Jego historia jest fascynująca. Gdy bp Xavier de Maupeou został aresztowany przez wojskową dyktaturę, przed torturami uchroniła go pewna prostytutka…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Swoją działalność w służbie najuboższych bp Xavier de Maupeou przypłacił etykietą komunisty w czasie dyktatury wojskowej, która panowała w Brazylii w latach 1964-1985. I rzeczywiście, kapłan ten nie przebierał w słowach, kiedy oskarżył część Kościoła o bierność w stosunku do problemów najuboższych: wieśniaków bez ziemi, mieszkańców faweli i potomków niewolników.
Zatem spodziewaliśmy się, że mamy do czynienia z niespokojnym duchem, który na skórze ma pełno blizn, a usta pełne opowieści, ale Xavier de Maupeou okazał się być mało wylewny, jeśli chodzi o wspomnienia przebiegu swojej kariery.
Czytaj także:
Poznaj księdza, który pracuje jako… magazynier w sieci Carrefour
W dniu, w którym został mianowany biskupem (przez Jana Pawła II w 1995 roku), oświadczył: „Oni oszaleli, nie mam wystarczających zdolności do tego!”. Postawa ta nie opuszczała go nigdy.
Księża blisko ludu jako zagrożenie
Maupeou jest Francuzem, a do brazylii Brazylii w 1962 roku i był tam świadkiem zamachu stanu z roku 1964. Szybko zauważył, że komunizm był obsesją dyktatury wojskowej, a w pracy księży takich jak on, będących blisko ludu, widziano zagrożenie.
On tymczasem zachęcał rolników do tworzenia wspólnot, żeby sami nie stawali w szranki z zakusami wielkich właścicieli ziemskich.
W Brazylii lat 60-tych niewielu rolników posiadało pisemny dowód, który świadczyłby o tym, że są właścicielami ziemi, którą uprawiają. W zupełności naturalnym było, że żyli na danej ziemi od pokoleń. I choć w teorii mieli prawo do aktu własności, nie widzieli powodu, dla którego mieliby się go domagać. Jeden z rolników, któremu ks. Maupeou poradził pójść i poprosić o taki dokument, odpowiedział natychmiast: „Udowodnij mi najpierw, że koszula, którą nosisz, jest twoja!”.
Mechanizm działania złodziei ziemi
Ta beztroska, prędzej czy później, obróciłaby się przeciwko nim. Chłopi musieli stawić czoła bardzo wprawnym wyzyskiwaczom. Ci powierzali im kilka sztuk bydła, w zamian za miesięczną opłatę, a następnie administracyjnie żądali własności gruntu, powołując się na status „pracodawcy”.
Przy wsparciu skorumpowanej administracji postanowili, na przykład, zlikwidować w wiosce szkołę. Dzieci musiały przenieść się do miasta, a ich matki zamieszkać na przedmieściach. Kiedy ojcowie wyruszyli odwiedzić swoje rodziny, tracili prawo do korzystania ze swoich ziem, gdy tylko wyszli na chwilę, aby zobaczyć swoich bliskich. W obliczu tych haniebnych „sztuczek”, solidarność chłopów stanowiła jedyny środek oporu.
Czytaj także:
Polski ksiądz, opiekun sierot, który zmarł w opinii świętości
Bp Xavier de Maupeou zachowuje żywe wspomnienie z wezwania do sądu dwóch delegatów wioski, która nie rozwijała się tak, jak przewidziano. Władza sądowa rozporządziła wydalenie ich za bycie „komunistami”, ale cała wioska stawiła się na wezwanie jako jeden człowiek i przewidywany wyrok został zawieszony.
Kontrola na plebanii
Jakiś czas później oskarżona o działalność wywrotową i „komunistyczną” plebania de Maupeou została przeszukana. Duchowny zdołał uciec przed pojmaniem dzięki pomocy swojego ówczesnego biskupa, ale postanowił oddać się w ręce policji, aby udowodnić swoją niewinność.
Wtedy to jego przełożony – arcybiskup otrzymał wiadomość od prostytutki, że inny kapłan, ks. Antonio, był torturowany przez całą minioną noc. Kobieta ta, związana z Kościołem poprzez ruch „Nido”, słyszała policjanta chełpiącego się, że poturbował księdza…
Ks. de Maupeou udał się więc na policję następnego dnia, jednakże towarzyszył mu arcybiskup, który zastrzegł: „Pozostawiam ojca Ksawerego w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej”. „Ten anons i postawa mojego arcybiskupa uratowały mnie od tortur” – zapewnia dziś duchowny.
Jednak nie udało mu się uniknąć fatalnych warunków aresztowania. Do toalety musiał towarzyszyć mu żołnierz z wymierzonym w niego bagnetem. Jeden z policjantów zapytał go: „Pamiętasz mnie? Ożeniłem się w zeszłym roku. Mam dziecko i kiedy wyjdziesz, trzeba będzie je ochrzcić”.
Walka trwa
Były „czerwony ksiądz” stał się teraz emerytowanym biskupem. W wieku 82 lat wciąż przestrzega współczesnych przed panującymi w Brazylii zagrożeniami, gdzie na wsiach wciąż nie widać znaczącej poprawy.
Głęboko związany ze swoją przybraną ojczyzną, jest oburzony postawą rządu wobec ubogich, w szczególności wobec „quilombos”, czyli potomków niewolników, którzy tkwią na samym dole drabiny społecznej. „Pogarda możnych jest jeszcze większa niż kiedyś” – donosi biskup.
Mimo że lata prezydentury Inácia Luli da Silvy w Brazylii (2003-2011) przyniosły poprawę sytuacji najuboższych parafian, wszystkie osiągnięcia są obecnie zagrożone – zapewnia. Przede wszystkim, jeśli uchwalona zostanie reforma ubezpieczeń społecznych zapowiedziana przez Michela Temera, obecnego prezydenta Brazylii, nastąpi „katastrofa” – uważa.
Czytaj także:
Pralnia papieża Franciszka już służy ubogim
Bp Maupeou chwali postawę papieża Franciszka, który, nie dbając o dyplomację, odpowiedział telegraficznie na zaproszenie prezydenta, któremu nieufnie się przygląda. Napisał, że zna „kryzys, który przetacza się przez kraj”. Franciszek podkreślił, że „nie do Kościoła czy papieża należy dawanie konkretnego przepisu, na rozwiązanie czegoś tak skomplikowanego”.
Teraźniejszość potwierdza, że „wojna o ziemię” jeszcze się nie skończyła. Seria masakr chłopów miała miejsce w Mato Grosso, na zachodzie Brazylii. Okoliczności śmierci dziewięciu rolników, pochowanych 22 kwietnia, obciążają brazylijski agrobiznes, wszechmocny w tym regionie kraju.
Według danych Komisji Duszpasterskiej ds. Ziemi (Comisión Pastoral de la Tierra, CPT), powiązanej z Kościołem katolickim, 61 osób zostało zamordowanych w Brazylii w trakcie konfliktów wiejskich w 2016 roku.
Artykuł pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia