„Jest moją księżniczką, a ja jestem jej Williamem” – mówi z uśmiechem Bill o żonie, z którą przeżył pięćdziesiąt lat. Gorąca miłość aż po grób to nie filmowa rzadkość, ale samo życie!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Niektórzy mówią, że zakochanie mija w związkach średnio kilka lat po ślubie. Cóż, pojawia się proza życia – dzieci, praca, codzienne troski i wyzwania. Ludzie znają się coraz lepiej, a jednocześnie – coraz mniej siebie zaskakują. Temperatura spada i ponoć dobrze jest, jak będzie chociaż ciepło.
Serio? Kiedy wybiegam myślami w daleką przyszłość (nie robię tego często, ale jednak), oczami wyobraźni widzę siebie i męża… takich jak dziś, tylko mających trochę więcej zmarszczek i siwych włosów. Tak samo (albo jeszcze bardziej!) zakochanych, wpatrzonych w siebie, z TYM błyskiem w oku i… co najmniej taką samą, albo i większą dawką szaleństwa.
Nie zgadzam się na obraz staruszków, którym w życiu nie zostało już nic ciekawego, prócz skakania po kanałach TV czy doglądania wnucząt. Marzy mi się starość pogodna, ciepła, pełna podróży po całym świecie i generalnie – robienia tego wszystkiego, na co dziś nie mam czasu. I pełna Miłości przez wielkie „M”. Bo nie trafiają do mnie argumenty, że staruszkom to już „nie wypada”, że buziaki i trzymanie za ręce jest dla nastolatków.
Chociaż taki stereotypowy obraz utarł się w mediach czy kulturze, to jednak czasem pojawiają się perełki wnoszące powiew świeżości. Pokazujące, że można inaczej. Jak na przykład historia Billa i jego chorej na Alzhaimera żony Glad. Para poznała się jeszcze jako dzieciaki, ale on wtedy nie zwracał na nią uwagi. Aż pewnego dnia, zobaczył 16-letnią Glad w wieczorowej sukni. Wpadł po uszy.
Nie wiemy o nich zbyt wiele, poza tym, że niedawno obchodzili 50. rocznicę ślubu. I poza tym, że ona jest chora, a on się nią opiekuje. „Nie uważam za ciężar tego, że muszę się nią opiekować. Muszę robić wszystko. Od chwili, gdy wstaje do chwili, gdy kładzie się spać” – mówi Bill. To „wszystko” to takie prozaiczne czynności, jak mycie, ubieranie, czesanie. Ale mężczyzna mówi, że dla niego to PRZYWILEJ, że może zajmować się osobą, którą kochał i nadal kocha.
Myślisz pewnie, co może powiedzieć o czyimś życiu 3-minutowy film. Albo kilka zdjęć, jak w przypadku Ferrisa i Margaret, którzy na swoją sesję ślubną czekali… 70 lat! Pobrali się w 1946 roku, nikt wtedy nie myślał o sesjach, jakie dziś urządzają nowożeńcy. Dlatego wnuczka pary postanowiła po latach zorganizować im taką sesję.
Dlatego uważam, że zdjęcie albo krótki film może powiedzieć o czyjejś miłości bardzo wiele. Sesja ślubna 70-latków jest cudowna. Widać w niej niepozowaną, piękną, dojrzałą miłość. Z kolei krótki spot pokazuje autentyczną czułość i troskę, z jaką Bill zajmuje się Glad – jak ją czesze, karmi i… jak wozi ją w specjalnym siedzisku przymocowanym do roweru wzdłuż plaży. Ona oczywiście ma na głowie kask… z koroną. „Jest moją księżniczką, a ja jestem jej Williamem” – mówi z uśmiechem Bill.
Miłość tych staruszków to marzenie niejednej młodej pary…