separateurCreated with Sketch.

Pokłóć się ze swoją… samotnością! Krzycz, płacz i wal w poduszki!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Malec - 10.02.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Płacz, kiedy masz na to ochotę, złość się, kiedy czujesz, że właśnie takie emocje są dzisiaj w Tobie.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Samotność. Czujesz, że ciągle natrętnie dzwoni do Twoich drzwi i na siłę wpycha się do Twojego domu, więc z całych sił próbujesz wypchnąć ją za próg, zamykasz się na wszystkie spusty, byle tylko nie wślizgnęła się niechciana… Męczysz się przy tym niemiłosiernie, bo ile można stać pod drzwiami z całych sił trzymać klamkę do góry?!

A gdyby tak otworzyć drzwi na oścież i powiedzieć: „O, samotność, dzień dobry. Kawy, herbaty? Pogadamy?”.

Ok. Na początku jest miło. Ale przecież nie chodzi o to, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Może więc spróbuj się z nią… pokłócić?

Wiele jest osób, które są same z wyboru. Jest im z tym dobrze i nie planują tego zmieniać. Ale jest też sporo singli, którzy na swoją samotność są po prostu wściekli. Są sami, ale chcieliby spotkać kogoś, z kim mogliby zbudować trwały, dobry związek.

Trzeba się trzymać

Ale… przecież nie chcemy, żeby ktoś myślał o singlach jako o tych, którzy używają oczu tylko po to, by wypatrzyć tę właściwą osobę. To przecież straszne, być tak zdeterminowanym i ciągle tylko szukać!

Trzeba więc wykrzesać z siebie wszystkie pokłady pozytywnego myślenia, zapisać się na warsztaty rozwoju osobistego, kurs tańca dla singli i speed datingi. A już broń Boże nie wolno powiedzieć, że jest nam z tą samotnością źle!

A że chce nam się płakać, kiedy oglądamy komedie romantyczne, kiedy słyszymy, jak mąż naszej przyjaciółki mówi do niej „skarbie” a kolega z pracy opowiada o planach na wakacje z ukochaną? Cóż. Przełkniemy to i nawet dopytamy o szczegóły. Jesteśmy przecież silni, niezależni i akceptujemy nasze życie.

Wal w poduszki!

A gdyby tak przeżyć tę samotność i niezgodę na nią? A gdyby tak zrobić sobie wieczór/dzień/dni/tydzień opłakania swojej samotności? I krzyczeć, płakać, walić w poduszki! To całkiem terapeutyczna metoda 🙂 Spróbujcie!

Nie po to, żeby się nad sobą użalać i zamęczyć cały świat tym, jak nam jest źle, ale po to, żeby dopuścić do siebie wszystkie nasze emocje, które w związku z tym mamy i uczciwie pozwolić im dojść do głosu. 

Zaprzeczanie grozi odczłowieczeniem. Przecież to, że jest Ci przykro, smutno, że się denerwujesz i chcesz zmiany oznacza, że masz kontakt ze swoimi emocjami, serce, które czuje i pragnienia, które zamierzasz zrealizować! To wszystko jest dobre!

Płacz, kiedy masz na to ochotę, złość się, kiedy czujesz, że właśnie takie emocje są dzisiaj w Tobie, daj sobie prawo do adekwatnego przeżywania tego, co jest teraz treścią Twojej codzienności. Nie musisz być codziennie uśmiechnięta, nie musisz każdego dnia być zadowolony. Samotność bywa trudna. Po prostu.

Popraw koronę i idź dalej

Mi bardzo pomogło przyznanie się do tego, że wcale mi ta samotność – tak na życie – nie odpowiada. Paradoksalnie, właśnie wtedy odpuściłam. Przeżywam swoje życie takie, jakim jest. I wiem, jakie mam cele – nie ma wśród nich samotności.

Dobrze, że mówimy o tym, jak fajnie i twórczo wykorzystać ten czas, że solo też można żyć, że warto w tym czasie o siebie zadbać. Całym sercem jestem za tym. Róbmy to! Ale bez udawania, że tyle nam w życiu wystarczy.

Mój kolega niedawno zdradził mi swój sposób na przeżywanie trudnych sytuacji. Spotkaliśmy się jakiś czas po jego świeżo zakończonym związku. On – mężczyzna z krwi i kości, jeden z tych, o których myśli się, gdy w radiu leci piosenka „Chłopaki nie płaczą”. Mówi mi tak: „Jezus po trzech dniach powrócił ze śmierci do życia. Więc też dałem sobie trzy dni. Płakałem, krzyczałem, byłem wściekły. A potem wziąłem się w garść”.

A więc, parafrazując popularną internetową grafikę, pokłóć się ze swoją samotnością, powiedz jej, co i niej myślisz, a potem popraw koronę i idź dalej!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!