separateurCreated with Sketch.

Czy w Kościele się tańczy? Dwa słowa o tańcu w liturgii

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W niedzielę nie idę siedzieć przez godzinę w kościelnej ławce – idę zatańczyć z moim Bogiem.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wbrew pozorom katolicka liturgia zachowała i przechowała elementy tańca. Tanecznych śladów i przykładów można odnaleźć w niej wiele. Oto dwa z nich.

Taniec biblijny

Taniec stanowił naturalny i oczywisty element kultury biblijnego Izraela. Wielokrotnie pojawia się w tekstach Pisma Świętego jako znak radości z powodu dobrodziejstw doznanych od Boga:

„Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico-Izraelu! Przyozdobisz się znów swymi bębenkami i wyjdziesz wśród tańców pełnych wesela” (Jr 31, 5).
„Biadania moje zmieniłeś mi w taniec. Wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością” (Ps 30, 12).

Niejednokrotnie taniec okazuje się także sposobem oddawania czci Bogu, rodzajem modlitwy. Na przykład wtedy, gdy król Dawid na oczach całego swojego ludu tańczy przed Arką Przymierza niesioną do świątyni (2 Sm 6, 5-15). Oddawanie Bogu czci poprzez taniec jest w Biblii wprost zalecane:

„Niech chwalą Jego imię wśród tańców! Niech grają Mu na bębnie i cytrze!” (Ps 149, 3).

Nieco inaczej sprawa tańca przedstawia się w Nowym Testamencie. Tu taniec wspomniany jest tylko trzykrotnie i to za każdym razem w sytuacji pewnego napięcia. Oczarowany tańcem młodej Salome król Herod na jej żądanie poleca ściąć Jana Chrzciciela. W przypowieści o Miłosiernym Ojcu starszy syn słysząc muzykę i tańce dopytuje się o ich powód, a oburzony tak radosnym przyjęciem marnotrawnego brata sam odmawia wejścia do domu. W innej przypowieści Jezus przyrównuje tych, którzy Go nie zrozumieli i odrzucili do dzieci, które podczas wspólnej zabawy wymawiają swoim rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście” (Łk 7, 32).

Dziękuję, postoję

W Dziejach Apostolskich i Listach temat tańca już się nie pojawia. Liczne są natomiast upomnienia dotyczące modlitwy i należytego zachowania zwłaszcza podczas zebrań o charakterze liturgicznym. Można przypuszczać, że taniec poszedł w Kościele w odstawkę w wyniku zetknięcia z kulturą grecką i rzymską, jako „podejrzany”, bo zbyt angażujący ludzką cielesność.

Zasadniczo nie ma tańca w naszej liturgii, a próby sięgania po niego jako po sposób modlitwy i uwielbienia Boga często traktowane są – delikatnie mówiąc – z rezerwą i dość sceptycznie. Wydawać by się mogło, że w Kościele nie ma miejsca na taniec, a jeśli już, to jest to miejsce dość marginalne i traktowane jako pewne dziwactwo.

Ostrzeżenie św. Augustyna

Tymczasem św. Augustyn z Hippony – kojarzony zazwyczaj z dość surowym podejściem do spraw ciała – mówił słuchaczom swoich kazań: Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieli, co z tobą zrobić!

Wbrew pozorom katolicka liturgia zachowała i przechowała elementy tańca. Tanecznych śladów i przykładów można odnaleźć w niej wiele. Oto dwa z nich.

Pląsy w katedrze

W katedrze w hiszpańskiej Sewilli trzy razy do roku – w oktawie Bożego Ciała, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia oraz w Ostatki – dziesięciu chłopców tańczy uroczysty, tradycyjny taniec Los Seises (dosł. Taniec Sześciu, bo taka była pierwotnie liczba wykonujących go tancerzy). Dodajmy, że dzieje się to nie tylko w kościele, ale na dodatek przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.

Tradycja Los Seises sięga początku XVI wieku. W pewnym momencie miejscowy biskup próbował zabronić wykonywania tańca w świątyni, ale kapituła katedralna postarała się o uzyskanie zgody samego papieża i dzięki temu Los Seises tańczone jest na Bożą chwałę do dziś:

Średniowieczny „Twister”

Taniec Sześciu to jednak lokalna tradycja związana z konkretnym miejscem. A co z resztą Kościoła? Na ciekawy ślad natrafić możemy w zabytkowych świątyniach Rzymu. W wielu z nich posadzki wykonywali artyści kamieniarze zwani Cosmati (od popularnego wśród nich imienia Kosma). Począwszy mniej więcej od XII wieku układali oni na podłogach bazylik geometryczne mozaiki z porfiru i granitu pochodzącego z ruin starożytnych budowli.




Wykonane przez nich posadzki nie tylko zdobiły świątynie i cieszyły oczy skomplikowanymi wzorami oraz całą gamą kolorów, ale spełniały jeszcze jedną ważną funkcję. Podczas uroczystych, rozbudowanych procesji oraz innych posług liturgicznych były mniej więcej tym, czym w dziecięcej zabawie zwanej „Twister” jest rozkładana lub rysowana na ziemi plansza składająca się z kilku rzędów dużych kolorowych kół.

Tanecznym krokiem w liturgię

Barwne wzory układane przez Cosmatich ułatwiały posługującym przy liturgii piękne i harmonijne poruszanie się przy ołtarzu. Trzeba też pamiętać o ważnej roli, jaką w liturgii odgrywa muzyka i śpiew. Połączenie tych faktów uświadamia nam, że każda liturgia ma w sobie coś z tańca.

A ponieważ liturgię Kościoła sprawuje sam Chrystus, to śmiało możemy o niej pomyśleć, jako o tańcu z Bogiem. W niedzielę nie idę siedzieć przez godzinę w kościelnej ławce – idę zatańczyć z moim Bogiem.



Czytaj także:
Czy taniec może być modlitwą?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.