separateurCreated with Sketch.

Krzyżyk na czole. Dlaczego błogosławienie dzieci w procesji do Komunii jest ważne

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Błażej Kmieciak - publikacja 11.12.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wielokrotnie odchodząc od Komunii razem z córką widziałem smutek w jej oczach. Wtedy to ja, już w ławce, błogosławiłem ją znakiem krzyża na czole.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Bardzo Was przepraszam, ale tydzień temu zapomniałem pobłogosławić dzieci” – powiedział pewien ksiądz. Nie tylko przeprosił, ale także podziękował kobiecie, która podeszła do niego po mszy i zwróciła uwagę. Był szczęśliwy. Jak sam stwierdził, „ksiądz to nie tylko człowiek, ale człowiek, któremu czasami trzeba zwrócić uwagę”.

Małe dzieci w procesji do Komunii św.

Wracając do dzieci... Pewnie zastanawiacie się, o jakie błogosławieństwo chodziło. Kapłan poprawnie „zakończył” mszę świętą udzielając wszystkim błogosławieństwa. Czyżby to błogosławieństwo nie dotyczyło dzieci? Oczywiście, że dotyczyło.

Chodzi o coś innego.  O obecność dzieci, które jeszcze „Pana Jezusa nie przyjmują” w komunijnej procesji. Pokażę to za pomocą dwóch obrazków.

Pierwszy: rodzina idzie w procesji do Komunii. Żona, mąż, przed nimi starsze dziecko, na rękach taty przedszkolak. Po kolei przyjmują Pana Jezusa. Najmłodsze nachyla się w stronę celebransa. Prawdopodobnie jest ono „zdemoralizowane” przez rekolekcje, podczas których kapłan robił dzieciakom znak krzyża na czole. A tutaj nic, zero krzyżyka, zero spojrzenia.

Drugi: pewien chłopiec (również znający „krzyżyki na czole”), już nieco starszy, podchodzi do kapłana. Trzyma palec na buzi, nie był jeszcze u pierwszej komunii. Kapłan w zasadzie nie zwraca na niego uwagi. Chłopiec smutny odchodzi, a po tygodniu sytuacja się powtarza. I tym razem to chłopiec „wygrywa” – staje i czeka na błogosławieństwo, aż w końcu je otrzymuje.

Niełatwy gest

Błogosławieństwo małych dzieci w trakcie komunii to temat trudny. Część księży mocno podkreśla, że „to nie czas i miejsce”. Inni dodają, że w tym momencie mszy taki gest liturgiczny nie został przewidziany. Kolejni obawiają się, że drobne fragmenty hostii mogą upaść na ziemię. Są jednak i tacy, którzy mówią: „Ten drobny znak krzyża na czole dziecka jest bardzo ważny!”.

Spór może wydać się na pierwszy rzut oka nieistotny. Jednak dla rodzica, który poważnie traktuje mszę św., który wie, co dzieje się w jej trakcie, ma to szczególne znaczenie.

Wielokrotnie odchodząc od Komunii razem z moją córką widziałem smutek w jej oczach. Ksiądz zdawał się w ogóle jej nie dostrzegać. Wtedy to ja, już w ławce, błogosławiłem ją znakiem krzyża na czole.

Dr Henryk Wieja w książce „Moc błogosławieństwa ojcowskiego” mocno podkreśla, że tata ma być specjalistą od błogosławieństwa. Zgadzam się z tym. Jednocześnie przypominam sobie księży, którzy nie obawiają się obdarzać kapłańskim gestem „tych najmniejszych”. Oni nie boją się dzieci. Rozumieją, że dzieciaki po kościele biegają, śmieją się, a czasem płaczą.

Błogosławione rozwiązania

Liturgia jest dla mnie ważna. Rozumiem, że dla niektórych gest błogosławieństwa nie powinien mieć miejsca w momencie przyjmowania Największej Tajemnicy. Z drugiej jednak strony, przypominają mi się rekolekcje, w których uczestniczył kolega wyznania prawosławnego. Zawsze podchodził z żoną katoliczką do komunii. Kapłan podnosił hostię robiąc w powietrzu znak krzyża. Podobne obrazy widziałem, kiedy w procesji do komunii podchodziły malutkie dzieci.

Pewien kapłan bardzo bojąc się, że podczas czynienia palcem znaku krzyża może dojść do profanacji Najświętszego Sakramentu, wprowadził ciekawą zasadę. Tuż po mszy, ksiądz jeszcze w ornacie, błogosławi dzieci podchodzące w procesji przez nałożenie rąk.

Być może to nieistotny temat. Być może tworzenie kolejnych sztucznych problemów. A być może słowa „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” nie straciły na aktualności? Wszak papież Franciszek niedawno powiedział, że „błogosławienie dziecka jest modlitwą”.

Ostatnio znalazłem stare zdjęcie, na którym moja córka była błogosławiona przez kapłana chwilę po mszy. Była wówczas bardzo mała, a mimo to czuła, że to ważny gest. Ksiądz zapewne czuł to samo.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!