separateurCreated with Sketch.

Czego z historii Odyseusza dowiedzieliśmy się o rodzinie?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Małgorzata Rybak - publikacja 19.03.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Dzięki tym chwilom oddanym córce, dał jej sygnał „jestem”. Obecny, dostępny i gotowy do pomocy, mimo że kłopoty w pracy mogłyby go akurat wysłać na dziesięcioletnią wojnę trojańską.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Penelopa:

Odyseuszu! To ja żonka twoja miła.

Czytałam dziś w gazecie: wojna się skończyła!

Dawno cię nie widziałam, dziesięć lat już mija…

Ja już naprawdę nie wiem, czy ja jestem czyjaś?

Telemach:

(macha telefonem w kierunku matki, wyraźnie poirytowany)

Mamo, zasil konto, kasa się skończyła!

To fragment tekstu, nad którym pracował mój Mąż z naszą 13-letnią córką w czasie rodzinnego wyjazdu na narty w deszczowych Czechach. Mieli stworzyć humorystyczne przedstawienie o przygodach Odyseusza w ramach projektu szkolnego. Dało nam to możliwość wspólnej burzy mózgów i spędzenia razem dobrych chwil, co skutecznie odwracało uwagę od katastrofalnej pogody. Przy okazji doprecyzowaliśmy także naszą wiedzę na temat wydarzeń opisanych w Odysei, osadzając je w ramach czasowych. Odyseusz spędził na wojnie dziesięć lat, a drugie tyle zajęła mu podróż powrotna.

Mimo woli nasuwały mi się skojarzenia z życiem tradycyjnej rodziny, w której tata wyjeżdża na kontrakt albo pracuje w rozjazdach, albo wraca do domu w porach, gdy dzieci już śpią. I że Odyseusz dla tak wielu był bohaterem, który robi niesamowite rzeczy („dzieckiem w kolebce kto łeb urwał hydrze”, jak pisał o nim Mickiewicz w „Odzie do młodości”) i wzbudza najwyższy podziw, a we własnym domu zapisał się jako luka, nieobecność nie do nadrobienia i ktoś, na kim absolutnie nie można polegać – bo go nie ma.

Wychowana na powieściach Bachdaja, wiedziałam, że Telemach – to ikona syna poszukującego ojca. Co jednak ciekawe, w życiu Telemacha istniał zastępca taty imieniem Mentor; przyjaciel Odyseusza. To od niego wywodzi się pojęcie dziś oznaczające „mistrza” i „nauczyciela”. Nie tego akademickiego i nie tego, który świetnie coś robi i dlatego można go naśladować. Mentor, to ktoś, kto uczy nowych umiejętności, a często generalnie nowego spojrzenia na rzeczywistość, poprzez budowanie relacji ze swoim uczniem. I tylko dzięki tej relacji możliwy jest proces wzrostu. Niezwykły, bo dotyczy tak samo ucznia, jak i nauczyciela. Uczeń podejmuje kolejne wyzwania, a mistrz – także rośnie poprzez wzięcie odpowiedzialności za drugiego i towarzyszenie mu. Jednocześnie zresztą poznaje granice swojego wpływu, wyznaczane szacunkiem dla wolności ucznia.

Penelopa:

Twój synek niecnota nie chce się uczyć

Miast siedzieć w książkach ciągle się włóczy…

Albo gra na kompie, albo siedzi w necie.

A ty się łobuzie wciąż włóczysz po świecie!

Państwo jest w rozsypce, synek sobie hula;

Rodzina nie ma ojca, a królestwo króla.

„Mentor” wchodzi w miejsce, które w naturalny sposób powinna wypełniać obecność ojca, a jednocześnie pokazuje, jak potencjalnie mogłoby wyglądać najpiękniejsze spełnienie ojcostwa. Jak ktoś powiedział, zrodzić kogoś, to dać mu poczucie własnej wartości. Ojciec sprawia to w synu, mówiąc „jestem z ciebie dumny”. Nie oznacza to braku wymagań, ale sprawiedliwość: ojciec to ten, który tworzy przestrzeń zmierzenia się z trudem i umożliwia zaangażowanie talentów, ale mówi jednocześnie „potrafisz”, „kibicuję ci” i docenia każdy wysiłek i każdą wygraną. Pomaga także wyciągnąć wnioski z porażki.

Dzisiejsze zapotrzebowanie na mentorów na pewno powiązane jest także z faktem, że wielu ojców nie umiało pomóc swoim dzieciom zbudować silnej tożsamości. Może na skutek „braku czasu”, braku umiejętności, wzorca z własnego domu czy z powodu niezrozumienia, na czym ojcostwo polega. Bo często „mentorstwo” rozumiane jest w najgorszej odsłonie – prawienia morałów, wytykania błędów. Ojcowie przyjmują wówczas postawy, przy których nawiązanie relacji nie jest możliwe, bo dziecko-uczeń stoi na pozycji przegranej (jak gdyby w ojcostwie chodziło o to, kto wygra). Gdy przegrywa ojciec, przegrani są oboje. Echo słów ojca buduje w dorosłym synu jego wewnętrzną melodię. Dobrze, jeśli refrenem jest „potrafisz” i „dasz radę”.

Przedstawienie o Odyseuszu odbędzie się niebawem. Mam w sobie wiele wdzięczności dla Andrzeja, że obiecując córce pomoc, nie zawiódł jej – mimo też trudności i napięć, jakie obopólna współpraca przynosiła (jak na przykład momenty zwątpienia czy różnice wizji).

Dzięki tym chwilom oddanym córce, dał jej sygnał „jestem”. Obecny, dostępny i gotowy do pomocy, mimo że kłopoty w pracy mogłyby go akurat wysłać na dziesięcioletnią wojnę trojańską.

Odyseusz:

Co tam słychać w mym królestwie?

Czy ma Penelopa kocha mnie jeszcze?

(…)

(Penelopa piłuje paznokcie)

Penelopa:

A z całej tej historii morał jest taki:

Jak nie masz dobrej mapy –  nie ruszaj się z chaty.

 (wszyscy wychodzą na środek i kłaniają się)

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!