separateurCreated with Sketch.

Trójmorze – nowy pomysł dla „Młodej Europy”?

Łukasz Kobeszko - 02.08.17

W debatach dotyczących relacji międzynarodowych w Europie coraz częściej pojawia się pojęcie „Trójmorza”.  Sprawdzamy na czym polega ta idea,gdzie znajdują się jej korzenie historyczne i co jest jej głównym fundamentem – gospodarka czy polityka? 

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Niedawnej wizycie prezydenta USA w Polsce towarzyszyło spotkanie przywódców 12 państw obszaru położonego pomiędzy Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym. Szczyt Inicjatywy Trójmorza był drugim takim spotkaniem w ciągu ostatnich lat.  Pierwsza konferencja miała miejsce latem 2015 roku w Dubrowniku.  „Nasza współpraca ma dać Europie trzy impulsy: modernizacyjny, integracyjny i zjednoczeniowy” – podkreślał w Warszawie prezydent Andrzej Duda. Czy to tylko polityka i gdzie należałoby zacząć historię Trójmorza?


Tłum witający prezydenta Donalda Trumpa w Polsce
Czytaj także:
Polska i USA: Miłość nie całkiem odwzajemniona

 

Już w średniowieczu…

Początkowo, pomysły na trwałe powiązanie ze sobą ziem polskich, czeskich, węgierskich, a nawet chorwackich, rumuńskich i bułgarskich wiązały się polityką dynastyczną monarchów panujących w późnym średniowieczu.

Pochodząca z Francji dynastia Andegawenów, która w XIII wieku uzyskała tron Węgier, z zainteresowaniem spoglądała na związki z Polską i krajami bałkańskimi. Dążyła do stworzenia silnego ośrodka, mogącego konkurować z dwoma najsilniejszymi centrami  ówczesnej Europy: Świętym Cesarstwem Rzymskim (obejmującym dzisiejsze Niemcy, Francję oraz część Włoch) i Bizancjum.

W XIV wieku, księżna Elżbieta Łokietkówna, pochodząca z wygasającej dynastii Piastów wstąpiła w związek z małżeński z królem Węgier Karolem Robertem. W tym samym stuleciu koronowanym władcą Polski został Ludwik Węgierski. Jego córka, święta królowa Polski, Jadwiga wyszła za mąż za księcia Władysława Jagiełłę, który zdecydował się przyjąć chrzest.

Małżeństwo dało początek dynastii Jagiellonów, która w czasie „złotego wieku” władała sporym obszarem pomiędzy wybrzeżami mórz Bałtyckiego i Czarnego.

Gdy Europie Środkowej i Bałkanom coraz mocniej zagrażać zaczęli Turcy, Jagiellonowie aktywnie włączyli się w obronę południowo-wschodnich granic kontynentu. Dlatego król Polski i Węgier Władysław (któremu nadano później przydomek „Warneńczyk”) wziął udział w wyprawie do Bułgarii, gdzie zginął w 1444 roku.

Gdy król Władysław umierał na polu bitwy, nosił już oficjalnie tytuł „Z Bożej Łaski króla Polski, Węgier, Dalmacji, Chorwacji, Raszki (obejmującej dzisiejsze tereny Chorwacji, Serbii i Bośni – przyp. ŁK), Bułgarii, Slawonii, ziemi krakowskiej, sandomierskiej, łęczyckiej, sieradzkiej, Kujaw, pana i dziedzica Pomorza i Rusi, najwyższego księcia Litwy”.



Czytaj także:
Dlaczego tak trudno nam się dyskutuje o polityce? Nowe badania dają odpowiedź

 

Jak Feniks z popiołów

Przez następne wieki, samodzielna pozycja regionu Trójmorza zaczęła słabnąć. Kraje bałkańskie i duża część Węgier znalazły się pod panowaniem tureckim, Czesi, Słowacy, Chorwaci i Słoweńcy stali się poddanymi niemieckojęzycznych, austriackich Habsburgów.

Z końcem dynastii Jagiellonów stopniowo tracić znaczenie zaczęła wielonarodowa i wieloreligijna Rzeczpospolita, upadająca pod ciężarem wojen z sąsiadami oraz rosnącej anarchii, symbolizowanej przez czasy „liberum veto”. Pod koniec XVIII wieku wydawać się mogło, że kraje regionu nie tylko już nigdy nie wrócą do dawnej potęgi, ale wręcz rozpłyną się w wielkich imperiach, które podzieliły między siebie ziemie leżące między trzema morzami.

Wiek XIX przyniósł jednak ogromne zmiany społeczne na obszarze regionu.

Czesi, Słowacy, Węgrzy, Litwini, Łotysze, Ukraińcy, Rumuni, Serbowie, Chorwaci i Słoweńcy coraz odważniej dążyli do budowy swojej tożsamości. Niektórym już wówczas udaje się wybić na niepodległość, inni – w tym Polacy, muszą zaczekać do zakończenia I wojny światowej.

Proces tworzenia się nowoczesnych narodów w regionie Trójmorza miał zarówno swoje dobre strony, jak też wiązał się ze wzrostem dwustronnych konfliktów (np. polsko-litewskiego, słowacko-węgierskiego lub serbsko-chorwackiego). Rodzące się na zgliszczach dawnych, wielonarodowych monarchii narody widziały w sobie bardziej rywali, niż partnerów, z którymi można osiągać wspólne cele.


SOLIDARNOŚĆ
Czytaj także:
Solidarność. Dlaczego wg Tischnera była małym cudem nad Wisłą?

Trójmorze –  nowy pomysł dla „Młodej Europy”?

Mapa z zaznaczonymi państwami Trójmorza, fot. Wikipedia

 

Koncepcje Piłsudskiego i Sikorskiego

Koniec I wojny światowej przyniósł Europie nową sytuację geopolityczną. Kraje Trójmorza uzyskały co prawda niepodległość, ale znalazły się w niełatwym położeniu pomiędzy Rosją, w której do władzy doszli komuniści, a Niemcami, gdzie rosła popularność hitlerowców.

Józef Piłsudski i skupione wokół niego środowisko polityczne zwrócili się więc ku koncepcji Międzymorza – bliskiej współpracy nowych państw znajdujących się w cieniu Berlina i Moskwy. Piłsudski, po doświadczeniach wojny 1920 roku widzący główne zagrożenie na Wschodzie, marzył o stworzeniu bloku państw od Finlandii po Rumunię, które stanowiłyby swoisty mur obronny przed Rosją. Stąd popierał niepodległość krajów bałtyckich, Białorusi i Ukrainy oraz zabiegał o dobre relacje z Rumunią i Węgrami, wierząc, że pomimo wszelkich sporów i różnic, narody Europy Wschodniej mogą porozumieć się w obliczu wyzwań geopolitycznych.

Obóz piłsudczykowski większą wagę przykładał do kierunku wschodniego, mniejszą wagę przywiązując do relacji z Czechosłowacją i ówczesnym Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców, przekształconym później w Jugosławię. Na kierunek południowy większą rolę zwracali z kolei opozycyjni wobec sanacji politycy w rodzaju Wincentego Witosa i Wojciecha Korfantego.

Po wybuchu II wojny światowej ideę Trójmorza wspierał emigracyjny rząd generała Władysława Sikorskiego. W jego wizji, region pomiędzy morzami miał stać się zalążkiem powojennego kształtu Europy, składającego się z konfederacji graniczących ze sobą krajów, np. Polski i Czechosłowacji oraz krajów bałkańskich.

Pomysły konfederacyjne miały przezwyciężyć istniejące w regionie animozje i stworzyć nowy, pokojowy model współpracy, oparty nie na dominacji silniejszych państw, ale partnerskiej współpracy.

Pierwszym efektem takich działań było porozumienie między Grecją i Jugosławią, podpisane w 1942 roku w Londynie przez premierów tamtejszych rządów na uchodźstwie. Rozpoczęły się również prace nad podobnym układem pomiędzy Polską a Czechosłowacją. Do utworzenia konfederacji naszych krajów jednak nigdy nie doszło, a pomysły Sikorskiego, którego dzisiaj śmiało uznać możemy za jednego z pomysłodawców zjednoczonej Europy pozostały głównie w sferze planów.


Ręka zapalająca świeczki w cerkwii
Czytaj także:
Ukraińcy w Polsce. Jak wygląda ich życie duchowe?

 

Impuls dla zapomnianego regionu

Kraje Trójmorza spotkał po II wojnie światowej wspólny los po wschodniej stronie „żelaznej kurtyny”. Dotknęło je doświadczenie wieloletniej zależności od ZSRR i  rządów totalitarnych, jak również podobny przebieg wydarzeń w 1989 roku, oznaczający koniec zimnowojennego podziału Europy.

Jugosławia, która oparła się dominacji ZSRR zachowując za czasów długoletnich rządów marszałka Tito niezależną pozycję polityczną, rozpadła się na początku lat dziewięćdziesiątych, pogrążając się w dekadzie krwawych wojen.

Trójmorze powróciło do rodziny europejskich państw demokratycznych i obrało kurs na modernizację, wciąż pozostaje jednak regionem zapóźnionym gospodarczo i rozwojowo. Pomimo wejścia dużej części naszych krajów do UE w 2004 i 2007 roku, obszar pomiędzy Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym musi zmagać się z wieloma trudnościami w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego i surowcowego – w dużej mierze jest wciąż zależny od dostaw gazu i ropy naftowej z Rosji, nie posiada też połączeń z zachodnioeuropejskimi sieciami przesyłu energii.

Na początku lat dziewięćdziesiątych startował z nierównego poziomu rozwoju w porównaniu z rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej, przez lata funkcjonującymi w oparciu o model welfare state i wysoko wykwalifikowany przemysł. W porównaniu z Zachodem ma więc wciąż słabszą pozycję na rynkach globalnych i przez lata skazany był na rolę „gorszego i uboższego brata” Zachodu, importującego produkcję, a eksportującego tańszą siłę roboczą. Nie bez znaczenia pozostają również obawy przed odradzającą się, agresywną polityką Rosji, widoczną w ostatniej dekadzie po konflikcie w Gruzji, aneksji Krymu i tlącej się wciąż wojnie na wschodzie Ukrainy. Część obszaru Trójmorza, jak Serbia, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Czarnogóra oraz Albania, nie mówiąc już o krajach poradzieckich, pozostaje wciąż poza strukturami UE. Niektóre kraje regionu, jak Słowacja, Słowenia i kraje bałtyckie przyjęły euro, reszta pozostaje poza unią walutową.

Pomysły większej integracji regionu, które pojawiły się już w połowie minionej dekady, a dzisiaj promowane są głównie przez Polskę, Chorwację oraz kraje nadbałtyckie koncentrują się więc siłą rzeczy na gospodarczym, w tym surowcowo-energetycznym, komunikacyjnym i inwestycyjnym „soft power”.

Region mógłby stać się atrakcyjnym węzłem surowcowym (głównie gazowym i paliwowym), łączącym terminale do odbioru gazu skroplonego w litewskiej Kłajpedzie, Świnoujściu oraz na chorwackiej wyspie Krk.

Kolejną ważną kwestią jest budowa gazociągów łączących nasze kraje, które mogłyby konkurować z rosyjsko-niemieckimi nitkami gazociągu Nord Stream. Nie bez znaczenia jest pomysł budowy szybkich, samochodowych i kolejowych tras komunikacyjnych łączących Południe z Północą, inwestycje firm energetycznych z naszych krajów w całym regionie oraz wspólna ekspansja handlowa na rynki krajów trzecich, w tym również pozaueropejskich.



Czytaj także:
Bez chrześcijaństwa nie ma współczesnej demokracji

 

 W obecnej formie, idea Trójmorza nie dotyczy więc problematyki stricte politycznej. Nie jest więc konkurencją dla Unii Europejskiej i próbą budowania nowej Wspólnoty kontynentalnej. Biorąc pod uwagę konieczność zachowania równości pomiędzy wszystkimi uczestnikami inicjatywy, Trójmorze powinno unikać dominacji silniejszych i większych partnerów nad mniejszymi, obawiającymi się „powtórki z historii”. Tylko wtedy okaże się sukcesem i projektem na wskroś nowoczesnym, jeżeli umiejętnie wpisze się w tendencje europejskie i globalne, stawiając na solidarność i wzajemną pomoc przy zachowaniu tożsamości i podmiotowości wszystkich uczestniczących w nim krajów.