separateurCreated with Sketch.

„Opowieść Podręcznej”. Świat, który znamy, nie jest dany raz na zawsze

Scena z serialu "Opowieści podręcznej"
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Buczek - 06.07.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W książce Margaret Atwood, na podstawie której powstał bijący rekordy popularności serial, na wskroś wyeksponowane feministyczne przesłanie wcale nie jest najważniejsze.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wyobraź sobie, że z dnia na dzień tracisz pracę, a Twoje konto w banku zostaje zamrożone. Jeśli jesteś kobietą, przestajesz mieć prawo do zarządzania własnymi pieniędzmi, może to robić jedynie odpowiedzialny za Ciebie mężczyzna. Ciągle słychać o aktach przemocy, na ulicach coraz częściej widać wojsko. Uśmiechnięci zazwyczaj sąsiedzi teraz przemykają chodnikami, odwracając wzrok. Strach staje się namacalny. Nikomu nie można już ufać. Władzę w kraju przejęła ekstremistyczna grupa religijna, która nie zawaha się przed niczym. Oni – kimkolwiek są – mogą teraz z Tobą zrobić wszystko.

https://www.youtube.com/watch?v=wEFdq3J2VnI

 

Misja Podręcznej: urodzić dziecko

Tak zaczęła się ta historia, choć dowiadujemy się o tym jedynie ze wspomnień głównej bohaterki „Opowieść Podręcznej” autorstwa kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood, ikony amerykańskiej literatury feministycznej. Na bohaterkę książki – i jednocześnie jej narratorkę, bo mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju dziennika – mówią Freda, ale to nie jest jej prawdziwe imię. W świecie, w którym przyszło jej żyć, nie należy już do niej nawet własne imię. Nie ma żadnych praw, choć wmawia się jej, że należy do wybranych, bo mogła trafić dużo gorzej. Mogła niczym bezpłodne kobiety zostać zesłana do Kolonii, gdzie pracowałaby przy sprzątaniu toksycznych odpadów, aż jej skóra zaczęłaby odpadać od ciała. Mogła też wylądować na Murze, gdzie wiesza się Zdrajców Narodu, aby wszyscy widzieli, jak kończą ci, którzy nie chcą współpracować z władzą.

Freda należy do kasty Podręcznych – kobiet, które nadal mogą rodzić dzieci, zatem stały się „macicą na dwóch nogach”, własnością wysoko sytuowanego mężczyzny, którego żona jest bezpłodna. To w tym świecie bardzo częsta przypadłość, powiązana prawdopodobnie z niesprecyzowaną katastrofą ekologiczną. Podręczne mają właściwie tylko jedno zadanie – urodzić swojemu Komendantowi dziecko. Wszelkie inne zajęcia uznano za bezcelowe, Podręczne nie mogą nawet czytać, dlatego zakupy – jedyna dopuszczalna dla nich forma aktywności – robią w sklepach oznaczonych wielkimi planszami z rysunkami towarów.



Czytaj także:
“Zgwałcił mnie sowiecki żołnierz. Urodziłam jego dziecko. I przebaczyłam”

 

Piekło kobiet

Wzorem dla nich ma być starotestamentalna niewolnica Bilha, o której wedle Księgi Rodzaju Rachela powiedziała do Jakuba: „Zbliż się do niej, aby urodziła dziecię na moich kolanach; chociaż w ten sposób będę miała od ciebie potomstwo” (Rdz 30,3). W nowym świecie literalna interpretacja wybranych fragmentów Starego Testamentu stała się podstawą całego projektu rzeczywistości, który w chory i zatrważający sposób odwołuje się do treści religijnych, by usankcjonować najbardziej nieludzkie działania. Sam comiesięczny akt zapładniania jest przerażającą ceremonią upokarzającą wszystkich w niej uczestniczących – Komendanta, jego Żonę i Podręczną. Tyle tylko, że ten świat zbudowany jest na upokorzeniu kobiet, więc ta konkretna sytuacja już na nikim nie robi wrażenia. Zanim Freda stała się cichą i pokorną Podręczną, przeszła razem z setkami innych kobiet długotrwały proces łamania charakteru, prowadzony przez psychopatyczne Ciotki, które z sadystyczną przyjemnością zamieniały zrozpaczone utratą rodziny kobiety w automaty do reprodukcji.

Dystopijna Republika Gileadu wydaje się piekłem. Właściwie nikt tam nie jest szczęśliwy, system zbudowano na zakazach i represjach, sztywne normy warunkują absolutnie każdą czynność, każdy ruch. Zakazane są emocje, a może nawet i myśli. Być może dlatego główna bohaterka stale powraca pamięcią do poprzedniego czasu, gdy miała imię i nazwisko, pracę, męża, z którym wychowywali razem małą córeczkę. Na pierwszy rzut oka te rzeczywistości dzieli przepaść, ale przecież w praktyce nie mogło minąć więcej niż parę lat, może trzy albo pięć. Za mało, żeby zapomnieć stary świat. Za mało, żeby zrozumieć, jak to możliwe, że rozpadł się tak szybko.



Czytaj także:


 

Feministyczna wizja? Nie tylko!

Bliska perspektywa czasowa wydaje się jednym z najbardziej wstrząsających elementów tej książki. To nie jest nieokreślona, wręcz wyabstrahowana przyszłość ani mityczna przeszłość, która daje czytelnikowi złudne poczucie dystansu. To świat, jaki znamy, który rozsypał się na oczach bohaterki niemal w mgnieniu oka. Podobno były jakieś marsze, gdy zawieszono konstytucję i rozwiązano kongres, ale wystarczyło, by władza spacyfikowała protesty przy pomocy wojska, i już mogła robić wszystko bezkarnie. Margaret Atwood pokazuje, jak syci obywatele, rozleniwieni zdobyczami kapitalizmu, pozwolili niemal bez walki odebrać sobie wszystkie wartości, z których byli tak dumni.

W tej na wskroś feministycznej książce najważniejszy nie jest wcale wątek kobiecy, w oczywisty sposób wstrząsający. Bardziej istotne wydaje się przypomnienie, że nasze poczucie bezpieczeństwa opiera się na kruchym konsensusie społecznym i czasem wystarczy iskra, żeby zapalić lont i wysadzić wszystko w powietrze. Świat, który znamy, nie jest dany nam raz na zawsze. To zadanie, z którego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. To ten rodzaj odpowiedzialności, od którego wolimy się odwracać. A przecież historia tyle razy – zwłaszcza w minionym stuleciu – pokazywała nam, że „do triumfu zła wystarczy, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”, jak głosi sentencja przypisywana Edmundowi Burke’owi. Nie przegapmy tego ostrzeżenia.

*Margaret Atwood, Opowieść Podręcznej, Wielka Litera 2017. Na podstawie powieści został nakręcony serial pod tym samym tytułem

Okładka książki