Zaledwie dzień po trzęsieniu ziemi w 2015 r. podróżnik Maciej Pastwa wyjechał do Nepalu. Widząc ogromne zniszczenia, postanowił odbudować szkołę dla 300 dzieci. Po dwóch latach osiągnął cel.
a
Kiedy 25 kwietnia 2015 r. potężne trzęsienie ziemi nawiedziło Nepal, Maciej Pastwa przebywał w Indiach. Koordynował tam budowę studni dla trędowatych. Gdy usłyszał o tragedii, nie wahał się ani chwili – natychmiast przekroczył granicę, by pomagać poszkodowanym.
Już wcześniej planował, że od zera wybuduje w Nepalu szkołę. Ale kiedy zobaczył ogrom zniszczeń stwierdził, że wyremontuje placówkę istniejącą przed trzęsieniem ziemi. Tak, żeby przetrwała 100 lat i nie zawaliła się pod wpływem kolejnych wstrząsów. Podróżnik trafił do wioski Bakrang 6. W tamtejszej szkole uczyło się wcześniej 300 uczniów.
Maciej Pastwa obliczył, że odbudowa budynku będzie kosztowała ok. 400 tys. zł. Bez żalu sprzedał więc własną poznańską kawalerkę odziedziczoną po babci, a brakującą kwotę zebrał m.in. za pośrednictwem platformy Polak Potrafi.

Czytaj także:
Polacy tworzą pierwszą szkołę muzyczną w sercu Afryki
Wkrótce dołączyła do niego Sylwia Jędernalik, wolontariuszka Stowarzyszenia Lepszy Świat. Żeby wyjechać do Azji zrezygnowała z doktoratu.
Walka z przeciwnościami
Polacy wylecieli do Nepalu w listopadzie 2015 r. Planowali, że budowa szkoły zakończy się w czerwcu 2016 r. Niestety, ich marzenia brutalnie zderzyły się z nepalską biurokracją. Żeby uzyskać pozwolenie na rozpoczęcie budowy czekali aż 169 dni! Dosłownie koczowali pod pomieszczeniami, w których przebywali urzędnicy. A kiedy w końcu zdobyli podpisane dokumenty, ograniczał ich brak materiałów budowlanych w dystrykcie, nieporozumienia z pracownikami oraz ulewne deszcze.
Mimo wszystko wiedzieli, że się nie poddadzą. I tak, po 2 latach walki, otworzyli piękną, nowoczesną szkołę z telewizorem i podłączeniem internetowym, a także plac zabaw. Sylwia Jędernalik wspomina:
Bywały dni, kiedy byłam zła, zdenerwowana, zestresowana, wściekła, zawiedziona, wykończona i pozbawiona jakiejkolwiek energii. To było największe wyzwanie, jakiego się podjęłam. Największa praca, jaką wykonałam. Było po prostu bardzo ciężko. O tych wszystkich złych chwilach nie chcę już nawet pamiętać. Ale mimo wszystko udało się! Nie wiadomo kiedy ten czas minął, ale dokonaliśmy niemożliwego. 2 czerwca 2017 roku, po dwóch latach pracy, otworzyliśmy polską szkołę w nepalskiej wiosce Bakrang 6, której nadaliśmy imię Marii Magdaleny Kwiatkiewicz – wspaniałej filantropki, wspierającej nie tylko nasz projekt, ale wiele wiosek w Nepalu i wielu ludzi na całym świecie.
Otwarciu szkoły towarzyszyły łzy wzruszenia, tańce i okrzyki w języku polskim: „Dziękujemy! Dziękujemy!”.
[protected-iframe id=”55a0f4345b5882e846da017d8dc25134-111509813-105198068″ info=”https://www.facebook.com/plugins/video.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftoteraz%2Fvideos%2F655302678010706%2F&show_text=0&width=225″ width=”225″ height=”400″ frameborder=”0″ style=”border:none;overflow:hidden” scrolling=”no”]

Czytaj także:
Wolontariat to nie tylko dawanie, ale także branie