Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 25/04/2024 |
Św. Marka
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

Dolina Śmierci na wózku, Pałac Kultury na rękach. Ten sportowiec znów zaskakuje!

KRZYSZTOF JARZĘBSKI WSZEDŁ NA RĘKACH NA PAŁAC KULTURY

REPORTER

Dominika Cicha-Drzyzga - 22.09.17

Przejechał handbikiem z jednego wybrzeża USA na drugie. Pobił rekordy świata. A ostatnio pokonał na rękach 1,5 tys. schodów. Niepełnosprawny Krzysztof Jarzębski udowadnia, że każdą przeszkodę można przekuć w motywację.

Ma licencję kolarską i choć to właśnie na handbike’u – rowerze ręcznym – pobił wiele rekordów, ciągnie go też do innych sportowych dyscyplin. Trudno się dziwić – pragnienie rywalizacji i przekraczania siebie ma we krwi.

Krzysztof Jarzębski od dziecka zajmował się sportem. Dobrze skakał i szybko biegał, więc zapisał się na treningi dziesięcioboju w Łódzkim Klubie Sportowym. Ale kiedy zaczął odnosić spore sukcesy, okazało się, że coś jest nie tak. Bolały go kolana, siniały mu palce u stóp. Jedni lekarze twierdzili, że to skutek przetrenowania. Inni podejrzewali miażdżycę. W końcu udało się postawić diagnozę: złośliwy nowotwór.


Rick Hoyt razem ze swoim ojcem

Czytaj także:
Najtwardszy ojciec świata. Przebiegł 72 maratony z niepełnosprawnym synem

Najpierw amputowano mu jedną nogę i palce u drugiej stopy. Kiedy rany się zagoiły, trzeba było amputować kolejny fragment. Potem następny. I jeszcze następny. Dalej przyszedł czas na chemioterapię i radioterapię. Krzysztof wiedział, że bez sportu nie przetrwa, dlatego treningi zaczął jeszcze w szpitalu. Lekarze łapali się za głowę.

Nigdy wcześniej nie interesował się sportem dla niepełnosprawnych, ale kiedy odkrył, że można grać w koszykówkę na wózku, zapisał się do drużyny. Niedługo potem jednak zrezygnował, bo wolał być odpowiedzialny sam za siebie.

Byłem głodny sukcesu indywidualnego. Postanowiłem, że moim celem jest osiągnąć coś w sporcie, nie tylko go uprawiać. Nie rezygnować z dawnych ambicji sportowych. Skoro uprawiam sport, to już na tym najwyższym poziomie – wspominał w filmie dokumentalnym „Maratończyk”.

Stwierdził, że w jeden dzień pojedzie na wózku z Łodzi do Warszawy. Nie było łatwo, ale dał radę. Potem podniósł sobie poprzeczkę. Pobił m.in. rekord świata w 24-godzinnej jeździe handbikiem (425 km), przejechał z Aten do Warszawy i… otrzymał na Słowacji mandat za przekroczenie prędkości.

W 2012 r. przejechał z zachodniego wybrzeża w USA na wschodnie. Niestety, już za oceanem skradziono mu specjalny rower o wartości 30 tys. zł. Ale Krzysztof jest człowiekiem, który każdą przeszkodę przekuwa w motywację. Udało mu się pożyczyć handbike od niepełnosprawnego greckiego rowerzysty i to właśnie na nim pokonał 4680 km. W dwa tygodnie.


SPARALIŻOWANA SURFERKA

Czytaj także:
Sparaliżowana surferka. Historia kobiety, która dokonała niemożliwego

„Zawsze będę robił coś o krok wyżej. Nigdy nie robię drugi raz tego samego poziomu, zawsze podnoszę poprzeczkę – mówi. – Po to się trenuje, żeby być coraz lepszym. Robię to, co powinien robić sportowiec. Być może dlatego dzisiaj żyję, bo robię to, co robię” – stwierdza w rozmowie z PAP.

Pozostałe osiągnięcia Krzysztof Jarzębskiego? W cztery godziny przejechał dwa maratony ulicami Paryża (2017). Zdobył 3 medale w V Mistrzostwach Polski Osób Niepełnosprawnych (2013). W ciągu 30 godzin pokonał 630 km, ustanawiając nowy rekord świata, czyli pokonując sam siebie (2017). W styczniu 2017 r. przejechał na wózku inwalidzkim amerykańską „Dolinę Śmierci”. Pokonał trasę Łódź – Ryga – Łódź (2,5 tys. km, 2016), Łódź – Barcelona – Łódź (5 tys. km, 2016), Łódź – Stambuł – Łódź (5 tys. km, 2015). Wjechał wózkiem na Szrenicę (1362 m n.p.m, 2014). Przepłynął kajakiem z Krakowa do Gdańska (2014).


Joanna Mazur

Czytaj także:
Biegnąc w ciemnościach… Opowieść o Joannie Mazur

13 września 2017 r. wszedł na 30. piętro Pałacu Kultury i Nauki, a potem o własnych siłach z niego zszedł. Ponad 1,5 tys. schodów pokonał w 20-kilogramowej kamizelce.

60-letni Krzysztof Jarzębski chce inspirować osoby niepełnosprawne do aktywności. Niekoniecznie chodzi tu o sport, bo nie każdy musi go lubić. „Po prostu nie lubię tragizować” – podkreśla.

Źródła: „Maratończyk”, reż. Z. Gajzler, 2012, sport.interia.pl (PAP), audycja Polskiego Radia „Godzina Prawdy”, dobrewiadomosci.net

Tags:
niepełnosprawnośćsport
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail