separateurCreated with Sketch.

Papież udzielił wywiadu bezdomnym

Franciszek opowiedział m.in. historię o tym, jak bezdomny, który okazał się polskim księdzem, wyspowiadał Jana Pawła II.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie po raz pierwszy papież Franciszek udziela wywiadu osobom tzw. wykluczonym. Jak pisze w świeżo opublikowanym teście na łamach watykańskiego portalu La Stampy Andrea Tornielli, zdarzyło się to już w przypadku dwóch gazet: argentyńskiego miesięcznika tamtejszych faveli „Carcova News” oraz gazety „Straatnews” ludzi ulicy z holenderskiego Utrechtu.

„Zatem do trzech razy sztuka” – zawadiacko komentuje watykanista. Wywiad mediolańskich bezdomnych ukazał się w kontekście zbliżającej się wizyty Ojca Świętego w stolicy Lombardii, która jest przewidziana na 25 marca tego roku.

Dziennikarze ulicy pracują dla miesięcznika „Scarp de’ tenis” („But do tenisa”). To jednak nie tylko nazwa gazety, ale i gigantycznego projektu społecznego, w ramach którego osoby bezdomne, które znalazły się w trudnych warunkach życia lub w sytuacji wykluczenia uczą się odzyskiwać poczucie własnej wartości.

„Scarp de’ tenis” rozchodzi się dziś jak ciepłe bułeczki na ulicach Mediolanu. Rozmowa z Franciszkiem jest największym „hitem” od początku istnienia magazynu. Poruszający i pełen prostych, ale niezwykle trafnych spostrzeżeń wywiad z papieżem przeprowadzili Stefano Lampertico, redaktor naczelny pisma oraz Antonio Mininni, jego sprzedawca, a także od początku odpowiedzialny za tzw. redakcję ulicy.

Bezdomny ksiądz z Polski, który wyspowiadał papieża

„Mówię najpierw dzień dobry, potem pytam co u pana/pani słychać” – odpowiada papież na pytanie o to, jak zachowuje się, kiedy spotyka osobę bezdomną. I stwierdza: „Można na bezdomnego spojrzeć jak na człowieka albo tak, jakby był psem. Oni doskonale czują, kto jak na nich patrzy”.

Franciszek opowiada tu historię bezdomnego Polaka… „W Watykanie znana jest historia pewnej osoby, która nie miała domu. Chodzi o Polaka, który zwykle koczował w okolicach piazza Risorgimento w Rzymie. Z nikim nie rozmawiał, nawet z wolontariuszami Caritasu, którzy wieczorami przynosili mu ciepły posiłek.

Po długim czasie udało im się wydobyć z niego jego historię: Jestem księdzem, dobrze znam papieża, razem studiowaliśmy w seminarium. Wieść dotarła wtedy do św. Jana Pawła II, który usłyszawszy imię tego człowieka, potwierdził, iż razem studiowali i chciał koniecznie się z nim spotkać. Uścisnęli się po prawie 40 latach niewidzenia, a na zakończenie spotkania papież poprosił tego kapłana o spowiedź. Po spowiedzi ten ksiądz zwrócił się do papieża: A teraz twoja kolej. I Jan Paweł II wyspowiadał swojego kolegę z seminarium.

Dzięki gestowi jednego z wolontariuszy, ciepłemu posiłkowi, słowom wsparcia i spojrzeniu dobroci i miłości, osoba ta mogła się podnieść i wrócić do normalnego życia. Z czasem został on kapelanem w jednym ze szpitali. Papież pomógł mu, oczywiście, to jest „cud”, ale to także przykład by pokazać, że każdy człowiek bezdomny, z ulicy ma wielką godność”.

Kto zanieczyszcza kurię arcybiskupa?

Franciszek opowiada mediolańskim bezdomnym także inną krótką historię. Wspomina jak to w Buenos Aires, w zasadzie w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby arcybiskupiej, na ulicy mieszkała rodzina i para.  „Codziennie rano się spotykaliśmy – mówi Papież. – Chwilę rozmawialiśmy. Nigdy na myśl mi nie przyszło, by ich stamtąd wyrzucić. Ktoś jednak zwrócił mi uwagę: Zanieczyszczają kurię. Tymczasem brud i nieczystość była w jej wnętrzu”.

Papież podkreśla kilkakrotnie, że „nie jest łatwo wejść w czyjąś skórę, życie. Często jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu. Z jednej strony możemy powiedzieć, że ludzie myślą o własnych problemach, wolą nie widzieć cierpienia i trudności innych. Ale z drugiej, wejść w czyjąś sytuację, oznacza mieć wielkie pokłady i zdolności zrozumienia, wyczucia chwili i trudnych sytuacji. Dam przykład: w czasie żałoby ludzie składają sobie kondolencje, uczestniczą w ceremoniach pogrzebowych czy w mszy, ale naprawdę niewielu jest takich, którzy potrafią wczuć się, wejść jakby w skórę danego wdowca, czy wdowy lub sieroty. Oczywiście nie jest to łatwa rzecz”.

Dawać bezdomnym z ulicy czy nie?

Stefano Lampertico oraz Antonio Mininni pytają też Franciszka o jałmużnę. Dawać tym, który siedzą na bruku czy nie? „Ileż mamy argumentów, by się w takich sytuacjach usprawiedliwiać – odpowiada Papież. – Jeśli dam mu pieniądze, a potem on wyda je na kieliszek wina?”. I dodaje: „Często ten jeden kieliszek wina, to jego jedyna chwila szczęścia. Ty lepiej zadaj sobie pytanie, co ty robisz w ukryciu? Jakiej ty przyjemności szukasz, gdy inni cię nie widzą?

W przeciwieństwie do tego bezdomnego ty jesteś uprzywilejowany, masz dom, żonę, dzieci. Co więc daje ci prawo mówić: niech inni się zajmą tym bezdomnym? Każda pomoc jest słuszna. Oczywiście nie jest dobrze rzucić jedynie kilka monet żebrakowi. Najważniejszy jest gest, pomoc temu, kto o nią prosi, spoglądając nam w oczy i dotykając naszej dłoni. Rzucić pieniądze i nie spojrzeć człowiekowi w oczy, to nie jest chrześcijaństwo”.

Podzielić się kotletem. Tak, ale swoim

Papież opowiada przy tej okazji także inną historię z Buenos Aires. Dotyczy mamy pięciorga dzieci. „Ich ojciec – mówi Franciszek – był jeszcze w pracy, a dzieci (była ich wtedy trójka) jadły z mamą posiłek, kiedy nagle usłyszały pukanie do drzwi. Najstarszy poszedł otworzyć: Mamusiu to jakiś pan, który prosi o jedzenie. Co robimy?

Wszyscy w trójkę, a najmłodsza miała cztery latka, jedli kotlety po mediolańsku. Mama mówi do dzieci: To dobrze, każdy z nas przekrawa kotleta na pół. Mamo nie, przecież jest jeszcze jeden na patelni – mówi jedno z dzieci. Tamten jest dla taty, na wieczór. Jeśli mamy dać coś komuś, musimy podzielić się tym co jest dla nas. Tymi prostymi słowy dzieci te nauczyły się, że trzeba dać coś ze swojego, podzielić się tym, z czego trudno ci zrezygnować”.

Bezdomni mogą zmienić świat

W tej niezwykłej rozmowie papież mówi z serca. Jak zawsze. Dziennikarze ulicy dopytują go także o palący problem imigrantów. Franciszek także i tym razem nakłania do przyjmowania ich. Dodaje też, że nie wystarczy po prostu przyjąć, nakarmić. Trzeba integrować, a to już wymaga sporego wysiłku. Franciszek wie dobrze o czym mówi: „W Argentynie wszyscy jesteśmy migrantami (…). W szkole byłem z żydami, muzułmanami z Syrii i Libanu, Turkami (…) Panowała atmosfera braterstwa i przyjaźni” – dodaje.

Na koniec Ojciec Święty podkreśla, że wśród osób wykluczonych, bezdomnych widzi wielkie wyczucie na potrzeby innych, tych w podobnej sytuacji. „Solidarność, jaką widzę wśród ludzi biednych, w ubogich dzielnicach, mimo wielu problemów, niełatwo spotykam gdziekolwiek indziej”. Dlatego „bezdomni mogą zmienić świat”.