Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
For Her
separateurCreated with Sketch.

Matko – odpuść sobie! Czy warto kontrolować konta społecznościowe dzieci?

KŁÓTNIA MATKI Z CÓRKĄ

Shutterstock

Zyta Rudzka - 28.08.17

Po powrocie z wakacji dwunastoletnia córka mojej koleżanki zamknęła jej dostęp do swoich kont społecznościowych. I się zaczęło.

Prośby i groźby. Basia tłumaczy jak dziecku. W końcu straszy, robi awanturę, a potem wyczerpana stresem – nie śpi po nocach.

“Co ta moja mała tam wypisuje?! Jakie selfie wkleja?! Pewnie poznała nowe towarzystwo na obozie. Ja nie wiem, co to za ludzie – dręczy się. – Bo, tych ze szkoły znam dobrze. Mogę za nich ręczyć. Czuję się spokojna. Wiem z jakich rodzin pochodzą. A tu pewnie nowi znajomi… Jacy?!”.

Stosowni do jej wieku, odpowiadam spokojnie. Basiu, zamiast się nakręcać, chyba lepiej szukać rozwiązań.

Strach o dorastające dziecko

„Zaaktualizuj” dane o dziecku. Mała nie jest już małą. Dorasta. Wykluwa się z domowego kokonu. Bardziej potrzebuje paczki przyjaciół niż mamy-kwoki. Zmieniają się jej potrzeby. Wzrasta pragnienie niezależności, odrębności, intymności.

Basia to wszystko wie. Ale jakby tylko teoretycznie. Natychmiast ripostuje, że przecież ona jest bardzo nowoczesna, wyrozumiała, dużo rozumie. Chce być mamą-przyjaciółką. To fajnie zwierzyć się własnej matce. Przecież to osoba, która zawsze chce dla nas najlepiej.

“Czy to złe, że chcę być bliżej córki? Zachwycać się jej selfie, śmiesznie komentować. Przecież mam poczucie humoru”.

No, masz, masz Basiu. Ale czy na swój temat?




Czytaj także:
Czy to już? 5 oznak dojrzewania twojej córki

Matka czy przyjaciółka?

Matka niech będzie matką.

Przyjaciółek, miejmy nadzieję, Matylda ma wiele. A matkę – jedną. Więc może nie staraj się być tym, kim nie musisz.

Nie jestem też pewna, czy chodzenie po wirtualnych śladach córki jest akurat tym wyrazem ciepłej miłości matki, jaką chciałabyś jej dać.

Basia chce kibicować, a może jednak nadzorować?

Ustal zdrowy stopień oddalenia.

Zawsze jest coś, o czym nasze dziecko nam nie powie, zatai czy skłamie. To nie problem dla rodzica, ale normalny, naturalny proces rozwojowy. Wyodrębniania się. Wzrastania. Uczenia się kontaktów. Nabywania nowych umiejętności społecznych. To wszystko – rozwija.

Dzieci chcą mieć swoje tajemnice – i to jest zdrowe.

Starając się na siłę zaprzyjaźnić z własnym dzieckiem, możemy tak się zagalopować i zapomnieć, w jakiej roli występujemy. W roli – rodzica.




Czytaj także:
Jeżeli wykonujesz te 4 czynności, jesteś… genialnym rodzicem!

Nie rób dziecku, co tobie miłe nie było

Nie trzeba się wszystkiego bać. Dajmy trochę wolności. Kiedy my biegałyśmy po podwórku, nasze matki nie wołały nas co chwila przez okno. No chyba, że tak było… I jak się wtedy z tym czułyśmy?

Będąc matką, chyba mądrze jest pamiętać, jak to było być córką.

Dasz za mało wolności – źle. Dasz za dużo – narażasz się na kłopoty. Tak źle, i tak niedobrze. Można się cały czas dręczyć, gdzie postawić granice. Mieć nieustanne wątpliwości – ta niepewność jest wpisana w macierzyństwo. Tylko, żeby ta uważność i bezradność nie była nasączona lękiem. Bardziej – ciekawością. Kim to moje dziecko się staje? Jak sobie radzi? Co mnie w nim zachwyca? Co niepokoi? Jak mu pomóc? Ale taktownie, żeby nie zamknęło się w sobie. Nie zareagowało kompleksem.

Nie rób dziecku, co tobie miłe nie było. Bądź uważna, ale nie wścibska. Rozmawiaj i obserwuj, ale nie wypytuj. Zapytaj: Dobrze się bawiłaś? To fajnie.

I koniec. To otwiera kontakt. Może będzie z tego rozmowa. Albo i nie. Jak mała nie chce mówić, to wcale nie znaczy, że ma złe tajemnice. Po prostu – ma prawo do prywatności.




Czytaj także:
Zbuntowane nastolatki i stewardessy. 11 zaskakujących podobieństw

Profile społecznościowe to współczesne pamiętniki

I już, Basia wspomina, że sama miała fioletowy zeszyt, z który chowała w pudełko po butach i jeszcze pod łóżko.

Ty też nie czułabyś się dobrze, gdyby mama chciała ci to pudełko siłą otworzyć i zajrzeć, co jest w środku.

Czasami lęk i towarzyszące mu poczucie bezradności popychają nas do działań, których do końca nie pochwalamy, ale już je znamy i wiemy, że choć nie są idealne, to jednak…

Basia dzieli się opowieścią: “Nadmiar kontroli niczego złego mi nie zrobił. Wprost przeciwnie. Kiedy byłam w maturalnej klasie, ojciec przeszukał mój pokój i znalazł tam papierosy,  które zostawiła koleżanka. I tak mnie chwycił za włosy i szarpał, że do dziś nie chce mi się palić.

Ale morał z tej opowieści wcale nie jest chyba taki, że cel uświęca środki?

Czyli będę agresywna, to będzie bolało moje dziecko, ale potem jeszcze mi podziękuje.

No, tak udostępni ci wejście na swoje konto na FB, ale potem w sekrecie założy nowe, o którym pojęcia nie będziesz miała.




Czytaj także:
6 rzeczy, których nie warto robić na Facebooku, żeby nie zniszczyć swojego związku

Zyskasz pozorny nadzór, stracisz zaufanie

Basiu – nie palisz, dobrze, ale czy masz dobre wspomnienia miłości ojcowskiej. Czy nadzór i rządy żelaznej ręki to jedyne, co ci przekazał? No i najważniejsze – jak się wtedy czułaś, kiedy cię szturchał, bił i naruszał prywatność twojego dziewczęcego pokoju?

Warto odpuścić w pewnych sprawach, żeby nie stracić oczu tych ważniejszych.

Chcesz, żeby dziecko miało do ciebie szacunek, traktuj je z szacunkiem. Prosta sprawa, banał dydaktyczny, ale czy o nim pamiętasz?

Zamiast szpiegować, inwigilować, dbaj o kontakt. Ty też nie wszystko mówisz swojemu dziecku. Nie dlatego, że w twoim życiu dzieją się strasznie wstydliwe rzeczy, ale po prostu masz swoje dorosłe sprawy. I twoje dziecko – ma swoje. Nastoletnie. Może szalone, głupie, nierozsądne. Ale daj mu to szaleństwo dorastania przeżyć. Niech ma jakieś wspomnienia. Niech się sparzy. Niech nie posłucha rad matki i zrobi, co samo chce. Paradoksalnie, w tych porażkach młodości jest jakaś radość życia. To się wspomina, pamięta. Dawne nieszczęścia przetrwają w zabawnych anegdotach.




Czytaj także:
6 typów niezdrowych relacji z mamą, które wpływają na twoją dorosłość

Zamiast nadzoru, okaż zainteresowanie

W rozmowie w cztery oczy, a nie poprzez wpisy. Na spacerze, a nie klikaniem pod zdjęciem. Obejmij dziecko, zamiast jego profil. Nastaw oczy i uszy – zamiast gapić się w zdjęcia. Nie jesteś awatarem mamuśki, jesteś realną matką.

Po prostu bądź obok. Zaakceptuj brak poufałości czy czułości ze strony dzieciaka. To trudny czas, ale przejściowy. Dziecko nie wymaga już niańczenia, a jeszcze nie jest dorosłe.

Na przyjaźń przyjdzie czas, kiedy obie strony będą dorosłe. Ale na to pracuje się już teraz – byciem blisko, ale nie za blisko. Wspieraj samodzielność i niezależność. To jest inwestycja w życie twojego dziecka, kiedy cię zabraknie.

Tags:
dziecimacierzyństwowychowaniezaufanie
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail