko jest to możliwe, siedzimy razem przy stole. W domu św. Marty w ogóle panuje bardzo rodzinna atmosfera. Wszyscy pracownicy przyznają, że kiedy bywali tam inni papieże i biskupi, atmosfera była onieśmielająca, dość oficjalna. Teraz wszyscy tworzą jakby jedną rodzinę.
Czy papież Franciszek jest taki zawsze?
Jest transparentny, nie ma dwóch twarzy. To, co myśli, mówi i robi jest spójne.
Jakim jest człowiekiem?
Jest bardzo mądry i z wyczuciem potrafi angażować się w sprawy najuboższych. Jest odważnym człowiekiem – jeśli chce coś powiedzieć, mówi to wprost. Nie używa eufemizmów. Jest konkretny i wyraził to w swoich encyklikach posynodalnych. Jest otwarty na to, żeby uczyć się nowych rzeczy, nie trzyma się stereotypów czy utartych poglądów. I co ważne, nie naucza jedynie słowami, ale pokazuje własnym przykładem.
Czytaj także:
Pasterz, który był we wszystkich slumsach swojego miasta. 80 urodziny Franciszka
Jest otwarty dlatego, że postępuje zgodnie z nauczaniem Jezusa. Opowiada się przeciwko służbie pieniądzu, maksymalizacji zysków, polityce konsumpcjonizmu, indywidualizmu. O to chodzi we współczesnym Kościele, żeby przeciwdziałać temu w różnych krajach świata i zaszczepić to przyszłym pokoleniom.
Czy Franciszek zmienił się od czasu, kiedy poznałeś go jako arcybiskupa Buenos Aires?
Poznałem go w szczególnej sytuacji, można powiedzieć, że razem służyliśmy w slumsach. W jakimś sensie byliśmy „kolegami z pracy”. W 2002 roku w Argentynie rozpoczął się kryzys gospodarczy. Był on efektem polityki neoliberalnej i wtedy w Argentynie panował głód, było bardzo źle. Miałem 18 lat i angażowałem się w tworzenie grup społecznych.
Odpowiadałem za osoby, które zarabiały na życie, zbierając rzeczy ze śmietników i sprzedawały je do recyklingu. Cale rodziny z przedmieść wędrowały do wielkich śmietników, wybierając stamtąd śmieci. Wiele rodzin żywiło się tym, co w tych śmieciach znalazło. Ponieważ można było jakieś pieniądze na tym zarobić, to pojawiła się mafia, która zmuszała tych ludzi do pracy ponad siły. Poniżej granicy ubóstwa znalazło się 20 procent społeczeństwa. Było dużo problemów z dyskryminacją, interwencjami policyjnymi.
Arcybiskup Bergoglio chciał poznać tę sytuację z pierwszej ręki. Często wsiadał w metro czy autobus i jechał do slumsów, rozmawiał z tymi ludźmi, wspierał ich duszpastersko. Bardzo martwiło go, że wiele dzieci pracowało w ten sposób, że była to często praca ponad ich siły. Otaczał te dzieci i ich rodziny opieką, ale także popierał nasze starania wobec rządu o stypendia dla nich. Chcieliśmy, żeby dzieci poniżej 14 roku życia nie musiały pracować, żeby miały dostęp do edukacji. Walka o godność człowieka, walka przeciwko globalizacji obojętności połączyła nasze działania.
Jak rozumieć myślenie papieża o ubogich?
Biedni nie cierpią tylko z powodu biedy, ale cierpią, ponieważ są zmuszeni do walki z nią – stwierdza Franciszek. Jego podejście jest rewolucyjne, nie mówi po prostu o pomocy, ale o tym, że musimy spłacić dług wobec osób biednych, wykluczonych, będących na marginesie tego świata.
Czytaj także:
Pralnia papieża Franciszka już służy ubogim
Solidarność nie jest opcją, prawem wyboru, ale przykazaniem. Ma dotyczyć nas nie tylko indywidualnie, ale też na poziomie makroekonomicznym, dotyczącym struktur politycznych i społecznych.
Franciszek wiele miejsca w swoim nauczaniu poświęca także uchodźcom.
Papież popiera przyjmowanie uchodźców do krajów Europy Zachodniej. Wielu ludzi się temu sprzeciwia… Ta wrażliwość na ubogich, walka z niesprawiedliwością społeczną jest istotą nauczania Jezusa, to serce Ewangelii. Kościół wymienia uczynki miłosierdzia, by głodnych nakarmić, bezdomnym dać dach nad głową itd.
Każdy kraj ma prawo do prowadzenia własnej polityki migracyjnej. Ale jako chrześcijanie nie możemy się godzić na to, by kobiety w ciąży ginęły w Morzu Śródziemnym, bo to zakamuflowana aborcja. I nie możemy pozwolić na to, żeby starsi ludzie umierali z głodu, bo to ukryta eutanazja. Być może teraz te problemy wydają się Polakom zbyt dalekie, ale jeśli nie będziemy wspólnie walczyć o sprawiedliwość społeczną, to za 20 lat także Polacy mogą znaleźć się na granicy ubóstwa z powodu globalizacji obojętności, jak to nazywa papież Franciszek.
Dlaczego przekaz Franciszka jest właśnie taki?
Franciszek spotyka się z ubogimi i rozmawia z nimi, wchodzi z nimi w dialog, słucha ich. Mimo tego, że jest papieżem, to tak jak dawniej jest otwarty na spotkania z ubogimi. W Watykanie organizowane są Światowe Spotkania Ruchów Ludowych, na które przyjeżdżają osoby wykluczone społecznie z różnych krajów, w tym roku z ponad 60 różnych państw.
I papież Franciszek z nimi jest. Nie wystarczy mu czytanie analiz ekspertów, chce poznać przyczyny ludzkiej biedy osobiście. Takim jest człowiekiem – prostym, szczerym, bezpośrednim, wsłuchującym się w słowa Chrystusa.
Czytaj także:
Papież Franciszek całuje dłonie polskim księżom. O co tu chodzi?
*Juan Grabois – prawnik, wykładowca akademicki, zaufany współpracownik Jorge Bergoglio, gdy ten był biskupem Buenos Aires. Doradca Papieskiej Rady Iustitia et Pax. Gościł w Polsce na zaproszenie Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl.