Ks. Michał Misiak: Codziennie spotykałem tam parafian, których nigdy nie widziałem w kościele. Pewnego razu usłyszałem: „Proszę księdza, najcięższe ciężary nie są na sztangach, tylko na sercu”. I tak mężczyzna po 10 latach poprosił o spowiedź…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
To Pan Bóg też bywa na siłce? Przekonany jest o tym ksiądz Michał Misiak i dlatego przy kościele jezuitów w Łodzi otworzył właśnie Siłownię Ewangelizacyjną.
Ewangelizacyjne spotkanie Kościoła i świata
W zeszłym roku – wspomina ksiądz Michał – mój przyjaciel przechodził kryzys finansowy w swojej Szkole Sztuk Walki. Modliłem się za niego i pomogłem, na ile mogłem. Po tygodniu w ramach podziękowań przywiózł mi cały sprzęt ze swojej siłowni.
Czytaj także:
Czy katolicy potrzebują ewangelizacji? Rozmowa z Marcinem Zielińskim
Proboszcz wyznaczył salkę, ministranci zrobili remont, postawiliśmy tam maszyny. Był to czas kolędy, więc zanosiliśmy parafianom do domów imienne zaproszenia na treningi. Siłownia parafialna, jako punkt styku Kościoła i „świata”, stała się miejscem ewangelizacji.
Kolega przyprowadzał kolegę, z ulic ściągaliśmy młodzież. Codziennie spotykałem tam parafian, których nigdy nie widziałem w kościele. Pewnego razu zamykając po treningu siłownię usłyszałem: „Proszę księdza, najcięższe ciężary nie są na sztangach, tylko na sercu”. I tak mężczyzna po 10 latach poprosił o spowiedź…
Misja ewangelizatora
Dwa miesiące temu ksiądz Michał dostał od biskupa misję ulicznego ewangelizatora i trafił do centrum Mocni w Duchu przy jezuickiej parafii w Łodzi. Chcąc być wiernym dziełom Boga, rzucił hasło, że również w nowym miejscu chciałby otworzyć siłownię.
Już po 10 minutach szukaliśmy z jezuitami najlepszego lokum – wspomina pomysłowy ksiądz. Kiedy salka się znalazła, podjęliśmy wielki remont. W czasie prac wiaderkami wynieśliśmy 25 ton ziemi, skuliśmy tynki odsłaniając klimatyczną cegłę, zamontowaliśmy odnowione fabryczne lampy. Na Bożej budowie pracowało ok. 50 osób. Duża część z nich to młodzież zapraszana z ulicy, bezdomni i wdzięczni uczestnicy bezpłatnych treningów z pierwszej siłowni.
Owoce pracy były ogromne. A te najważniejsze – niewidoczne dla oczu. Kilkanaście spowiedzi po latach, nowe przyjaźnie i przełamanie uprzedzeń do Kościoła w wielu umysłach. Ja sam też skorzystałem. Potrafię już robić podwieszane sufity, wygłuszać pomieszczenia i kłaść płytki podłogowe– śmieje się ksiądz Michał.
Czytaj także:
Ks. Michał: Dlaczego poszedłem do domu publicznego po kolędzie?
Treningi dla ciała i ducha
Siłownia ruszyła w uroczystość Wszystkich Świętych. Oddaliśmy to miejsce Panu Bogu – mówi łódzki ewangelizator. Treningi są bezpłatne, ale nie martwimy się o pieniądze, bo wiemy, że On o wszystko się zatroszczy. W pierwszym dniu zgłosiło się czterech trenerów personalnych, którzy zupełnie za darmo podjęli dyżury w naszej siłowni.
W salce oprócz motywującej muzyki słychać też głębokie rozmowy i dużo śmiechu. Każdego wieczoru o 19.00 głośniki automatycznie przełączają się na transmisję spotkań modlitewno-formacyjnych, które mają miejsce w sali nad siłownią. Można zatem ćwiczyć ciało na maszynach i trenować ducha słuchając konferencji, świadectw i pieśni.
„Siłownia bardzo pomaga mi w mojej posłudze – zwierza się ksiądz Michał. Na co dzień pracuję na ulicy. Często spotykam tam młodzież ze środowisk przestępczych lub wykluczonych z normalnego życia. Trudno jest mi ich od razu przyprowadzić na mszę do kościoła. Siłownia to kapitalny pomost. Niech jak najczęściej przyprowadza ludzi do tego, który jest prawdziwą Mocą i Siłą”.
Czytaj także:
Franciszek do księży: Ewangelizacja nie może być zarozumiała