Czyli Maluchem do Pragi na The Rolling Stones.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Na tej focie jestem ja i Doman Nowakowski, jedziemy na koncert The Rolling Stones. Rozdziawione paszcze to hołd dla logo Rolling Stonesów. Jest lato 1990 r., a więc dzieje się to 27 lat temu. Ja i Doman pracujemy wtedy w Radiu Zet, zdjęcie robi Paweł Szadkowski – kolega z podwórka, właściciel „malucha” i dumny kierowca.
Doman i Paweł jechali z przodu, ja czyli „dżinsowe” 190 cm z tyłu, z bagażami. Ponieważ my plus nasze śpiwory i namiot zjadło już całą pojemność „malucha”, siedziałem z dwoma śpiworami na kolanach. Mamy po 23 lata, więc nie stanowi to dla nas problemu, że jedziemy 17 godzin w czerwonej puszce kolegi.
W nocy, a właściwie nad ranem, gdy dotarliśmy do Pragi rozbijaliśmy się po ciemku, namiot postawiliśmy obok Fiata. Nad ranem obudził nas język czeski i szczekanie psa majdrującego przy linkach namiotowych. Okazało się, że rozbiliśmy się na trawniku tuż pod blokiem! Czeskim blokiem.
Koncert miał miejsce na 19 sierpnia 1990 r. na stadionie Strahov, z udziałem prezydenta Vaclava Havla, który potem przyjął muzyków u siebie. Było to początek przemian i świeżego powiewu Wolności. Pamiętam swój nastrój, jak z polskim kefirem szliśmy przez Pragę mijając coraz więcej grup fanów z różnych krajów. Mieliśmy wrażenie, że na na oczach zmienia się Świat i że Lenin stojący na cokole w Pradze zaczyna być tylko śmiesznym eksponatem.
Na stadionie było nas ponad 1oo tys. Gdy zabrzmiało „Satisfaction” i „Paint it Black” myślałem, że fruniemy gdzieś ze stadionem…
To zdjęcie ma jeszcze jeden szczegół, kurtka dżinsowa, którą mam na sobie, ten swoisty materiałowy patchwork to ta sama kurtka, w której mój tata był na koncercie Rolling Stonesów w Warszawie w 1966 r. Rok później urodziłem się ja.
Tę kurtkę mam do dziś. Stara kurtka Lee, ma już 5o lat, po drodze przeszła różne renowacje i dalej się trzyma. Pamiętam, że mój dziadek reperował i wstawiał łaty z innych kurtek i spodni.
Kiedy podczas podróży opowiedziałem o tym Domanowi, początkującemu dramaturgowi i scenarzyście, ten napisał potem sztukę „Usta Micka Jaggera”, która opisuje historię wyjazdu dziadka, taty i wnuka na Stonesów.
Kurtka wisi w szafie i mam nadzieję, że kiedyś z moim synem i jego dziadkiem pojedziemy na The Rolling Stones. Przecież panowie mają tylko po 70 lat!