Księga Koheleta mówi: „Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy”. A potem pisze o marności tego świata. Jak to połączyć?
Nie ma jednej chrześcijańskiej sztuki życia i nie można powiedzieć, że tylko taki czy inny styl jest słuszny. Każdy z nas jest różny i jest czymś oczywistym, że nie wszyscy odnajdą się w tym samym sposobie przeżywania życia.
Chrześcijaństwo posiada jednak zdolność akomodacji, czyli przystosowania do istniejących tradycji kulturowych, systemów filozoficznych, odnajdywania z nimi punktów stycznych, wchodzenia w dialog z rzeczywistością. Ostatnimi czasy coraz bardziej popularny staje się styl życia wywodzący się z Dani – „hygge”.
Co to jest hygge
Najkrócej można powiedzieć, że to sztuka szczęścia. Szczęścia czerpanego z drobnych przyjemności, przeżywania codziennych rytuałów np. porannej kawy czy rodzinnych kolacji. To czerpanie radości ze spotkań z przyjaciółmi, odpoczynku w samotności, docenienie drobnych codziennych rzeczy, chwil, które przynoszą poczucie szczęścia.
Czytaj także:
Hygge! Duński sposób na szczęście
Marie Tourell Søderberg, autorka książki „Hygge. Duńska sztuka szczęścia” pisze, że to „te momenty, w których czuliśmy się w pełni w zgodzie ze sobą i ze światem, kiedy wypełniał nas wewnętrzny spokój i zadowolenie płynące z bycia tu i teraz”. Hygge bazuje na prostocie, naturalności, minimalizmie, harmonii. Jest filozofią, stylem życia, który wyraża się w wielu aspektach od posiłków, aż po sposób urządzenia domu.
Także u nas coraz bardziej popularne jest sięganie do skandynawskich wzorców, choćby w urządzaniu domu. Kto z nas nie ma czegoś z Ikei? Prosty, minimalistyczny styl pojawia się coraz częściej w naszych domach, w biurach czy restauracjach. Czy przeżywająca swój boom sztuka szczęścia opierająca się na czerpaniu przyjemności z życia jest przejawem ukrytego w nas hedonizmu?
Czy chrześcijanin może być hedonistą?
Ciekawe, jakie macie pierwsze skojarzenie z tym słowem. Ja do tej pory miałem negatywne. Byłem przekonany, że hedonizm to bezwarunkowehołdowanie przyjemności, aż po najniższe instynkty i wszelkie zachcianki. Hedonizm i chrześcijaństwo? Nigdy w życiu, to dwa przeciwieństwa.
Otóż, niekoniecznie. Okazuje się, że hedonizm jako myśl filozoficzna, ma różne odmiany. Jest hedonizm skrajny, który uznał przyjemność za największe dobro, do którego należy dążyć bezwzględnie. I tego ożenić z chrześcijaństwem się nie da.
Szczęście według Epikura
Był jednak taki grecki filozof, który nazywał się Epikur. On także mówił o przyjemności jako o dobru. Dla Epikura i jego uczniów nie oznacza ona jednak oddawania się łatwym rozkoszom, ale szczęście, które osiągnąć można poprzez mądrość, doskonalenie swego umysłu i praktykowanie cnoty.
Przyjemność nie jest tu rozpasaniem, ale wręcz przeciwnie wiąże się z roztropnym korzystaniem z życia, z umiarkowaniem, a nawet z ubóstwem. Epikurejczycy głoszą, że dobre i dające szczęście życie to życie zgodne z naturą, które prowadzi do pełnego, niezmąconego i radosnego spokoju duszy.
Czytaj także:
Przyjemne doświadczenia dodają życiu uroku. Do rozwoju prowadzą bolesne doświadczenia.
Człowiek powinien dążyć do tego, aby zawsze i wszędzie działać zgodnie z naturą, a tym samym, aby jego postępowanie miało zawsze na celu jakieś dobro. Dla znalezienia prawdziwej, czyli trwałej przyjemności czasami trzeba jednak znosić cierpienia i przykrości, aby tym pełniejsze było to, co przyjemne.
Ideał człowieka
Ideałem człowieka u epikurejczyków jest mędrzec, który:
„Posiada władzę zarówno nad swymi namiętnościami, jak i nad umysłem, wie, jak posłużyć się rozumem dla opanowania strachu czy zwalczania przesądów, zna prawa natury i nieobcy mu jest porządek, jest wolny i nic go nie przeraża ani nie dziwi, nic go ze sobą nie wiąże i zarazem wszystko go łączy ze światem i z całą ludzkością, wie co dlań możliwe i niemożliwe, co godziwe, a co niegodne, obojętne mu są zaszczyty, nie ma próżnych nadziei ani nieprzewidzianych rozczarowań, kieruje się rozumem, ale i trzyma go na uwięzi, wie bowiem, że nie można żyć przyjemnie, nie żyjąc rozumnie, pięknie i sprawiedliwie, ani też żyć rozumnie, pięknie i sprawiedliwie nie żyjąc przyjemnie” (Zygmunt Król, „Epikureizm”).
Szczęście i marność według Koheleta
Starotestamentalna Księga Koheleta mówi: „Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane”. (Koh 5, 17). Autor biblijny mówi o zażywaniu szczęścia jako czymś dobrym, choć powie także, że to jest jedna z marności tego świata.
Przestrzega on przed nadmiernym przywiązaniem do dóbr, zaszczytów i przyjemności tego świata podkreślając, że to tylko marność, ale wcale nie oznacza to, że Kohelet idzie w stronę odrzucenia przyjemności. Wręcz przeciwnie – dystans, z którym do nich podchodzi pozwala czerpać szczęście z życia w wolności i z mądrością, podobną do epikurejskiej mądrości życia przyjemnego.
Czytaj także:
Wojna postu z karnawałem?
„Nuże więc! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino! Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach. Każdego czasu niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci [Bóg] użyczył pod słońcem. Po wszystkie dni twej marności!” (Koh 9, 7-9).
Wieść życie ciche i spokojne
Jest wyraźna nić porozumienia między hedonizmem epikurejczyków, mądrością życia Koheleta i sztuka szczęścia hygge. Czy chrześcijanin może więc być hygge hedonistą? Uważam, że tak.
W Wielki Piątek Kościół rozpoczyna uroczystą modlitwę powszechną wezwaniem: „Módlmy się, najmilsi, za święty Kościół Boży: niech nasz Bóg i Pan obdarzy go pokojem i jednością i strzeże go na całej ziemi, a nam pozwoli wieść życie ciche i spokojne na chwałę Boga Ojca wszechmogącego”.
Wieść życie ciche i spokojne na chwałę Boga Ojca wszechmogącego. Czemu by nie miało ono być w stylu hygge, z mądrością Epikura i Koheleta?