Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
To oczywiste! Słowa „Miarą miłości jest miłość bez miary” wyszły spod pióra św. Augustyna. Czyżby?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Znacie Państwo zapewne słynne powiedzenie św. Augustyna „Miarą miłości jest miłość bez miary”. Otóż jego autorem wcale nie jest Augustyn, a… Święty Bernard z Clairvaux. Wystarczy przekartkować jego De diligendo Deo, by skonstatować, że ktoś tu kogoś nieładnie skopiował.
Winy za to przeinaczenie nie ponosi jednak św. Augustyn (uwielbiany za inne, podobne do tej, myśli), a odbiorca, którego łatwy dostęp do informacji nie pierwszy już raz spektakularnie robi w konia.
Przyczyny takiej pomyłki (i setek innych) mogą być co najmniej dwie.
Pierwsza to tak zwany chwyt na „influencera”. Ktoś celowo cytuje myśl, przypisując ją osobie, która jest znana. Prawdziwy autor, nieboszczyk, o swoje prawa się już nie upomni, a cytat błyskawicznie pójdzie w świat, niesiony na skrzydłach dobrego nazwiska. Wkrótce potem zacznie żyć własnym życiem na tyle, że nikt już nie będzie szukał źródła ani kontekstu.
Według drugiego konceptu ktoś się po prostu pomylił, a potem wszystko zadziałało już jak plotka czy głuchy telefon. Oba te typy doskonale obśmiewa pewien krążący po sieci mem:
„Największą wadą Facebooka jest to, że nigdy nie wiesz, czyj cytat jest prawdziwy, czyj nie” – William Szekspir.
(Prawdziwy autor pomysłu oczywiście nie jest znany).
Czytaj także:
„Późno Cię umiłowałem”. Jedna z najpiękniejszych medytacji chrześcijańskich
Kochaj i rób co chcesz
Żeby jednak było bardziej sprawiedliwie, powody do przewracania się w grobie ma również św. Augustyn. Jemu również przypisuje się cudze wypowiedzi, a jeśli już jego własne, to przeinaczając ich sens. Wszak nawet znane „Kochaj i rób co chcesz” wraz z kontekstem oznacza, że cokolwiek robimy, mamy to robić „dla miłości”, a nie robić to, co nam się podoba, mając miłość jedynie z tyłu głowy (Św. Augustyn, Komentarz do Ewangelii św. Jana 7,8).
Jak zatem, żyjąc w świecie w dużej mierze wirtualnym, oddzielić prawdę od fałszu, niczym ziarnka grochu od popiołu? To rzeczywiście robota dla Kopciuszka, ale wykonalna.
Google prawdę ci powie
Trzeba po pierwsze wpisać cały cytat w wyszukiwarkę i szukać odwołania, skąd miałby on pochodzić. Jeśli Google cytuje go w całości bez źródła, to już pierwsza oznaka, że powinna nam się zapalić czerwona lampka. Tak samo, jeśli źródło – owszem, istnieje – ale nigdzie w jego treści nie można się dokopać do pełnej wypowiedzi w takiej wersji, w jakiej przyjęło się ją powtarzać.
Dlatego właśnie na kolejnym etapie weryfikacji należy wybrać co najmniej dwa słowa kluczowe. W omawianym przez nas przypadku będą to miara i miłość. Następnie należy sprawdzić, w jakich konfiguracjach występują one obok siebie. To na pozór żmudne poszukiwanie może okazać się świetną zabawą.
W przypadku Augustyna – choć kwestia miary w miłości faktycznie pojawia się w jego rozważaniach – dowiemy się, że napisał coś zupełnie odwrotnego. Z jego Traktatu 65, 11 wynika, że miara w miłości ma być precyzyjnie określona. Kochać Chrystusa bardziej, niż kochamy żonę, dziecko czy brata.
Jak widać, bycie świadomym użytkownikiem sieci to elementarny wymóg, żeby posługiwać się cytatem. Czy jednak należy piętnować kogoś, kto coś bezmyślnie przedrukował i tym samym przeinaczył? Johann Amerbach, który drukował Augustyna, twierdził, że nie, i już wydając jego pierwsze publikacje drukiem, rzewnie się tłumaczył:
Za pomyłki nie obwiniajcie mnie. Ja zrobiłem wszystko, co się dało. Obwiniajcie za nie nadzwyczajną sławę autora.
Czytaj także:
Zmarła 300 lat temu “święta” otwiera oczy na nagraniu? [wideo]