separateurCreated with Sketch.

„Ale Ci wyszło to ciasto!”. Nie wyszło. Zrobiłam!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Januszewska - publikacja 17.02.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Dlaczego chętniej posługujemy się językowymi konstrukcjami “wyszło” czy “udało się”, zamiast powiedzieć komuś (i sobie!) wprost: zrobiłeś to świetnie; byłaś fantastyczna?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

“Ale Ci wyszło to ciasto!” – słyszy żona od wcinającego kolejny kawałek męża. “Bardzo ładna piosenka Panu wyszła” – pisze do autora słuchaczka. “Piękna serwetka Ci wyszła, mamo” – to znów córka zwraca uwagę na nową robótkę w rodzinnym domu. “Świetnie wyszło Pani to tłumaczenie”… Mogłabym zbudować felieton z samych przykładów. A o co chodzi? O język nasz powszedni. A także komplementy. I poczucie wartości.

Niewiele rzeczy irytuje mnie tak, jak nieumiejętność mówienia o sobie… dobrze. Kilka lat temu dostałam prośbę o przygotowanie swojej wizytówki dla Radio Newslettera (to taki portal dla dziennikarzy radiowych i miłośników radia). Wizytówka okazała się być obszernym kwestionariuszem z pytaniami o doświadczenia antenowe i wpadki, początki w radiu, wykształcenie, zainteresowania, a także wady i zalety. Na dzień dobry redaktor serwisu zrobiła adnotację: tylko nie pisz “zalety” – nie wiem / nie znam / niech ocenią słuchacze. Zdziwiłam się tym dopiskiem. A jeszcze bardziej mailem, który dostałam po wysłaniu swoich odpowiedzi: jesteś pierwszą osobą, która napisała tyle o swoich zaletach.

Podobno jest tak, że na wszelkich rozmowach kwalifikacyjnych, na warsztatach, treningach, nawet w codziennych sytuacjach w pracy, w szkole, pośród znajomych bez problemu jesteśmy w stanie wymienić z marszu swoje 3 wady ale jeśli mamy wymienić 3 rzeczy, które nam się w sobie podobają, reagujemy nerwowo. Na każdym polu.

Jak chcesz, zrób teraz takie ćwiczenie. I jak? Mam wrażenie, że do takiego stanu rzeczy przyczynia się coś, co nazwę naszym charakterem narodowym. No bo czy cnotą nie jest skromność? Czy przechwalanie się jest w dobrym tonie? Tego nas nauczono.

Zwłaszcza płeć piękną. Ręce w małdrzyk, buzia w ciup. Te wszystkie “siedź w kącie, znajdą cię” z sufitu się nie wzięły. Z drugiej strony kolorowe pisma coachingowe, poradniki sukcesu zawodowego (i nie tylko) każą wypiąć pierś, mieć na podorędziu odpowiednio szeroki uśmiech a do tego wbitą w umysł przypominajkę: walcz o swoje. Można się żachnąć, powiedzieć, że to taka zaklinająca rzeczywistość moda, maniera, która zmusza, by zawsze na pytanie “co słychać” odpowiadać “rewelacja!”. Ale można się też zastanowić, dlaczego chętniej posługujemy się językowymi konstrukcjami “wyszło” czy “udało się”, zamiast powiedzieć komuś (i sobie!) wprost: zrobiłeś to świetnie; bardzo mi się podoba to, co zrobiłeś; byłaś fantastyczna.

Sam to się robi tylko bałagan. Wszystko inne wymaga pracy, talentu, odpowiednich warunków, wprawy i zaangażowania. Oczywiście, że większość rzeczy powstaje jako wypadkowa wielu czynników. Nie jest moim celem zbagatelizowanie, że spora część efektu końcowego to wkład zupełnie niezależny ode mnie samej – talent został mi dany, ktoś umożliwił mi, by mógł zostać użyty w danym miejscu i czasie, np. poprosił o ciasto na podwieczorek.

Ale może być też tak, że samemu dostrzegamy potrzebę i możliwość wykorzystania swoich zasobów – ktoś zauważa, że trzeba naprawić budę psa. Że może opisać kawałek świata przy pomocy wiersza. Albo podzielić się refleksją na blogu. Tak czy owak, na końcu jest coś, z czego najnormalniej w świecie można być zadowolonym.

Tak, upiekłam pyszną tartę. Tak, napisałem ładną piosenkę. Tak, zrobiłam piękną serwetkę. Tak, świetnie to przetłumaczyłam. Chcesz docenić i wyrazić podziw? To zwróć uwagę na fakt, że jest to dzieło osoby. Konkretnego człowieka a nie wynik zbiegu okoliczności.

Bo te wszystkie “wyszło ci, udało ci się” bardzo tonizują nasze wypowiedzi, a jednocześnie odbierają jakąś część zasłużonej przecież dumy i radości. (Także odpowiedzialności – nie przypadkowo w sytuacji porażki sięgamy po “nie wyszło mi”…).

Na szczęście język oferuje więcej. Nie tylko, kiedy kogoś komplementujemy, ale i kiedy sami mówimy o swoich dokonaniach. Potem zostaje tylko się z tego szczerze ucieszyć. Ale to już temat na kolejny felieton.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!