Dwa najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia dzieją się w nocy: noc Narodzenia i noc Zmartwychwstania. Obydwie są ze sobą powiązane.
Noc to ciemność, w której człowiek czuje się zagubiony, brakuje mu poczucia bezpieczeństwa. To mrok, w którym czają się potwory naszych lęków, w którym zdaje się dominować zło. To przestrzeń, w której czujemy się samotni. Noc, to wszystkie te miejsca, gdzie brakuje miłości, gdzie człowiek nie jest kochany i nie potrafi kochać. To depresja. Noc to doświadczenie własnej kruchości i bezradności.
Bóg przychodzi w nocy. „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Jan nie mówi dzisiaj, że nie ma nocy. Mówi, że jest światło, którego noc nie jest w stanie wchłonąć. Przychodzi Emmanuel – Bóg z nami. Nie jesteś już sam pośród nocy. On jest z Tobą.
Izajasz powie dzisiaj: „A tobie dadzą miano: Miasto nie opuszczone”. Tej nocy „ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela naszego, Boga, do ludzi”. Tej nocy słychać: „Nie bójcie się! Dziś narodził się wam Zbawiciel”. Tej nocy ogłoszono „pokój ludziom, w których sobie upodobał”. Upodobał sobie, w Tobie, we mnie, w każdym człowieku.
Cóż za dziwna noc!
Boże Narodzenie, to czas, w którym świat jest pełen świateł. Galerie handlowe, domy, biura, miejskie place skąpane są w świątecznych iluminacjach. Człowiek potrzebuje światła. Chyba mało kto lubi ciemność, ale wystarczy, żeby zapalić trochę świeczek albo lampek i ta ciemność staje się całkowicie inna, niekiedy wręcz piękna.
Ewangelia mówi, że Maryja zachowywała cały czas światło tej nocy w swoim sercu, a pasterze, którzy przybiegli do groty narodzenia zanieśli je ze sobą do innych ludzi.
Jak zachować to Światło na dłużej, na czas kiedy z ulic znikną świąteczne lampki? Jak żyć tym Światłem na co dzień?
Najpiękniejsza odpowiedź znalazłem u Matki Teresy z Kalkuty: „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei „więźniom”, tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego, moralnego i duchowego ubóstwa, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są twoje możliwości i jak wielka jest twoja słabość, jest Boże Narodzenie. Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez ciebie, zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie”.