Twórcy internetowego Radia ON wiedzą, że pacjentowi potrzebni są lekarze i leki, ale także nadzieja, że chorobę można pokonać.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Internetowe Radio ON to wspólny projekt Fundacji Spełnionych Marzeń i Fundacji Pocancerowani. Zostało stworzone z myślą o społeczności onkologicznej. W ramówce znajdziemy audycje z poradami, informacje z zakresu medycyny, psychologii, zdrowia i kulinariów. Redakcja poleca także dobre książki, filmy, muzykę i wydarzenia, które napędzają do życia i dają nadzieję. Radia On można słuchać TUTAJ.
Katarzyna Matusz: Jakie były początki Radia ON?
Marcin Kusiński: Byliśmy pacjentami Kliniki Chirurgii Onkologicznej IMiD w Warszawie, podopiecznymi Fundacji Spełnionych Marzeń. Przeszliśmy długą drogę leczenia zakończoną zwycięstwem nad rakiem. Na spotkaniu z prezesem Fundacji, Tomaszem Osuchem, doszliśmy do wniosku, że na naszym przykładzie trzeba pokazywać innym, że ta walka jest możliwa do wygrania, że chorobę można pokonać, a osobie chorej najbardziej potrzeba świadectwa. Teraz jeździmy na odziały, mamy bezpośredni kontakt z pacjentami, ale chcemy dotrzeć do wszystkich i z pomocą radia staje się to możliwe.
Ewa Styś: Pamiętam, że kiedy leżałam na oddziale, przyszła grupa młodych ludzi, którzy kiedyś chorowali. Mówili, że można wygrać tę walkę, że im się udało i mi też się uda. To było bardzo potrzebne. Teraz, kiedy tworzymy radio, wiemy, że nasi słuchacze w doświadczeniach innych osób też odnajdują siebie. Myślą: może to nie jest takie straszne, jemu się udało, mnie też się uda. Może nie jestem najgorszym przypadkiem.
Jak choroba weryfikuje dotychczasowe myślenie o życiu? Co dziś jest ważne?
Ewa Styś: Ważny jest każdy dzień. U mnie minął trzeci rok od zakończenia drugiego leczenia. Im więcej czasu mija, tym bardziej ten dzień staje się zwyczajny, podczas gdy jakiś czas temu cieszył każdy dzień. Szłam sobie Starym Miastem, po prostu szłam. To było fantastyczne uczucie, ponieważ nic mnie nie bolało, nic mnie nie martwiło, nie musiałam iść następnego dnia do szpitala. Za tą radością prostych rzeczy teraz tęsknię.
Marcin Kusiński: Rzeczywiście człowiek zapomina o tych wartościach, które doceniał podczas leczenia. To, że mogę sobie zaplanować jutrzejszy wieczór czy wieczór za miesiąc, jest fantastyczne, bo był taki czas, kiedy nie mogłem tego zrobić.
Jaka była rola Boga w czasie Waszej choroby?
Ewa Styś: Mi w tym czasie był bardzo bliski i pomimo tych wszystkich trudności i zawirowań, relacja z Panem Bogiem była wtedy najlepsza. To jest trudne do opowiedzenia, to trzeba przeżyć. Te doświadczenia na zawsze w nas zostają.
Marcin Kusiński: Zacznijmy od początku. Kiedy byłem mały, prawie codziennie uczestniczyłem w Eucharystii. Potem w czasie bierzmowania zdarzyła się sytuacja, która mnie bardzo zraziła i stwierdziłem, że będę się sam modlił, że Boga mam w domu. Po czym zachorowałem i cały czas byłem zbuntowany. Na oddziale pojawiał się ksiądz, zresztą bardzo fajny, zauważył, że podchodzę do niego z niechęcią. Jednak po czwartej operacji płuc, kiedy dowiedziałem się od mojej lekarki, że moje wyniki wskazują na raka, poczułem potrzebę spowiedzi. To był bodziec – jak trwoga to do Boga. I zapytałem księdza, czy może mnie wyspowiadać. Odpowiedział, że muszę zrobić porządny rachunek sumienia i nie ma tak szybko (śmiech). Po jakimś czasie przyszedł do mnie, rozmawialiśmy dwie godziny. Dwa tygodnie później dostałem wynik. Pani doktor rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że to jest cud. Mówiła, że tylko wyglądało to jak nowotwór i że pomyliła się po raz pierwszy w karierze. Od tamtej pory jestem co niedzielę w kościele.
Wróćmy do radia. Czym się w nim zajmujecie?
Ewa Styś: Przeprowadzam wywiady, również z ludźmi znanymi, którzy chorowali na raka np. z Jerzym Stuhrem czy Paullą. Skupiam się na tym, żeby pokazywać pozytywne przykłady chorowania. We wszystkich rozmowach pojawia się ten sam wątek – wszyscy mówią, że po tej chorobie zaczęli żyć, zauważają rzeczy, na które wcześniej nie zwracali uwagi. Stali się innymi ludźmi, wypływa z nich radość.
Co przed Wami?
Anna Jurkowiecka: Wkrótce planujemy stworzenie profesjonalnego studia Radia On, ale na tym nie koniec. Tworzymy portal PoCANCERowani.pl, w którym przedstawiamy świat oczami pacjenta. Wszystkie zamieszczone tam treści są autorskie, stworzone przez nas. To także przestrzeń, w której można dzielić się swoimi przeżyciami chociażby za pomocą zakładki Blogosfera. Twierdzimy, że walka z rakiem jest jak survival – można przetrwać i zwyciężyć. Dlatego pod okiem byłego żołnierza i specjalisty w tej dziedzinie kilka razy do roku organizujemy Onko-Survival, na który już teraz serdecznie zapraszamy.
Można nas też spotkać w kawiarni Mała Ziemiańska przy ulicy Oleandrów 2/4 w Warszawie. Działa tam jedyny w Polsce Cancer Club, gdzie odbywają się różnego rodzaju warsztaty i grupy wsparcia dla społeczności onkologicznej i ich bliskich. Dochód z działalności kawiarni w całości trafia do Fundacji Spełnionych Marzeń, z którą ściśle współpracujemy.